„Kościoły afroamerykańskie były sumieniem naszego narodu” - powiedział republikański kandydat na prezydenta po nabożeństwie w ewangelikalnym kościele Great Faith Ministries International w Detroit, w stanie Michigan.

Trump uczestniczył w nabożeństwie, śpiewając psalmy razem z wiernymi, a w swym wystąpieniu przypomniał kluczową rolę Kościołów afroamerykańskich w walce Murzynów amerykańskich o prawa obywatelskie.

„Jestem tutaj, żeby się uczyć, żeby was słuchać, abyśmy znaleźli sposoby polepszenia warunków życia i naprawy gospodarki” - powiedział.

Zapowiedział przedstawienie planu poprawy sytuacji czarnoskórych mieszkańców wielkomiejskich gett, gdzie bieda, brak pracy, złe szkoły i przestępczość uniemożliwiają im awans społeczny.

Reklama

„Nic nie jest smutniejsze niż widok tylu młodych ludzi z ogromnym potencjałem, którego nie mogą wykorzystać. (...) Ja chcę sprawić, by Ameryka była bogata dla wszystkich” - powiedział. Dodał, że potrafi tego dokonać, ponieważ zawsze działał skutecznie i osiągał zamierzone cele.

Przyznając, że czarni „byli ofiarami dyskryminacji”, przypomniał, że Partia Republikańska, którą reprezentuje, „to partia Abrahama Lincolna”, prezydenta, który zniósł niewolnictwo (w 1863 r. w czasie wojny secesyjnej – PAP).

Przekonywał słuchaczy, że jest kandydatem pojednania między rasami, który zniesie podziały w Ameryce.

„Nasz naród jest zbyt podzielony. Nie rozmawiamy ze sobą. A przecież wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Wszyscy jedziemy na jednym wózku” - powiedział.

Kiedy skończył przemawiać, przywódca kościoła, pastor Wayne T. Jackson wręczył mu w prezencie szal modlitewny używany przez Żydów w synagogach.

Protestanckie Kościoły ewangelikalne często podkreślają swoje więzi z judaizmem.

W czasie nabożeństwa grupa demonstrantów protestowała przeciw wizycie Trumpa.

Komentujący ją w telewizji czarnoskórzy działacze krytykowali pastora Jacksona za wyróżnienie Trumpa.

„Był to jeden wielki show, który posłużył temu kościołowi do darmowego rozreklamowania się w telewizji” - powiedzał Jason Johnson. Nabożeństwo i mowa Trumpa były transmitowane na żywo przez CNN.

Afroamerykańscy działacze przypominają, że w 2012 roku, kiedy prezydent Barack Obama ubiegał się o reelekcję, Trump stał na czele prowadzonej przez prawicę kampanii szerzenia pogłosek, że pierwszy czarnoskóry prezydent nie urodził się na Hawajach, tylko w Kenii.

Ponieważ według konstytucji amerykańskiej prezydent musi być urodzony w USA, Obama nie miałby prawa pełnić swego urzędu. Biały Dom przedstawił wtedy oficjalne świadectwo urodzenia Obamy z Hawajów.

Pastor Wendell Anthony, lider innego Kościoła afroamerykańskiego, przypomniał, że w tegorocznej kampanii Trump nie przyjął zaproszenia do wizyty w NAACP (Narodowego Stowarzyszenia na rzecz Awansu Kolorowych), głównej organizacji afroamerykańskiej w USA.

Większość Afroamerykanów uważa Trumpa za rasistę, który podsycił nadzieje białej większości w USA na utrzymanie swojej dominacji, chociaż odsetek białych stopniowo maleje wskutek napływu imigrantów spoza Europy. Amerykańscy neonaziści i zwolennicy ponownej segregacji rasowej poparli Trumpa.

Kandydat GOP przekonuje czarnych Amerykanów, że Partia Demokratyczna, którą popierają od dziesięcioleci, nic im nie daje w zamian. Jej polityka – argumentuje – nienastawiona na stymulowanie wzrostu gospodarki utrwala tylko błędne koło zależności Afroamerykanów od pomocy państwa. To Republikanie, jego zdaniem, poprawią ich byt, bo stworzą więcej miejsc pracy i lepsze warunki do prowadzenia biznesu.

Według sondaży około 90 procent czarnych wyborców popiera demokratyczną kandydatkę na prezydenta Hillary Clinton.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)