Projekt autorstwa grupy senatorów PiS ma być przeciwwagą do obywatelskiego, proponującego bezwzględny zakaz aborcji, który pod koniec września trafił do prac w Sejmie. Politycy partii rządzącej chcą się odciąć od tego pomysłu.
Autorzy senackiego projektu chcą pozostawić, jak jest to obecnie, możliwość przerywania ciąży z powodu zagrożenia życia i zdrowia matki oraz w przypadku ciąży pochodzącej z czynu zabronionego. Jednak zakażą aborcji z powodu wad płodu, co oznacza, że potencjalna niepełnosprawność dziecka nie uprawniałaby do legalnego usunięcia ciąży, co teraz jest możliwe.

Żeby projekt trafił do Sejmu, musi najpierw zostać podpisany przez 10 senatorów, a następnie uzyskać 51 głosów w izbie wyższej (senatorów PiS jest 63). Przy dobrej współpracy z Sejmem miałby szansę na bardzo szybkie przyjęcie.
O tym, czy dostanie zielone światło i trafi do dalszych prac, okaże się na dzisiejszym spotkaniu klubu PiS. – Musimy podjąć wspólną decyzję – przyznaje Marek Martynowski, szef klubu PiS w Senacie.

Jak tłumaczy jeden z senatorów rządzącej partii, dokument już teraz budzi wiele kontrowersji. – A prace nad nim mają sens jedynie wówczas, kiedy większość będzie zgodna – mówi polityk. Dlatego dziś będą sondować, jakie jest do niego nastawienie wśród polityków. Inny z senatorów dodaje, że trzeba będzie się wycofać z pomysłu wniesienia nowego projektu z powodu poniedziałkowego czarnego protestu, podczas którego kobiety demonstrowały swój sprzeciw wobec groźby wprowadzenia zakazu aborcji. – Teraz mleko już się rozlało, można jedynie studzić emocje i nie ma sensu przedstawiać kolejnych rozwiązań – mówi jeden z polityków PiS. Zaprezentowanie nowej koncepcji, jego zdaniem, może tylko spowodować więcej zamieszania i zaszkodzi partii rządzącej.

Premier Beata Szydło podczas wczorajszej konferencji przekonywała, że rząd nie przygotowuje żadnego projektu. Jednocześnie podkreślała, że projekt obywatelski zakazujący aborcji nie jest autorstwa PiS. Jej zdaniem obecnie rolą polityków jest studzenie emocji.

Reklama

Wiele wskazuje, że jedyne, co przedstawi dziś na konferencji marszałek Senatu, to propozycje m.in. wprowadzenia lepszej opieki nad kobietami w ciąży, którym może urodzić się dziecko z niepełnosprawnością. Chodziłoby o pomoc finansową oraz instytucjonalną, która miałaby być kontynuowana również po urodzeniu się dziecka, a także wsparcie dla kobiet, które zaszły w ciążę na skutek gwałtu. Propozycje przestawione w Senacie nie będą jednak w formie zobowiązującego dokumentu. Wprowadzeniem w życie i przygotowaniem odpowiednich przepisów miałyby się zająć ministerstwa zdrowia oraz rodziny. Jednak na razie nie podjęto żadnych formalnych kroków.

Debata wokół aborcji rozpoczęła się w czerwcu, po tym jak komitet „Stop aborcji” złożył do Sejmu obywatelski projekt ustawy. Zapisano w nim absolutny zakaz przerywania ciąży oraz propozycję karania matek za umyślną aborcję, pozostawiając możliwość odstąpienia od sankcji. Aborcja została określona w projekcie jako dzieciobójstwo. 23 września podczas głosowania w Sejmie został – przede wszystkim głosami posłów PiS – skierowany do dalszych prac w komisji zdrowia. Na tym samym posiedzeniu Sejmu posłowie decydowali o losie drugiego projektu obywatelskiego, liberalizującego dostęp do aborcji, m.in. legalizującego przerywanie ciąży do 12. tygodnia bez podawania przyczyny. Został odrzucony, pomimo obietnic PiS, że projekty obywatelskie nie będą z góry skazane na porażkę. W tym przypadku nie obowiązywała dyscyplina partyjna, każdy mógł głosować zgodnie z własnym sumieniem.

Eksperci przekonują, że niezależnie od tego, nad którym projektem będą trwały prace, to i tak najprawdopodobniej obecne prawo zostanie zmienione. Zakazana zostanie aborcja z powodu wad płodu. Szans na załagodzenie protestów raczej nie ma.

>>> Czytaj też: Aborcja po polsku, czyli o co kobiety robią tyle hałasu