W przyszłym tygodniu zostaną przedstawione zmiany personalne oraz systemowe w rządzie; każdy z ministrów musi przejść do bardziej intensywnej i bardziej dynamicznej pracy - zapowiedziała w piątek premier Beata Szydło.

"Będą zmiany w rządzie, ale nie tylko zmiany personalne, bo potrzebne są też zmiany systemowe" - powiedziała Szydło w piątek w radiowych Sygnałach Dnia. Dodała, że wszyscy ministrowie zostali przez nią zobowiązani do dokonania przeglądu swoich resortów oraz tego, jak funkcjonują podległe im agencje i instytuty. "Różnego rodzaju huby, które obrosły te resorty" - mówiła.

"O tym, jakie będą zmiany, jakie będą zmiany systemowe i również o zmianach personalnych poinformuję w przyszłym tygodniu" - zapowiedziała Szydło.

Pytana o najlepszych swoich ministrów, premier wymieniła minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietę Rafalską i szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryka Kowalczyka. "Zastanawiałam się, czy powinnam wymieniać tutaj nazwiska, ale wymienię, bo uważam, że są dwie osoby, które zasługują naprawdę na ogromny szacunek i pochwały i są wzorem tego, jak powinny funkcjonować ministerstwa i ministrowie. To jest na pewno pani minister Elżbieta Rafalska i minister Henryk Kowalczyk" - powiedziała szefowa rządu.

Zaznaczył jednocześnie, że są też ministrowie "którzy sobie nie radzą, radzą sobie gorzej i tacy, którzy mają konserwatywne podejście do funkcjonowania resortu". "Czas tworzenia strategii, projektów, programów i opowiadania o tym się skończył. Teraz potrzebne są działania. Aby te działania były skuteczne, każdy z ministrów musi przejść do bardziej intensywnej i bardziej dynamicznej pracy" - stwierdziła.

Reklama

>>> Czytaj też: Neoliberalny pociąg wykoleił Europę. Stary porządek sypie się na naszych oczach

Dopytywana, czy piątkowe wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego PiS może jeszcze coś zmienić, czy może wpłynąć na jej decyzje dot. zmian w rządzie, Szydło odparła: "Rozmowa dziś na klubie parlamentarnym jest bardzo potrzebna i bardzo się cieszę, że ten klub będzie miał miejsce. Myślę, że to jest kwestia rozmowy nie tylko o rządzie, bo decyzje, które będą zapadały w rządzie, są moimi decyzjami. Oczywiście rząd jest tworzony przez Prawo i Sprawiedliwość, i kierownictwo partii pewne kierunki działań ze sobą ustala".

Szefowa rządu była też pytana o to, czy czuje, że jest w cieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego lub wicepremiera Mateusza Morawieckiego. "Nie czuję się absolutnie w cieniu. Jarosław Kaczyński jest szefem mojej partii, jest człowiekiem, który doprowadził do tego, że PiS, Zjednoczona Prawica dziś rządzi w Polsce. Jarosław Kaczyński jest człowiekiem, który kiedyś, przed wielu laty dał szansę Beacie Szydło, kiedy zaprosił mnie na listy wyborcze, a potem zaproponował mi, żebym była wiceprezesem PiS. Ja dzisiaj największego sojusznika, sprzymierzeńca i doradcę w tym, co robię, mam w Jarosławie Kaczyńskim. Mam głębokie poczucie tego, że oboje jesteśmy w stanie rzeczywiście przeprowadzić rząd PiS oraz PiS przez ten okres naszych rządów w taki sposób, aby Polacy zaufali nam po raz kolejny w kolejnej kadencji" - mówiła.

"Ze spokojem przyjmuję różnego rodzaju doniesienia medialne, spekulacje na temat tego kto, gdzie i kim miałby być. To jest rzeczą naturalną, że w polityce tak bywa. Moim zadaniem, moją ambicją jest, by rząd PiS oraz klub PiS tworzyły jedną biało-czerwoną drużynę" - dodała.

Zaznaczyła jednocześnie, że w jej ocenie "ta machina nie do końca działa tak, jak powinna". "Dzisiaj trzeba wyciągać wnioski. To nie jest tak, że my nie popełniamy błędów. Tam gdzie te błędy są, trzeba wyciągać wnioski i po to m.in. spotkamy się dzisiaj na klubie wyjazdowym, żeby usprawnić funkcjonowanie tej biało-czerwonej drużyny" - mówiła.

