Ok. godz. 17. euro kosztowało 4,32 zł, dolar - 3,83 zł, frank szwajcarski - 3,95 zł, a funt - 5,10 zł.

Analityk domu maklerskiego mBanku Rafał Sadoch zwrócił uwagę, że czwartkowe notowania EURPLN kształtują się w pobliżu poziomu 4,32, podobnie jak to było podczas środowego popołudnia. "W trakcie dnia zbliżaliśmy się już do 4,30. Dużym rozczarowaniem dla rynków okazało się jednak dzisiejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, na którym nie podjęto decyzji o wydłużeniu programu skupu aktywów, co doprowadziło do umocnienia wspólnej waluty" - podkreślił.

W czwartek złoty wobec funta umocnił się o 3 grosze, wobec dolara amerykańskiego o 2, a wobec franka szwajcarskiego o 1.

W porównaniu do innych walut krajów z rynków wschodzących, złoty prezentuje się w trakcie obecnego tygodnia dość dobrze - uważa Sadoch. "Tak jakby rynek dyskontował utrzymanie ratingu Polski podczas piątkowej rewizji u agencji Moody's. Jeśli tak się faktycznie stanie, poziom 4,30 z łatwością zostanie przełamany, a przed złotym odtworzy się droga w kierunku tegorocznych minimów w okolicach 4,25. W przeciwnym wypadku polska waluta podąży w kierunku 4,40" - ocenił analityk.

Reklama

Konrad Ryczko z domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, podobnie jak Sadoch zwraca uwagę, że powód spowolnienia czwartkowego umocnienia złotego można upatrywać w posiedzeniu EBC.

"Stało się tak za sprawą przyjęcia stanowiska wait&see przez M. Draghiego, który nie zdecydował się na przedłużenie programu QE (wstępnie wygasa w marcu 17’). Ostatecznie jednak rynek przyjął założenie, iż ww. decyzja podjęta zostanie w grudniu razem ze zmianą założeń co do polityki nabywania europejskiego długu. W konsekwencji uwaga inwestorów przesunięta została na kolejne posiedzenia instytucji centralnych" - dodał.

Ekspert zwrócił uwagę, że lokalnie dla krajowych aktywów liczyć się będzie jeszcze piątkowa decyzja agencji ratingowej Moody’s. Zaznaczył jednak, że najpewniej jej skutki obserwować będziemy dopiero w poniedziałek. (PAP)