Początek nowego tygodnia handlu na rynku walutowym przyniósł wyraźnie mocniejszego złotego wobec zagranicznych dewiz - ocenili w poniedziałek analitycy. Ok. godz. 16.30 euro wyceniano na 4,29 zł, dolara na 3,84 zł, franka na 3,92 zł, a funta na 5,02 zł.

Jak wskazał Konrad Ryczko z DM BOŚ, w poniedziałek "złoty zyskiwał blisko 0,5 proc. wobec USD oraz 0,3 proc. względem europejskiej waluty". Jak wyjaśnił Ryczko, waluty rynków wschodzących wsparł słabszy dolar, co przyniosło wzrost m.in. liry tureckiej oraz rubla.

"Dodatkowo w piątkowy wieczór agencja ratingowa S&P dość niespodziewanie podwyższyła rating Węgier, co przełożyło się na wzrosty tamtejszych aktywów oraz pośrednio poprawiło nastroje wokół całego koszyka Centralnej i Wschodniej Europy - również PLN oraz CZK" - dodał analityk DM BOŚ.

Jak podkreślił, złotego wsparły krajowe dane makro, gdzie dynamika produkcji przemysłowej za sierpień wyniosła 7,5 proc. rdr, a sprzedaż detaliczna ukształtowała się na poziomie 5,6 proc. rdr.

"W obydwu przypadkach wskazania okazały się być zdecydowanie wyższe od rynkowych oczekiwań, co inwestorzy odczytali jak pozytywny sygnał z gospodarki po negatywnym zaskoczeniu w lipcu" - ocenił.

Reklama

Również analityk DM mBank Rafał Sadoch podkreślił, że "kolejny dzień z rzędu notowania złotego wyraźnie zyskują wobec głównych walut". "Wśród krajów EM polska waluta jednak wyróżnia się raczej pozytywnie, zyskując wobec innych walut z regionu" - ocenił.

"Na otwarciu nowego tygodnia notowaniom złotego mogły również pomóc dzisiejsze informacje płynące z Ministerstwa Finansów o wykonaniu budżetu państwa za pierwsze osiem miesięcy 2016 roku, po których deficyt wynosi zaledwie 27,3 proc. tegorocznego planu" - wyjaśnił Sadoch.

Analityk DM mBank zwrócił uwagę, że "dzisiejsze, zdecydowanie lepsze od oczekiwań, dane o produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej raczej nie będą pozytywnie wpływać na złotego, gdyż w głębokiej zapaści znajduje się sektor budowlany".

"Zgodnie z dzisiejszymi danymi GUS produkcja budowlano-montażowa spadła o ponad jedną piątą, w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. To wskazuje, że poziom inwestycji w drugiej połowie roku wcale nie musi wyglądać lepiej niż miało miejsce w pierwszych sześciu miesiącach 2016, kiedy odnotowaliśmy ujemną dynamikę inwestycji" - wyjaśnił. (PAP)