Powodem przedterminowych wyborów jest upadek koalicyjnego rządu centroprawicy w czerwcu, zaledwie pięć miesięcy po jego sformowaniu. Okres ten charakteryzowały wewnętrzne kłótnie i konflikty interesów, które osłabiły konserwatywną Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ) i doprowadziły do odejścia jej lidera, Tomislava Karamarko.

HDZ i należąca do koalicji partia Most nie mogły porozumieć się co do zasadniczych reform gospodarczych wymaganych przez UE, której członkiem Chorwacja jest od 2013 roku.

Według sondaży w niedzielnych wyborach główna siła opozycji, Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP), może liczyć na ok. 34 proc. głosów, a konserwatyści z HDZ na 27 proc.

Jeśli sondaże się potwierdzą, to aby dojść do władzy, oba ugrupowania będą uzależnione od partii mniejszościowych, takich jak Most, która była jedną z formacji wchodzących w skład koalicji po wyborach z listopada 2015 roku.

Reklama

Biorąc pod uwagę powyborcze sojusze, HDZ ma niewielką przewagę nad centrolewicą, gdyż mogłaby ponownie liczyć na związanie koalicji z Mostem.

W kraju dotkniętym kryzysem kampanię przedwyborczą zdominowały nierealne obietnice dotyczące gospodarki. Jednak według komentatorów ton tej kampanii był bardziej umiarkowany niż przed poprzednim głosowaniem, gdy lewica i prawica przerzucały się niewybrednymi oskarżeniami, sięgającymi czasów drugiej wojny światowej.

"Patrząc na obietnice partii, można odnieść wrażenie, że autorami programów wyborczych są bracia Grimm lub Hans Christian Andersen. Jednak w przeciwieństwie do poprzednich wyborów, gdy wszystko sprowadzało się do antagonizmów z drugiej wojny światowej, te obietnice przynajmniej dotyczą gospodarki" - zauważył analityk Boris Raszeta.

Jednym z powodów zmian w charakterze kampanii jest odejście Karamarki, byłego szefa tajnych służb, ze stanowiska lidera konserwatystów i zastąpienie go przez dyplomatę i europarlamentarzystę Andreja Plenkovicia.

"Karamarko prowadził kraj radykalnie na prawo. Plenković już skierował HDZ w stronę centroprawicy" - podkreślił Raszeta.

Od objęcia stanowiska przez 46-letniego europosła poparcie dla HDZ rośnie. Plenković ma wizję HDZ jako partii o demokratycznych, chrześcijańskich, uniwersalnych i pojednawczych wartościach. Krytycy zauważają jednak, że ten poliglota, dyplomata i ekspert prawa międzynarodowego nie reprezentuje nacjonalistycznej większości wyborców HDZ oraz nie będzie w stanie powstrzymać partyjnych jastrzębi.

Tym razem HDZ startuje w wyborach sama, podczas gdy w ub.r. stała na czele tzw. koalicji patriotycznej, w której skład weszły m.in. partie skrajnie prawicowe, a nawet popierające faszystowski i ultrakonserwatywny ruch ustaszy z drugiej wojny światowej.

>>> Czytaj też: Szczerski: Trójmorze powstaje w oparciu o współpracę z Rumunią i Chorwacją [WYWIAD]

Z kolei socjaldemokraci byłego premiera Zorana Milanovicia przewodzą koalicji, do której zaprosili też liczne formacje mniejszościowe.

Milanović przekonuje, że za umiarkowanym dyskursem Plenkovicia kryje się konserwatywny nacjonalizm HDZ i że rząd tej partii byłby niestabilny, nieskuteczny oraz nietolerancyjny. 49-latek przypomina, że w latach 2011-15, gdy był premierem, udało mu się przygotować fundamenty pod zdrową gospodarkę oraz sprawiedliwe, demokratyczne i nowoczesne społeczeństwo po latach zacofanych, skorumpowanych i nacjonalistycznych rządów konserwatystów. Krytycy Milanovicia zarzucają mu z kolei, że nie był w stanie w pełni wykorzystać wejścia Chorwacji do Unii.

Podczas kampanii potajemnie nagrano i opublikowano odbywające się za zamkniętymi drzwiami spotkanie Milanovicia z weteranami wojennymi. Były szef rządu w lekceważący sposób wypowiadał się na temat sąsiadów Chorwacji: Bośni i Hercegowiny czy Serbii, której rząd nazwał "żałosnym".

Rząd SDP stanął na wysokości zadania, gdy w 2015 roku, po decyzji Węgier o zamknięciu przed uchodźcami granicy z Serbią, do Chorwacji przedostały się setki tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu. Milanović sprzeciwił się postawieniu muru granicznego czy wysłaniu wojska do ochrony granic.

Według agencji EFE programy socjaldemokratów i HDZ w najważniejszych punktach prawie się nie różnią, a obaj liderzy - których łączy m.in. to, że obaj są prawnikami, byłymi dyplomatami i są w podobnym wieku - mogliby właściwie zamienić się barwami partyjnymi.

Plenković, szef konserwatystów, którego rodzice byli komunistami, z powodu swego umiarkowania wydaje się ucieleśnieniem socjaldemokratycznych nadziei, natomiast otwarty i elokwentny Milanović, który niedawno ujawnił, że jego dziadek był ustaszą, przypomina właśnie przywódcę, o jakim marzyłoby wielu członków HDZ.

Bardziej umiarkowany rząd pomógłby złagodzić napięcia z sąsiednią Serbią po licznych potyczkach dyplomatycznych z ostatnich miesięcy, którym towarzyszyły wzajemne oskarżenia o nietolerancję i nacjonalizm.

Chorwaccy socjaldemokraci bronią praw mniejszości serbskiej i dobrych relacji z Belgradem, co dotychczas krytykowała HDZ. Za swych rządów Milanović próbował posunąć naprzód kwestię praw serbskiej mniejszości, m.in. zamontowania dwujęzycznych tablic z napisami cyrylicą (używaną przez Serbów) w wieloetnicznym mieście Vukovar na granicy z Serbią. Wywołuje to protesty skrajnych nacjonalistów i konserwatystów.

Uspokojenie tonu wypowiedzi dotyczących Serbii i okazanie większej ugodowości przez HDZ mogłoby być ważnym krokiem w kierunku ostatecznego pojednania między krajami - komentuje EFE.

"HDZ należy do Europejskiej Partii Ludowej, podobnie jak premier Serbii Aleksandar Vuczić i kanclerz Niemiec Angela Merkel, z którą Plenković będzie współpracował. Ten niemiecki parasol bardzo pomógłby normalizacji" - uważa Raszeta.

Pod koniec 2015 roku Chorwacja wyszła z sześcioletniej recesji, podczas której gospodarka skurczyła się o 12 proc., a bezrobocie wzrosło do 17 proc. W tym roku wzrost PKB może przekroczyć 2 proc., a bezrobocie spaść do 15 proc.

>>> Czytaj też: Chorwacki sposób na kredyty frankowe. Potężny cios w banki