"My wszyscy musimy pamiętać o tym, dlaczego ludzie nas wybrali. Wybrali nas dlatego, że nam zaufali, bo powiedzieliśmy - i ludzie nam uwierzyli - że będziemy rządzić inaczej. Inaczej to nie znaczy, że zmienią się tylko nazwiska, tylko że będziemy rzeczywiście zajmowali się sprawami ludzi, realizowali program, do którego się zobowiązaliśmy i przede wszystkim będziemy postępować inaczej. Będziemy postępować w sposób bardzo przejrzysty, etyczny, a buta i arogancja władzy zostaną odsunięte na bok" - podkreśliła.

W ocenie Szydło, jeśli dziś rząd PiS zawiedzie Polaków, to oni "na pewno tego nie wybaczą". "Dzisiaj wszyscy politycy, wszyscy działacze muszą pamiętać o jednym: ministrowie nie są kadrowymi; ministrowie muszą pamiętać o tym, że ich odpowiedzialnością jest odpowiedzialność za funkcjonowanie resortu, ale również dbanie o to, by standardy i przejrzystość działania tych resortów spełniała oczekiwania Polaków. To jest nasze zadanie" - stwierdziła.

Szefowa rządu odniosła się też do doniesień dotyczących nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa, informując, że obecnie przeprowadzana jest ocena sytuacji w tych spółkach. "Zmieniamy zasady funkcjonowania nadzoru właścicielskiego. Nie wystarczy zmienić ministra, wymienić kilku prezesów spółek. Przede wszystkim musi być zmieniony system, jeżeli on nie działa" - powiedziała.

Dodała, że po kilku dniach analizy sytuacji w MSP dokonanej przez ministra Henryka Kowalczyka, który nadzoruje likwidację tego resortu, może powiedzieć, że "trzeba wzmocnić nadzór właścicielski, zarówno w obszarach zarządzania, jak i kontroli" spółek SP. "Wszyscy politycy Prawa i Sprawiedliwości, Zjednoczonej Prawicy, ludzie z nami związani muszą pamiętać, że standardy będą obowiązywały i będziemy bardzo intensywnie dbać o to, żeby granice nie zostały przekraczane" - zapewniła.

"Czas +złotych chłopców+ w spółkach Skarbu Państwa - tak jak to było za czasów Platformy i PSL - się skończył i mówiliśmy o tym w kampanii wyborczej, a ja słowa dotrzymuję" - mówiła szefowa rządu.

Szydło poinformowała też, że rząd przygotuje nowoczesny system nadzoru właścicielskiego nad spółkami SP, na czele którego będzie postawiony menedżer, który będzie dbał o to, by nadzór menedżerski nad tymi spółkami, "nad majątkiem państwa był jak najlepszy i przynosił oczekiwane efekty przez Polaków". Dodała, że o tej zmianie systemowej będzie informowała w przyszłym tygodniu.

Premier była też pytana - w kontekście zapowiadanej na sobotę manifestacji związków zawodowych służby zdrowia - czy szef resortu zdrowia "panuje jeszcze nad sytuacją". "Minister (Konstanty) Radziwiłł został zobowiązany do konkretnych działań, do tego, aby uspokoić sytuację w służbie zdrowia; przeprowadzić te zmiany, do których się zobowiązał" - odparła szefowa rządu.

"Zobaczymy, jak sobie poradzi" - dodała. Szydło podkreśliła też, że minister Radziwiłł, "podobnie jak inni ministrowie, podlega ocenie i musi wywiązywać się ze swoich zobowiązań".

Zaznaczyła jednocześnie, że przygotowany przez resort zdrowia projekt zmian w służbie zdrowia "ma doprowadzić przede wszystkim do tego, że to zobowiązanie, które podjęliśmy, by służba zdrowia była ukierunkowana przede wszystkim na pacjenta (...) oczywiście wymaga czasu".

Wskazała, że projekt ten zakłada m.in. lepszą i bardziej dostępną opiekę lekarską, likwidację NFZ oraz wprowadzenie zmian, które "zapewnią godne warunki pracy pracownikom służby zdrowia".

"Naszym celem jest osiągnięcie poziomu, ażeby przynajmniej 6 proc. PKB było przeznaczane na służbę zdrowia (...). W tym projekcie pokazany jest harmonogram dochodzenia do tego poziomu" - podkreśliła.

Dopytywana, do kiedy zobowiązania dotyczące służby zdrowia zostaną wypełnione, powiedziała: "projekt ustawy, który będziemy wprowadzali w tym roku w życie, zakłada, że zmiany zaczynają być wprowadzane w roku przyszłym, a całościowy system zostanie domknięty do roku 2020" - powiedziała". (PAP)