20-letni Brytyjczyk Michael Sandford stanął we wtorek przed federalnym sądem okręgowym w Las Vegas, w stanie Nevada, oskarżony o próbę zamachu na republikańskiego kandydata do prezydentury Donalda Trumpa. Sandford przyznał się do niektórych zarzutów.

Prokuratorzy oskarżają go, że podczas wiecu w jednym z hoteli w Las Vegas 18 czerwca, na którym przemawiał Trump, próbował wyrwać broń jednemu z policjantów z zamiarem oddania strzałów do mówcy.

Sandford, który pochodzi z Dorking, w hrabstwie Surrey, został jednak błyskawicznie obezwładniony i aresztowany. Żadne strzały nie padły.

Według dokumentów ze śledztwa, Sandford miał zeznać, iż przyjechał do Las Vegas z Kalifornii z zamiarem zabicia Trumpa.

Podczas wtorkowego wstępnego przesłuchania w sądzie Brytyjczyk przyznał się, do nielegalnego przebywania na terytorium USA i posiadania broni oraz do zakłócenia pracy funkcjonariusza publicznego. Otwiera to drogę do ugody pozasądowej, deportacji i uniknięcia surowej kary, która - w razie uznania go winnym wszystkich zarzutów - mogłaby wynieść nawet 20 lat więzienia.

Reklama

Na pomoc synowi przyleciała do USA, w towarzystwie brytyjskiego adwokata, jego matka Lynne Sandford. Głównie dzięki ich staraniom możliwe stało się zawarcie ugody.

Matka oskarżonego oświadczyła, że jej syn cierpi na poważne schorzenia psychiczne, m. in. autyzm, depresję i obsesję natręctw i wymaga opieki lekarskiej. Argumentowała, że syn może odbyć karę w szpitalu psychiatrycznym w Wielkiej Brytanii. (PAP)

>>> Polecamy: Niezależnie od tego, czy najnowszy rozejm w Syrii się utrzyma, największym wygranym zostanie prezydent Rosji Władimir Putin. Dostał on od Stanów Zjednoczonych wszystko, czego chciał - pisze we wtorek amerykański dziennik "Washington Post". Więcej tutaj >>>