Tak wynika z odpowiedzi biura prasowego unijnego komisarza ds. konkurencji Margrethe Vestager na pytania DGP.
Biuro potwierdziło, że nadal analizowanych jest ponad 1000 interpretacji podatkowych wydanych w 23 krajach członkowskich UE. Dodało zarazem, że większość zbadanych do tej pory interpretacji była wydana najzupełniej prawidłowo i nie naruszała zasad jednolitego rynku w UE.
Reklama
Z ustaleń wynika, że dokumenty te nie były podstawą dla nielegalnych, podatkowych oszczędności, a raczej wyjaśnieniem obowiązków fiskalnych, przed jakimi stają przedsiębiorcy. Taki charakter mają m.in. interpretacje podatkowe w Polsce, co odróżnia je od wydanych np. w Holandii, Belgii bądź Luksemburgu (głośne sprawy m.in. Fiata, Starbucksa i 35 korporacji działających w Belgii).
Ogień z Luksemburga
Wszystko zaczęło się pod koniec 2014 r., od wybuchu afery LuxLeaks, kiedy to na jaw wyszło specjalne podejście władz Luksemburga do ponad 300 zlokalizowanych tam międzynarodowych korporacji. Skutkiem tego było zawieranie porozumień (interpretacji) w zakresie cen transferowych, dzięki którym koncerny uzyskiwały znaczące korzyści podatkowe. Oliwy do ognia dolało to, że w okresie, gdy wydawano te dokumenty, premierem Luksemburga był Jean-Claude Juncker, obecny szef Komisji Europejskiej.
Pod naciskiem opinii publicznej i aby zapobiec podobnym aferom, podjęto w Brukseli decyzję o zebraniu szczegółowych informacji o zasadach wydawania podobnych interpretacji we wszystkich państwach członkowskich. Nasz kraj przesłał w ciągu miesiąca wymaganą odpowiedź, choć w tym wypadku prośba KE była bezprzedmiotowa. W naszych bowiem interpretacjach fiskus nie zawiera z przedsiębiorcami porozumień, a jedynie wyjaśnia, jak stosować przepisy.
Śledztwo przyniosło wyniki
Z treści ujawnionych przez kraje starej UE interpretacji wynika jednak, że co najmniej kilka światowych korporacji legalnie płaciło symboliczne podatki, a zatem – zdaniem Brukseli – otrzymało nielegalną pomoc publiczną, którą powinno zwrócić.
Najnowszym przykładem jest koncern Apple, który zdaniem KE był preferencyjnie traktowany przez rząd Irlandii już od 1991 r. W konsekwencji popularne „jabłuszko” płaciło za zgodą tamtejszego fiskusa podatek dochodowy według stawki 1 proc. bądź nawet niższej (0,005 proc. w 2014 r.). Teraz oblicza się, że irlandzki rząd powinien odzyskać aż 13 mld euro. Zarówno jednak on, jak i koncern przekonują, że zasady opodatkowania Apple’a były w pełni zgodne z irlandzkim prawem, a KE przekracza w ten sposób swoje kompetencje.
Czego dokładnie oczekuje Bruksela? Czytaj całość na gazetaprawna.pl