Nadzór nad resortami finansów i rozwoju, czego podjął się wicepremier Mateusz Morawiecki, to duże wyzwanie; ważne by nie doprowadziło do zakłócenia w zarządzaniu finansami państwa - uważają ekonomiści, z którymi rozmawiała PAP.

"Decyzja pani premier usunęła wątpliwości dotyczące tego, kto jest szefem zespołu ekonomicznego Rady Ministrów. Powrót do koncepcji Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów ułatwi wicepremierowi Morawieckiemu wpływanie na wszystkie resorty gospodarcze. Równocześnie, mając więcej władzy nie będzie mógł posługiwać się argumentem, że dotychczasowe słabe przełożenie się jego programu gospodarczego na ustawy jest związane z brakiem bliskiej kooperacji, wsparcia ze strony kolegów ministra" - powiedział PAP główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka.

Według niego Morawiecki przejmuje całkowitą odpowiedzialność za program gospodarczy rządu, natomiast premier w tych sprawach akceptuje swoją drugorzędną rolę. "W takiej sytuacji powraca kwestia, jak pogodzić podstawowe cele zawarte w programie inwestycji Morawieckiego z dotychczasowym programem rządu sformułowanym jeszcze w okresie przedwyborczym. Realizacja programu przedwyborczego prowadzi do wzrostu udziału konsumpcji w dochodzie narodowym, a więc do zmniejszenia oszczędności. Natomiast Program Odpowiedzialnego Rozwoju akcentuje potrzebę silnego wzrostu udziału inwestycji w dochodzie narodowym poprzez inwestycje krajowe" - zwrócił uwagę ekonomista.

Gomułka dostrzega wewnętrzną sprzeczność tych dwóch celów. "Wicepremier Morawiecki musi się zmierzyć z zadaniem uzgodnienia tych celów. To będzie bardzo trudne bez wycofania się z niektórych obietnic przedwyborczych. Jest jednak możliwe przy bardzo dużym efekcie uszczelnienia systemu podatkowego. Dotychczas przyniosło to dość ograniczone efekty, a w budżecie na przyszły rok również przewiduje się stosunkowo skromny efekt uszczelnienia systemu podatkowego" - powiedział.

Jego zdaniem podstawowym zadaniem Morawieckiego będzie teraz przegląd wszystkich metod uszczelnienia systemu podatkowego i spowodowanie, że będą one bardziej skuteczne. "Od tego zależy powodzenie programu gospodarczego rządu" - dodał. Według niego wicepremier powinien zająć się przede wszystkim zadaniami w resorcie finansów; w resorcie rozwoju ma doświadczonego wiceministra Jerzego Kwiecińskiego.

Reklama

"Kluczem dla powodzenie w sferze gospodarczej jest to, co się stanie w finansach publicznych. To jest ten odcinek, na którym musi być skoncentrowana uwaga pana Morawieckiego. Zadanie, które przed nim stoi jest ogromne" - podkreślił Gomułka.

Zdaniem byłego wiceministra finansów Cezarego Mecha brakuje systemowych narzędzi, które ułatwiałyby pracę ministra finansów jak i rozwoju. Tymczasem będzie on odpowiadał teraz za dwa różne systemy kreowania wzrostu gospodarczego, co wiąże się z koniecznością dużych nakładów czasu. "Jednocześnie może się okazać, że nie będzie synergii w połączeniu obszaru rozwoju i finansów publicznych" - powiedział Mech.

"Dlatego należy sobie zadać pytanie, czy objęcie przez wicepremiera Morawieckiego także stanowiska ministra finansów jest zasadne w sytuacji, kiedy ministerstwo finansów nie ma wystarczających modułów do efektywnej alokacji środków" - wyjaśnił. Według niego resort finansów powinien mieć budżet zadaniowy, analizować projekty wydatków z punktu widzenia poszerzenia przyszłej bazy podatkowej, jak i rachunkowości aktywów i całości zobowiązań państwa.

Mech obawia się, że - biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie premiera Morawieckiego – to połączenie konieczności systemowego podejścia resortu finansów z finansowaniem konkretnych projektów opartych jednak o odmienny od bankowego NPV (net present value, wartość bieżąca netto służąca ocenie opłacalności projektu - PAP) tryb selekcji może prowadzić do zakłócenia zarządzania finansami kraju.

"Widzę konieczność selekcji dużej ilości projektów, jednocześnie obawiam się, że nie będzie czasu, aby adekwatnie wybierać te właściwe (...). Dlatego obawiam się, że ten obszar jest zbyt szeroki dla wicepremiera Morawieckiego, w efekcie nie skorzystamy z doświadczeń niektórych krajów azjatyckich do ucieczki - mimo, że ją planujemy - z obszaru średniego dochodu" - ocenił.

Podał przykład Chin, gdzie od 2008 r. załamanie podaży osób ze wsi do miast wymusiło 2,5 krotny wzrost wynagrodzeń i konieczność olbrzymich inwestycji i restrukturyzacji kraju.

"W Polsce zamiast wykorzystać zapaść demograficzną w celu umożliwienia skokowego podwyższenia wynagrodzeń hamujących emigrację i skłaniającego do powrotów emigrantów, prowadzi się politykę sprowadzania setek tysięcy Ukraińców zamrażając poziom wynagrodzeń i polepszając wyniki przedsiębiorców opartych na taniej sile roboczej. Zamiast poprzez wzrost wynagrodzeń zmusić wszystkich pracodawców do innowacyjności i przeznaczyć kapitały instytucji finansowych na sfinansowanie koniecznych nakładów inwestycyjnych, przeznacza się te środki na odkupowanie przeszacowanych banków, jednocześnie planuje subiektywne wspieranie prorozwojowo wybranych przedsięwzięć co musi okazać się błędne" - powiedział.

Premier Beata Szydło poinformowała w środę na konferencji prasowej wicepremier Mateusz Morawiecki będzie łączyć stanowiska ministra rozwoju i ministra finansów; stanie też na czele Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Premier przyjęła dymisję dotychczasowego ministra finansów Pawła Szałamachy.