Decyzja o przyznaniu Santosowi tegorocznej nagrody jest komentowana jako zaskakująca, gdyż wielu obserwatorów w ostatnich dniach wśród faworytów do pokojowego Nobla nie wymieniało już twórców kolumbijskiego układu pokojowego. Powodem było niedzielne referendum, w którym Kolumbijczycy niewielką liczbą głosów odrzucili umowę z lewicowymi rebeliantami z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC).

Wynegocjowany układ pokojowy nawet pomimo tego, że nie może na razie wejść w życie, jest olbrzymim postępem na drodze do pokoju w Kolumbii - powiedział PAP Powęska.

Jego zdaniem nagroda dla Santosa jest "w połowie zasłużona". "Przez 52 lata, od kiedy konflikt zbrojny w Kolumbii się toczy, społeczeństwo nigdy nie było tak bliskie zakończenia tego konfliktu, więc rzeczywiście można podkreślić wagę tego, co do tej pory się udało zrobić. Z drugiej strony ta decyzja nie została sfinalizowana, społeczeństwo jej nie zaakceptowało" - powiedział Powęska.

"To jest bardziej zachęta dla przywódców Kolumbii do tego, żeby nie przerywać procesu pokojowego, tylko podtrzymać wysiłki i za wszelką cenę starać się kontynuować ten proces" - uważa Powęska. Jego zdaniem pomóc mogłoby renegocjowanie najbardziej kontrowersyjnych punktów układu.

Reklama

Nagroda dla Santosa może odegrać pozytywną rolę, bo Kolumbia zostaje pokazana jako bardzo pozytywny przykład dla całego świata - ocenia naukowiec.

"Jest to kraj, o którym mówi się na świecie wyłącznie w kontekście narkotyków, przestępczości i właśnie wojny domowej. I oto przychodzi z wielkiego świata nagroda o globalnym znaczeniu, uznanie dla tego, co udało się do tej pory osiągnąć. Jest to wyraźne wsparcie dla postaci Juana Manuela Santosa i tego, co zrobił. To także wsparcie dla jego dalszych wysiłków, których oczekuje się od niego" - podkreśla Powęska.

Według naukowca społeczeństwo kolumbijskie, mimo że bardzo równo podzielone ws. układu pokojowego, doceni przyznanie Santosowi nagrody.

W kolumbijskim internecie i w mediach społecznościowych widać pewnego rodzaju wstyd przed światem, że w Kolumbii podjęto w referendum "bardzo głupią i nieodpowiedzialną decyzję" - powiedział Powęska. Jak dodał, na pewno ta nagroda, to uznanie będzie miało znaczenie i będzie zachętą do dalszego postępu ws. pokoju.

Jeżeli uda się faktycznie zakończyć wojnę z FARC, to będzie pozytywny przykład w zalewie pesymizmu, jaki dziś ogarnia wszystkich na świecie - uważa Powęska. "Dziś podkreśla się zwrot na prawo na świecie, społeczeństwa się zamykają, a także wracają antagonizmy. Kolumbia byłaby pozytywnym przykładem, że jednak można długotrwały konflikt zakończyć, można się porozumieć i można patrzeć w przyszłość optymistycznie" - dodał.

W wyniku konfliktu w Kolumbii, w który zaangażowane były skrajnie lewicowe bojówki, skrajnie prawicowe oddziały paramilitarne i siły zbrojne, od 1964 roku zginęło 260 tys. ludzi, za zaginionych uznano 45 tys., a 6,9 mln musiało opuścić swoje domy. (PAP)