Niedzielne wybory do niższej izby parlamentu Rosji będą - zdaniem obserwatorów - tylko odnowieniem obecnej Dumy Państwowej złożonej z Jednej Rosji i trzech partii lojalnych wobec Kremla. Celem władz jest przygotowanie gruntu pod wybory prezydenckie w 2018 roku.

Socjolodzy prognozują, że w wyniku wyborów pojawi się Duma niewiele różniąca się od obecnej - Jedna Rosja będzie miała w niej zdecydowaną większość. Rządząca partia pozostawia inne daleko w tyle nawet w sondażach niezależnego Centrum Lewady, choć poparcie dla niej spadło do 31 procent.

Wybory odbywają się pięć lat po poprzedniej elekcji zakończonej wielotysięcznymi protestami i w warunkach kryzysu gospodarczego. Jednak obecny poziom mobilizacji części elektoratu krytycznej wobec władz politolodzy oceniają jako niski. Jedną z przyczyn jest zniechęcenie - mimo ujawnienia nieprawidłowości w wyborach w roku 2011, nikt nie został za nie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Koszt udziału w demonstracjach okazał się wysoki - jeszcze w 2014 roku odbywały się procesy sądowe uczestników protestów na Placu Bołotnym w Moskwie z maja 2012 roku przeciw powrotowi Władimira Putina na Kreml.

Okres od poprzednich wyborów to również kryzys ukraiński i aneksja Krymu, która wywołała szerokie poparcie w społeczeństwie i wzrost notowań prezydenta. "Przyłączenie Krymu zapewniło rosyjskiemu systemowi politycznemu dosłownie drugie narodziny" - zauważył socjolog Denis Wołkow w "Niezawisimej Gazecie". Stopień legitymizacji tego systemu jest dziś wyższy niż pięć lat temu - wskazał ekspert Centrum Lewady.

W roku 2012 zmieniono w Rosji ordynację wyborczą i uproszczono zasady rejestracji partii politycznych. W rezultacie w wyborach startuje 14 partii, a z okręgów jednomandatowych wyłonionych zostanie 250 z 450 deputowanych. Za jedynie formalną uznaje tę wielopartyjność nie tylko antykremlowska opozycja, lecz i krytyczni, ale nieopozycyjni eksperci, jak Komitet Inicjatyw Obywatelskich byłego ministra finansów Rosji Aleksieja Kudrina.

Reklama

Część startujących w wyborach partii uznawanych jest dość zgodnie za projekty polityczne obliczone na odciąganie elektoratu od pozostałych ugrupowań. Nie oczekuje się również, by układ sił w Dumie zmienili deputowani z okręgów jednomandatowych. Jak zauważa Wołkow, wielu specjalistów podziela opinię, że większość głosów zostanie oddanych na kandydatów bezpośrednio czy pośrednio związanych z "partią władzy".

Obserwatorzy wskazują na formalne rozwiązania, umacniające pozycję Jednej Rosji. To sposób wyznaczenia okręgów wyborczych - w dużych miastach dołączono do okręgów rejony wiejskie, gdzie wyborcy bardziej zależni są od lokalnych władz. Przeniesienie wyborów z grudnia na wrzesień sprawiło, że kampania przypadła na urlopy, co utrudnia partiom agitację. Według niektórych ekspertów na korzyść Jednej Rosji zadziała niska frekwencja.

Wybory nie zmienią więc Dumy, ani systemu partyjnego i wielu komentatorów postrzega je w kontekście przygotowań do wyborów prezydenckich. Politolodzy Andriej Kolesnikow i Borys Makarenko uważają obecną kampanię za "testowanie systemu" i przygotowanie do nowego cyklu politycznego. Władze Rosji dążą do zachowania kontroli nad systemem politycznym i uzyskania pożądanego układu sił w Dumie, a przy tym chcą, by wybory były postrzegane jako uczciwe i przebiegły bez protestów - piszą analitycy w obszernej publikacji moskiewskiego Centrum Carnegie.

Tatiana Stanowa, również z Carnegie, uważa, że wybory do Dumy to nie tyle wybory deputowanych, ile "oględziny" tych, którzy "zarządzają wyborami i ponoszą za nie odpowiedzialność polityczną"; wśród tej części elit będzie prowadzona selekcja kadrowa i ideologiczna. Wybory stają się okazją do wyłonienia "przyszłej elity czwartej kadencji Putina" - ocenia ta ekspertka.