Słowa przedstawicielki rosyjskiego resortu dyplomacji cytuje agencja RIA-Nowosti.

"Moim zadaniem jest wyjaśnienie dlaczego tak ważne jest przestrzeganie porozumień. Jeżeli dojdzie do bezpośredniej agresji USA przeciwko Damaszkowi i syryjskiej armii wtedy nastąpią przerażające przesunięcia tektoniczne nie tylko w tym kraju (Syrii), ale przede wszystkim w regionie" - mówiła Zacharowa.

Jak podkreśla RIA-Nowosti rzeczniczka MSZ ocenia, że ewentualna zmiana władzy w Syrii oznaczałaby rządy "terrorystów wszelkiego rodzaju". Przestrzegła też przed powtórzeniem w Syrii scenariusza z Iraku, w którym tamtejsza armia "stała się bazą" dla dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).

Dzień wcześniej szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow mówił, że USA usiłują oszczędzić w Syrii ugrupowania dżihadystyczne na wypadek, gdyby były one potrzebne w celu odsunięcia od władzy syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Ławrow po raz kolejny powtórzył, że USA nie dotrzymały obietnicy oddzielenia dżihadystów, np. z powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, obecnie przemianowanego na Dżabat Fatah al-Szam, od wspieranych przez siebie umiarkowanych rebeliantów.

Reklama

Ławrow, wypowiadający się w pierwszą rocznicę rozpoczęcia rosyjskich nalotów w Syrii, bronił prowadzonych przez Rosję i Syrię bombardowań oblężonych, kontrolowanych przez rebeliantów dzielnic Aleppo. Podkreślał, że Rosja pomaga w ten sposób siłom Asada w "walce z terrorystami".

Oświadczył też, że porozumienie między Rosją a USA w sprawie zawieszenia broni w Syrii zawarte 9 września w Genewie wciąż działa. (PAP)