O decyzji monarchy poinformowała po spotkaniu z nim szefowa izby niższej parlamentu, Kongresu Deputowanych, Ana Pastor. Filip VI podjął decyzję, "że na razie nie będzie prowadził nowych konsultacji z przedstawicielami partii, aby mogli wykonać czynności, które uznają za niezbędne" - powiedziała.

W piątek przewodniczący centroprawicowej Partii Ludowej (PP) i p.o. premiera Rajoy w drugim od środy głosowaniu nie uzyskał wotum zaufania Kongresu Deputowanych. Jeśli do 31 października żaden kandydat nie zdobędzie niezbędnego poparcia, konieczne będzie zorganizowanie kolejnych, trzecich w ciągu 12 miesięcy wyborów parlamentarnych.

Od ośmiu miesięcy w Hiszpanii trwa bezprecedensowy klincz polityczny, gdyż partie nie są w stanie porozumieć się w sprawie nowego rządu. Parlament, w którym przez lata dominowały dwie największe formacje, od wyborów z grudnia ub.r. jest rozdrobniony. Główne siły to: PP, socjaliści, skrajnie lewicowa Podemos oraz liberalna Ciudadanos.

Przebywający na szczycie G20 w Chinach Rajoy oświadczył, że mimo piątkowego fiaska wciąż będzie próbował utworzyć rząd. Jak mówił, uczestnicy szczytu wypytywali go o sytuację polityczną w Hiszpanii, która "jest bardzo niepokojąca".

Reklama

W piątek kandydaturę Rajoya poparło tylko 170 deputowanych spośród 350. Przeciwnych było 180 posłów, m.in. socjaliści, Podemos i nacjonaliści.

Kluczowi dla ewentualnej inwestytury Rajoya są socjaliści, którzy w Kongresie mają 85 posłów i w ostatnich wyborach z 26 czerwca zajęli drugie miejsce. Jednak Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) nie chce poprzeć Rajoya, zwracając uwagę na wysokie bezrobocie, korupcję w partii i niedawne cięcia w służbie zdrowia i oświacie.

Tymczasem PP odmawia wystawienia innego kandydata. Obie partie oskarżają się nawzajem o utrzymujący się paraliż polityczny.

Lider PSOE Pedro Sanchez ogłosił w poniedziałek, że będzie kontaktował się "ze wszystkimi siłami" politycznymi, czyli także z PP, aby próbować znaleźć rozwiązanie tej sytuacji.

Zapowiedział też, że wciąż będzie się sprzeciwiał utworzeniu rządu przez PP.

Sanchez podkreślił, że na razie nie chce być kandydatem na premiera, "aby nie tworzyć fałszywych oczekiwań i nie stać na czele projektu, który skazany jest na porażkę". W marcu Sanchez nie uzyskał wotum zaufania deputowanych z powodu braku porozumienia między Ciudadanos a Podemos. Te nowe na hiszpańskiej scenie politycznej partie różnią kwestie gospodarcze oraz sprawa ewentualnego referendum ws. niepodległości Katalonii.

Według hiszpańskiej prasy inne formacje czekają na wybory regionalne w Kraju Basków i Galicii, które odbędą się 25 września, a swoje stanowiska uzależniają od układu sił, jaki z nich wyniknie.

Jeśli Ciudadanos i Podemos nie porozumieją się, a Sanchez wciąż będzie sprzeciwiał się kandydaturze Rajoya, p.o. premiera będzie musiał przekonać niewielkie partie, aby uzyskać wotum zaufania w kolejnym głosowaniu. "Moje intencje można streścić jednym słowem: wytrwałość" - powiedział w poniedziałek Rajoy.(PAP)