Jednym z najważniejszych problemów jest inflacja. Kiedy osiągnęła poziom 19,2 proc. po pierwszych czterech miesiącach 2016 roku, pojawiły się obawy, że sięgnie 30 proc. w grudniu. Tymczasem już w czerwcu przekroczyła 45 proc. rok do roku i nadal rośnie, choć wydaje się, że tempo przyrostu zwolniło.

Złe są także prognozy dla PKB. Przewidywano spadek o 1,5 proc., ale wobec załamania gospodarczego w Brazylii (spadek o ponad 4 prc. PKB), która jest największym partnerem handlowym Argentyny, może on być nawet większy.

Deficyt budżetowy ma sięgnąć 4,7 proc., a wiarygodność kredytowa u największych agencji ratingowych balansuje na granicy poziomu B, co ma ogromne znaczenie dla kosztów obsługi już istniejącego długu oraz zaspokojenia potrzeb pożyczkowych. 1 września rząd wyemitował obligacje skarbowe o łącznej wartości ponad 1,4 mld dolarów, oprocentowane na 22,5 proc. rocznie.

Jeszcze mniej korzystnie przedstawiają się ratingi argentyńskich spółek, w tym energetycznego giganta YPF, który przy niskich cenach surowców energetycznych przeżywa poważne kłopoty.

Reklama

Między inflacją a kosztami społecznymi

Przez całe dwanaście lat kirchneryzmu oficjalne dane dotyczące inflacji przedstawiane przez Indec (Instituto Nacional de Estadística y Censos – Narodowy Instytut Statystyki i Spisów, odpowiednik polskiego Głównego Urzędu Statystycznego) były krytykowane za permanentne ich zaniżanie. Analiza cen podawanych w internecie wykazywała wyższe współczynniki wzrostu niż oficjalny koszyk dóbr badany przez Indec. Zwrócił na to uwagę Alberto Cavallo, w przeszłości architekt reform gospodarczych w Argentynie.

Rząd próbuje walczyć z inflacją na różne sposoby, również nietypowe. Jednym z nich jest uruchomienie specjalnej rządowej platformy internetowej Precios claros (jasne, przejrzyste ceny), będącej w swej istocie rodzajem porównywarki cenowej, jakie są znane również na polskim rynku. Dzięki niej użytkownicy mogą porównywać ceny 5 tysięcy najważniejszych produktów codziennego użytku i wybierać najtańsze.

Również Bank Centralny Republiki Argentyny (BCRA) podejmuje działania na rzecz ograniczenia podaży pieniądza i planuje cel inflacyjny na 2019 rok na poziomie 5 proc. BCRA próbuje zarazem bronić kursu peso przez nakładanie ograniczeń na sprzedaż walut obcych. W maju podniesiono limit miesięczny zakupu dolarów amerykańskich z 2 do 5 milionów, ale nadal pozostaje on barierą w rozwoju handlu zagranicznego. Niemniej należy odnotować, że w lipcu i sierpniu inflacja rosła już znacznie wolniej i wydaje się, że w grudniu może spaść do zakładanego poziomu 30 proc. rok do roku.

>>> Czytaj też: Argentyna znów ma ochotę na falklandzką ropę naftową

Powyższe zabiegi napotykają jednak poważne ograniczenia związane z wysokimi kosztami społecznymi reform. Szacuje się, że w ubóstwie żyje prawie 29 proc. społeczeństwa. W związku z tym w maju zdecydowano się podnieść od stycznia 2017 roku płacę minimalną aż o 33 proc. – do poziomu 8060 peso (564 dol.).

Kolejny program rządowy dotyczy pomocy najuboższym (ponad 30 proc. społeczeństwa żyje poniżej granicy ubóstwa) między innymi w zakresie budownictwa mieszkaniowego. Program Acceso a Casa Propia (dostęp do własnego domu) objął swoim patronatem sam papież Franciszek. Jego imieniem nazwano także pierwsze osiedle oddane w ramach programu w Calilegua w prowincji Jujuy.

