ikona lupy />
Tabela 1 / Media

Równie ważne są ekonomiczne skutki niemieckiej gościnności. Jeżeli większość azylantów pozostanie w Niemczech przez dłuższy czas, to przedstawiciele rządu i samorządowcy staną przed poważnym wyzwaniem. Wzmożony napływ imigrantów zdestabilizował bowiem niemiecki rynek mieszkaniowy. Coraz bardziej widoczny jest niedobór tanich mieszkań na wynajem, a ceny metrażu wzrastają w dość szybkim tempie. Skompensowanie większego popytu, będzie wymagało budowy około 1 miliona mieszkań.

Zasypywanie podażowej dziury na rynku potrwa przynajmniej kilka lat

Niemcy przez całe powojenne dekady były celem wzmożonej imigracji. W tym kontekście, warto przypomnieć chociażby 13 milionów Niemców pochodzących z Europy Środkowej i Wschodniej oraz 14 milionów gastarbeiterów narodowości tureckiej, włoskiej oraz hiszpańskiej. Pod koniec minionego stulecia, do Niemiec przybyło m.in. wielu imigrantów ze wschodu Europy i terenu byłej Jugosławii. Rynek mieszkaniowy nad Odrą i Renem, z upływem czasu dostosował się do ciągłego napływu ludności (średnio 180 000 osób rocznie w latach 1950 - 2014). Coraz szybsze starzenie się niemieckiego społeczeństwa, dodatkowo ograniczało popyt na nowe mieszkania. Jeszcze w latach 90 - tych, niemieccy inwestorzy oddawali do użytkowania ponad 300 000 domów i lokali rocznie, a wyniki z 1995 roku, 1996 roku oraz 1997 roku przekraczały nawet 500 000 jednostek mieszkaniowych – tłumaczy Andrzej Prajsnar z portalu RynekPierwotny.pl. Dla porównania, średnia dla lat 2004 - 2015 wynosi tylko 214 000 ukończonych lokali oraz domów.

Reklama

Problem na niemieckim rynku pojawił się, gdy masowy napływ imigrantów po 2010 roku zaczął przekraczać oczekiwania polityków oraz inwestorów. Już wcześniej analitycy wskazywali, że w Niemczech buduje się zbyt mało mieszkań. Wzrost cen trwający od początku bieżącej dekady, potwierdzał te opinie specjalistów. Presja imigracyjna sprawiła, że niemiecki rząd musiał zweryfikować swoje obliczenia dotyczące niedoboru powstających mieszkań. Według rządowych szacunków z 2015 roku, liczba nowych lokali i domów potrzebnych do 2020 roku, wynosi około 350 000 sztuk rocznie. Ten wynik jest o dwie trzecie wyższy od średniej produkcji nowych mieszkań w latach 2004 - 2015. Pod koniec minionej dekady, niemiecki rynek zareagował na wzmożony popyt, co później skutkowało wzrostem liczby ukończonych lokali oraz domów. Trudno jednak oczekiwać, że bez rządowej interwencji uda się zwiększyć produkcję mieszkań o kolejne 100 000 - 150 000 jednostek rocznie.

Jeżeli zostanie przeforsowany plan pozostawienia w Niemczech większości azylantów, to ich potrzeby mieszkaniowe będą dodatkowo wzrastać z roku na rok. W tym kontekście warto pamiętać, że osoby niedawno przybyłe do Niemiec, często pochodzą z krajów o wysokiej dzietności kobiet. Co więcej, struktura wiekowa azylantów diametralnie różni się od wyników dotyczących całości niemieckiego społeczeństwa – dodaje ekspert portalu RynekPierwotny.pl. Prawie połowa imigrantów liczy sobie od 18 lat do 34 lat. Analogiczny udział młodych osób w całej populacji Niemiec to zaledwie 21%. Jeszcze bardziej sugestywne porównanie dotyczy seniorów (wiek powyżej 65 lat). Takie osoby w 2014 roku stanowiły zaledwie 1% azylantów i ponad jedną piątą całej niemieckiej populacji.

Koszt zakwaterowania azylantów pokryją głównie niemieccy podatnicy

Politycy obecnie rządzący w Niemczech, zdają sobie sprawę, że to państwo będzie musiało ponieść zdecydowaną większość wydatków związanych z budową potrzebnych mieszkań. Świadczą o tym m.in. przesunięcia funduszy, których dokonano w federalnym budżecie.

Trudno oczekiwać, że dorośli azylanci zaspokoją swoje potrzeby mieszkaniowe bez interwencji państwa, skoro zaledwie 1,8% z nich zna język niemiecki (dane BAMF). Na niekorzyść „nowych” imigrantów przemawiają również statystyki z rynku pracy. Warto pamiętać, że większość azylantów pochodzi z Syrii (34% w 2015 r.), Albanii (11%), Kosowa (8%), Afganistanu (7%), Iraku (7%) oraz Serbii (6%). Osoby urodzone na terenie Bliskiego Wschodu i Bałkanów, po przyjeździe do Niemiec słabo radzą sobie z poszukiwaniem pracy. W 2013 r. wśród bezrobotnych z obcym obywatelstwem przeważali między innymi:

- Libańczycy (stopa bezrobocia: 55%)
- Irakijczycy (46%)
- Afgańczycy (38%)
- Irańczycy (37%)
- Macedończycy (23%)
- Turcy (22%)
- Kosowianie (17%)





Warto dodać, że porównywalna stopa bezrobocia dla Polaków mieszkających w Niemczech, wynosiła około 12% (dane z 2013 r.). Kłopotów ze znalezieniem pracy na niemieckim rynku, nie mają też Chorwaci (stopa bezrobocia: 9%), Portugalczycy (9%) i Rumuni (8%).

Dokładnie nie wiemy, jakie będą łączne koszty niemieckiej pomocy mieszkaniowej dla azylantów. Według szacunków Cologne Institute for Economic Research, w 2016 r. władze centralne i samorządowe wydadzą około 18,3 mld euro na podstawowe potrzeby „nowych” imigrantów (głównie wyżywienie oraz zakwaterowanie). Ta suma stanowi większość rocznych kosztów wsparcia dla azylantów (22,1 mld euro). W 2017 r. wydatki dotyczące wyżywienia i zakwaterowania imigrantów mogą przekroczyć 25 mld euro. Jest to kwota nieco większa od nadwyżki budżetowej Niemiec z 2015 r. (19,4 mld euro w budżecie centralnym i samorządach). Na razie koszty pomocy mieszkaniowej dla imigrantów, w skali całego kraju mają znaczenie głównie polityczne, a nie ekonomiczne. Sytuacja może się jednak zmienić, jeżeli azylanci nadal będą masowo napływać do Niemiec, a ich dzietność utrzyma się na wysokim poziomie.

Autor: Andrzej Prajsnar