Duńscy kredytobiorcy są winni bankom średnio trzy razy tyle, ile wynosi ich dochód rozporządzalny. To rekord wśród państw należących do OECD. W latach 2006-2008 Dania zaliczyła już pęknięcie nieruchomościowej bańki. Ceny mieszkań spadły wówczas o ponad 20 proc., wywołując w tym kraju najgorszą recesję od pokoleń. Teraz ceny nieruchomości w Kopenhadze są już wyższe niż podczas szczytu z poprzedniego boomu. Nordea, największy bank w regionie, przyznaje: są powody, by obawiać się, że zwiastuje to kolejną bańkę spekulacyjną.

Aktywa duńskich gospodarstw domowych co prawda wciąż są warte więcej niż ich długi, ale „wycena aktywów może spaść, a jeśli stopy procentowe wzrosną, wysokie długi mogą stać się trudniejsze do obsługi, szczególnie jeśli zostały zaciągnięte w postaci kredytów o zmiennym oprocentowaniu” – ostrzega Helge Pedersen, główny ekonomista Nordei.

“Obawiam się, że mogą pojawić się problemy z płynnością” – mówi. „Wysoki poziom zadłużenia i kredyty o zmiennym oprocentowaniu mogą doprowadzić do trudności ze spłatą. Jeśli do tego spadną ceny nieruchomości, będzie to bardzo niebezpieczna mieszanka” – dodaje.

Jak na razie widać tylko niewielkie oznaki stygnięcie rynku nieruchomości. Ceny mieszkań znajdują się na poziomach o 7,4 proc. wyższych niż podczas szczytu z 2006 roku – wynika z danych duńskiego urzędu statystycznego. Ceny domów w szybkim tempie zbliżają się do wartości sprzed kryzysu. W zeszłym kwartale wzrosły o 2,3 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami roku.

Reklama

Sytuacja rynkowa zmusiła Danię do prowadzenia polityki monetarnej, która jeszcze niedawno była tu nie do pomyślenia. Bank centralny, który broni sztywnego powiązania korony z euro, potwierdził, że prawdopodobnie co najmniej do 2018 roku stopy procentowe pozostaną ujemne. Już nawet 10-letnie duńskie obligacje mają oprocentowanie poniżej zera.

Zdaniem Pedersena, kombinacja ultra-niskich stop procentowych i rosnących cen nieruchomości stanowi podatny grunt dla zachowań spekulacyjnych.

„Trzeba pamiętać, że duńskie gospodarstwa domowe są jednymi z najbardziej zadłużonych na świecie” – podkreśla ekonomista Nordei. „I choć nasze aktywa są warte więcej niż nasz dług, musimy brać pod uwagę ryzyko dalszego wzrostu zadłużenia”.

“Bardzo trudno przewidzieć bańkę. Ale faktem jest też to, że większości baniek nie spodziewano się dopóki nie pękły. Dlatego tak ważne jest, by już teraz bić na alarm” – mówi Pedersen.

>>> Czytaj też: Raport ONZ: Duńczycy najszczęśliwszym narodem na świecie