W maju doszło do konfliktu na tle wysokości wydatków między prezydentem a parlamentem. W związku z rosnącą inflacją i zadłużeniem argentyński Kongres uchwalił zamrożenie wzrostu wydatków rządowych na sześć miesięcy. Macri ustawę zawetował, argumentując, że zahamuje ona wzrost zatrudnienia, zwiększy szarą strefę i pogłębi ubóstwo. Doprowadziło to do poważnego kryzysu politycznego, w efekcie którego Macri z końcem sierpnia rozpoczął rozmowy mające na celu pozyskanie partnera koalicyjnego, który zapewniłby stabilną większość w parlamencie.

Cierpliwość traci także społeczeństwo. Na początku września Argentyną wstrząsnęła fala protestów i strajków wywołanych pogarszającą się sytuacją ekonomiczną ludności, m.in. na skutek uwolnienia bardzo wielu regulowanych dotąd cen i podniesienia o kilkaset procent taryf na energię i wodę.

Optymistyczna narracja Macriego znajduje coraz mniej zwolenników. Jak to często bywa, prezydent pada ofiarą własnych obietnic wyborczych, których realizacja coraz bardziej odsuwa się w czasie.

Próby reform strategicznych

Rząd podejmuje również działania o charakterze strategicznym, o skutkach obliczonych na przyszłość, z silną rolą sektora państwowego. Na początku maja zapowiedział ogromny program inwestycji w gospodarkę, który tylko w roku 2016 ma osiągnąć poziom 20 mld dolarów. Będzie on dotyczył głównie rolnictwa i rybołówstwa oraz węglowodorów niekonwencjonalnych i energetyki. 8 września ogłoszono kolejny program rozwojowy, którego celem jest zainwestowanie 14 mld dol. w infrastrukturę kolejową.

Wszystkie te kroki mają być odpowiedź na spadającą aktywność gospodarczą Argentyny. Według danych z kwietnia skurczyła się ona 6,7 proc. rok do roku, towarzyszył jej spadek produkcji przemysłowej o 2,4 proc.

Niewątpliwie wyjściu z kryzysu nie będzie sprzyjała też sytuacja międzynarodowa. Szacuje się, że kryzys w ościennej Brazylii będzie w 2016 roku kosztował silnie związaną z nią Argentynę 1,5 proc. PKB.

Osobną sprawą jest zadłużenie zagraniczne, z obsługą którego Buenos Aires z trudem sobie radzi. 2 czerwca Procuración del Tesoro Nacional (Urząd Pełnomocnika ds. Skarbu Państwa – najbliższym polskim odpowiednikiem jest Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa) wystosowała list do Międzynarodowego Funduszu Walutowego z prośbą o umorzenie 400 mln dol. oczekiwanego do 2026 roku przyrostu zadłużenia Argentyny w tej instytucji.

Co dalej?

Co do zasady działania Macriego spotykają się z dobrym przyjęciem za granicą. Zagraniczne koncerny podkreślają przyjazny klimat dla inwestycji. ExxonMobil rozważa inwestycje w poszukiwanie ropy naftowej w Argentynie na poziomie 10 mld USD w ciągu 20-30 lat. Macri prowadzi bardzo intensywne działania dyplomatyczne obliczone na pozyskanie inwestorów zewnętrznych, czego przykładem są aktywne działania podczas ostatniego szczytu G20 w Hangzhou. Na razie nie przyniosły one jednak widocznych efektów i chętnych do robienia biznesów nad La Platą brakuje.

Po dwunastu latach rządów małżeństwa Kirchnerów i kolejnego eksperymentu socjalno-etatystycznego niełatwo będzie wprowadzić Argentynę z powrotem na drogę rozwoju. Nowemu prezydentowi Mauricio Macriego nie można odmówić zapału reformatorskiego i pewnych sukcesów, np. w zwalczaniu inflacji.

W przyszłości być może okaże się nawet, że uratował kraj przed natychmiastową katastrofą. Niemniej jednak reformy, które podjął, z pewnością nie przyniosą natychmiastowych efektów i wobec niekorzystnych okoliczności, Argentynę czeka dłuższy okres stagnacji gospodarczej (lub wręcz kryzysu), zwłaszcza jeśli utraciłby i tak już coraz słabsze poparcie polityczne i społeczne.

>>> Czytaj też: Supermocarstwa wagi lekkiej. Oto 12 państw, które mają duże ambicje

Autor: Dominik Smyrgała