Rząd w Ankarze uważa bojowników YPG, czyli Ludowych Jednostek Samoobrony, za przedłużenie Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która od ponad 30 lat prowadzi z turecka armią walkę zbrojną o kurdyjską autonomię.

Turcja uważa YPG za ugrupowanie terrorystyczne, natomiast USA wspierają tę milicję, widząc w niej poważną siłę zwalczającą dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).

Manbidż, leżący na zachodnim brzegu rzeki Eufrat, został opanowany przez sojusz Syryjskich Sił Demokratycznych, w skład których wchodzi YPG, podczas ofensywy wspieranej przez siły amerykańskie.

Władze tureckie twierdziły dotychczas, że wbrew obietnicom bojownicy YPG nie wycofali się na wschód od Eufratu po wspieranej przez USA operacji odbicia syryjskiego miasta Manbidż z rąk IS; szef Pentagonu Ash Carter mówił z kolei na początku września, że YPG opuściła Manbidż zgodnie z żądaniem Turcji.

Reklama

Turcja pod koniec sierpnia rozpoczęła zbrojną ofensywę na północy Syrii, której celem jest oczyszczenie pogranicza turecko-syryjskiego z bojowników IS oraz sił kurdyjskich, by nie pozwolić im na umocnienie się na wyzwolonych od IS terenach.(PAP)

akl/ kar/