Przed budynkiem ministerstwa zgromadzili się przedstawiciele koalicji "NIE dla chaosu w szkole". Tworzą ją organizacje, instytucje, ruchy społeczne, rodzice i nauczyciele, "którym leży na sercu dobro dzieci i młodzieży". Ich zdaniem polska szkoła nie potrzebuje rewolucji, lecz mądrych i przemyślanych zmian.

Do koalicji przystąpili m.in. Obywatele dla Edukacji, Przestrzeń dla Edukacji, Stowarzyszenie Rodzice dla Edukacji, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej, Komitet Obrony Demokracji, Społeczny Monitor Edukacji, Evidence Institute i Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Zdaniem uczestniczącego w czwartkowym proteście lidera KOD Mateusza Kijowskiego zapowiadana reforma jest niepotrzebna i nieprzygotowana. "Nie zgadzamy się na gwałtowne, nieprzemyślane rewolucje. Rewolucje, które bardzo szybko i łatwo mogą coś zburzyć. Ale na pewno nic nowego nie dadzą. Nie chcemy chaosu w szkole. Chcemy, żeby nasze dzieci uczyły się w spokoju, zgodnie z najnowszymi zasadami, osiągnięciami nauki" - podkreślił.

Krytycznie zapowiadaną reformę ocenił także wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baczyński. "To jest destrukcja całego systemu edukacji. To jest postawienie wszystkiego na głowie, a nie na nogach. To jest wprowadzenie nowego typu szkół" - powiedział.

Reklama

Zaapelował o podpisywanie petycji przeciwko zmianom w oświacie, którą przygotowała koalicja "NIE dla chaosu w szkole". "Podpisujcie się pod nią. Namawiajcie koleżanki i kolegów, rodziców i znajomych. To są najlepsze argumenty, żeby pokazać, że są również wśród nas tacy, którzy normalnie postrzegają ten system, którzy nie zgadzają się z chaosem" - nawoływał.

Protestujący skandowali przed ministerstwem hasła: "Chaosu nie chcemy, protestujemy", "Nasza przyszłość, nasze dzieci", "Nie zamykajcie, poprawiajcie".

Zapowiedziana przez MEN pod koniec czerwca reforma przewiduje m.in. powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum. Gimnazja mają być stopniowo wygaszane. Szczegóły zmian resort przedstawić ma w połowie września.

W sierpniu Związek Nauczycielstwa Polskiego przedstawił szacunki, z których wynika, że zagrożone będą etaty, co najmniej 37 tys. nauczycieli gimnazjów, a wypowiedzenia otrzymają dyrektorzy 7,5 tys. gimnazjów.

Szefowa MEN Anna Zalewska zapewnia, że nie ma zagrożenia zwolnieniami nauczycieli w związku z reformą. Według niej nauczyciele zatrudnieni w szkołach aktualnie funkcjonujących od 1 września 2017 r. z urzędu staną się nauczycielami szkół tworzonych w ramach nowego systemu, a zwolnienia będą wynikały tylko i wyłącznie z niżu demograficznego. (PAP)