Z czasem coraz gorzej radziły sobie dwa największe banki – PKO BP i PEKAO traciły po 3 procent, ale sesję udało im się zamknąć tylko na niewielkich minusach. Dzięki temu szeroki WIG w ostatniej chwili wybił się na zieloną stronę i zakończył kosmetycznym wzrostem o 0,05 procent.

Publikowane przez GUS dane o bezrobociu i sprzedaży detalicznej w Polsce nie wywarły wpływu nawet na WIG20, który utrzymywał się na plusach, ale chętnych do sprzedaży nie brakowało. Nic dziwnego skoro po czterech sesjach wzrostu indeks WIG20 wzrósł o 13 procent. Realizacja zysków jest blisko, choć dziś wydaje się mało prawdopodobna bo gracze mają sporo pretekstów do zakupów.

Rynki amerykańskie wczoraj niezwykle zaskoczyły rosnąc o 3 procent (technologiczny NASDAQ nawet o 4,6). Rynki dyskontowały w ten sposób nominację Paula Volckera (niezwykle poważany były szef FED) na przewodniczącego grupy ekonomicznych doradców prezydenta-elekta Baracka Obamy, która ma pomóc rozwiązać kryzys finansowy. To była jedyna dobra informacja nie licząc oświadczenia AIG, które ograniczyło zarobki Edwarda Liddy, Prezesa AIG, do wysokości 1 dolara rocznie. Pozostałe dane były niezwykle słabe. Konsumpcja w USA spadła, a zamówienia na dobra trwałego użytku zmniejszyły się najbardziej od 7 lat. Poza tym standardowo dane potwierdziły zapaść w sektorze nieruchomości.

Nowych domów sprzedaje się coraz mniej i za niższe ceny. Pojawiły się również plotki, że Citigroup w czwartym kwartale może jeszcze odpisać 44 miliardy dolarów. Ciekawe czy ktoś policzy na koniec 2008 roku ile wyniosły całkowite straty sektora finansowego. Kwota będzie iście kosmiczna.

Reklama

Przez ostatnie cztery dni amerykański S&P500 wzrósł o 18 procent, a Dow Jones ponad 15. Taka seria wydawała się niemożliwa w trwającej bessie, ale przed świętami Dziękczynienia radość nie opuszczała graczy. Dziś giełda w USA będzie zamknięta, ale Europejczycy chętnie przyłączą się do dobrych nastrojów co powinno zakończyć sesją umiarkowanymi wzrostami.