"Przypominam, że sześciolatek, obojętnie gdzie jest - czy w przedszkolu, czy w szkole - uczy się i będzie na to subwencja, czyli bardzo dobre, duże pieniądze dla samorządu" - podkreśliła minister, która w TVN24 odpowiadała na pytania o reformę edukacji

Przed tygodniem wiceminister edukacji Marzenna Drab zapewniała w Sejmie, że w MEN trwają prace nad projektem rozporządzenia ws. podziału subwencji oświatowej, który uwzględnia możliwość finansowania ze środków subwencji edukacji dzieci sześcioletnich w przedszkolach.

Zgodnie z obecnie obowiązującym systemem finansowania edukacji środki na prowadzenie szkół samorządy otrzymują w subwencji oświatowej. Wychowanie przedszkolne nie jest objęte subwencją. Finansowane jest ono przez samorządy ze środków własnych, głównie z odpisów od podatków PIT, CIT, podatku od czynności cywilno-prawnych czy podatków miejscowych.

Reklama

1 września tego roku zniesiono obowiązek szkolny dla sześciolatków. W efekcie - według szacunków MEN - rodzice 82 proc. dzieci w tym wieku zdecydowali o pozostawieniu ich w wychowaniu przedszkolnym. Resort edukacji informuje, że dokładne dane dotyczące liczby dzieci w I klasach szkoły podstawowej i zerówkach przedszkolnych poda pod koniec września. w związku ze zniesieniem obowiązku szkolnego dla sześciolatków zdecydowano o zwiększeniu w tym roku dotacji na wychowanie przedszkolne poprzez przesunięcie tam części środków z subwencji oświatowej

We wtorek minister Zalewska powiedziała też, że podstawy programowe "będą gotowe pod koniec listopada". "Przede wszystkim myślimy o wydawnictwach i o trzech rocznikach: klasie pierwszej, klasie czwartej i klasie siódmej - ta jest najtrudniejsza, bo będzie łączyła stare z nowym" - zauważyła. Jej zdaniem ten rocznik będzie się uczyć "w sposób bardziej odpowiedzialny, przedmiotowo i przygotowywać się do czteroletniego liceum".

Wskazała też, że na stronach internetowych ministerstwa edukacji są już podane liczby godzin przedmiotowych. "Dbamy, aby to była maksymalna liczba godzin w trosce również o dziecko. Dziecko nie może mieć 40 godzin zajęć" - wyjaśniła.

"Dzisiaj jest spotkanie z szefami, którzy będą zajmować się podstawami programowymi i będą organizować pracę całych grup i całych zespołów, którzy (...) dostaną analizę, bo przez ostatnie miesiące również w ministerstwie spotykali się eksperci, którzy przygotowywali analizy podstaw programowych, (prace już trwają) od kilku miesięcy" - mówiła minister.

W piątek do uzgodnień i konsultacji MEN skierowało dwa projekty ustaw reformujących oświatę. Minister Anna Zalewska zapowiedziała likwidację gimnazjów, 8-letnie podstawówki oraz 4-letnie licea i 5-letnie technika, a w miejsce zawodówek - szkoły branżowe.

Zalewska podkreślała we wtorek, że w szkołach podstawowych nic się nie zmieni: "jest ten sam dyrektor, ci sami nauczyciele". "Większość gimnazjów z 7 tys. (...), tam również się nic nie zmieni oprócz szyldu. W liceach ogólnokształcących, szkołach zawodowych, w technikach to długo oczekiwana zmiana, dlatego że tam, kiedy wprowadzano gimnazja, likwidowano miejsca pracy był tzw. pusty rok, bo nie było przyjęć do liceum, nikt nie troszczył się o nauczycieli" - mówiła.

Wskazała, że od 2007 roku do 2016 roku zwolniono 45 tys. nauczycieli, co wynikało z niżu demograficznego. Oceniła jednocześnie, że "w okresie przejściowym powinno być nawet więcej pracy, ponieważ o 5 tys. zwiększy się liczba oddziałów".

"Większość gimnazjów, większość szkół podstawowych to przecież byłe szkoły podstawowe. One są gotowe do tego, żeby przyjąć klasę siódmą i klasę ósmą. Jest dyskusja nad gimnazjami samodzielnymi, tych mamy 2950. 2150 to są samorządowe. I one z reguły powstawały na bazie szkół podstawowych. Ale tam, gdzie będzie konieczność dostosowania, są na to pieniądze w rezerwie budżetowej" - dodała minister.

Odpowiadając na pytanie o obawy samorządów, dotyczące kosztów reformy zaznaczyła: "Zostają budynki, jest ta sama liczba dzieci. W związku z tym nie widzę powodu, dla którego powinny pojawić się dodatkowe pieniądze" - zaznaczyła Zalewska.(PAP)