Do końca roku wydajność, czyli dochód na kilometr lotu, na którą bezpośrednio wpływa cena biletu, ma spaść między 8 a 9 proc. w stosunku do pierwszego półrocza. Zakładano, że będzie to 6-8 proc. Powodem są liczne zniżki, którymi przewoźnik kusi pasażerów.

Ryanair chwali się jednak, że w sierpniu i wrześniu zanotował o 1 proc. więcej rezerwacji niż rok temu. – To może pomóc przewoźnikowi osiągnąć 96 proc. wskaźnik obłożenia lotów w drugim kwartale fiskalny – powiedział Oliver Sleath, analityk Barclays.

Europejskie linie lotnicze odnotowały znaczny spadek zainteresowania podróżami. Głównymi przyczynami były zamachy terrorystyczne we Francji, Niemczech i Belgii. Śródziemnomorskie kurorty stały się mniej popularne, a przez to i usługi transportu lotniczego na kierunkach wakacyjnych. Drugą przyczyną była decyzja brytyjskich obywateli o opuszczeniu struktur europejskich i związany z tym niepokój.

- Ryanair zawsze może jeszcze obniżyć ceny biletów, aby wypełnić swoje samoloty pasażerami oraz utrzymać udział w rynku – powiedział Michael O'Leary, prezes Ryanaira.

Reklama

Ryanair zapowiada też, że będzie wymagał od pasażerów większej ilości danych. Aby kupić bilet należy się zarejestrować na stronie internetowej. Więcej informacji o pasażerach to lepsza możliwość wykorzystania ich w celu personalizacji przyszłych ofert handlowych i zaoferowania dodatków. Tani przewoźnik zakłada, że przed marcem 2017 roku członkostwo w programie MyRyanair powinno mieć już 15 mln osób. Teraz jest to około 11 mln pasażerów.

- Obowiązkowe logowania będą wtedy naturalną ewolucją. Zdecydowana większość klientów będzie chciała należeć do MyRyanair, aby czerpać z niego korzyści – powiedział Ronan O'Keeffe, rzecznik Ryanaira.