Rekordowe zakupy surowca przez Państwo Środka pozwoliły na odbicie cen na globalnych rynkach, które były na niskich poziomach nie notowanych od wielu lat.

Problemem rynku ropy jest to, że nie wiadomo, ile surowca dokładnie posiadają Chiny i w jakim stopniu zapełnione są ich magazyny. Energy Aspects Ltd. przewiduje, że nadal będą kupować, podczas gdy JPMorgan Chase & Co. twierdzi, że zakupy wkrótce się skończą. Rozbieżności w szacunkach sięgają wartości 1,1 mln baryłek dziennie, czyli więcej, niż azjatycki kraj kupuje od Arabii Saudyjskiej.

- Chiny wydają się nie czuć obowiązku raportowania stanu swoich strategicznych zapasów, a to może dawać im dużą rynkową przewagę – mówi John Driscoll, główny strateg JTD Energy Services Pte z 30-letnim doświadczeniem w handlu ropą i jej pochodnymi w Singapurze. – Zakres chińskich zakupów surowca może znacznie wpłynąć na rynkową sytuację oraz ceny. Jednakże, ponieważ będzie on owiany tajemnicą, jego wpływ jest trudny do oszacowania – dodaje.

W 2009 roku Państwo Środka przedstawiło plany budowy surowcowej rezerwy, która będzie stanowiła ekwiwalent 100 dni importu netto. Jednakże od tego czasu jedynie sporadycznie prezentowało skrawki strategii budowania rezerw paliwowych. To zupełne przeciwieństwo USA, które za pośrednictwem Departamentu Energii publikują od 3 dekad szczegółowe dane dotyczące zapasów.

Reklama

Chiny miały w swoich strategicznych rezerwach w połowie zeszłego roku około 191 mln baryłek ropy – wynika z szacunków National Bureau of Statistics. Od tamtego czasu wartość ta nie była aktualizowana.

Rząd Państwa Środka poinformował, że wynajmuje również komercyjne zbiorniki sygnalizując tym samym, że może zakupić więcej surowca, niż pozwalałaby na to wielkość rządowych zbiorników.

JP Morgan szacuje, że całkowite rezerwy chińskiej ropy mogły wynosić w połowie 2016 roku około 400 mln baryłek, natomiast rządowy cel to 511 mln baryłek. Oznaczałoby to, że globalny popyt na surowiec w drugiej połowie roku gwałtownie spadnie.

>>> Czytaj też: Nowy gazociąg połączy Polskę i Słowację? Decyzja o budowie coraz bliżej