Na poniedziałek na 14.00 Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiedział protest przeciw reformie edukacji, ma się on odbyć w 17 miastach - 16 wojewódzkich i Koszalinie. Według prezesa ZNP Sławomira Broniarza weźmie w nim udział ok. 25 tys. nauczycieli - członków związku, a oprócz tego rodzice i samorządowcy. Protest dotyczy zapowiedzianej przez minister Zalewską reformy oświaty, z którą ZNP się nie zgadza.

"Liczymy, że ZNP jest w stanie rozmawiać o sprawach ważnych z punktu widzenia uczniów, rodziców i nauczycieli, a nie tylko protestować. Kierownictwo związku jak na razie nie przejawia żadnej woli porozumienia. Liczymy, że ZNP podejmie dialog, ale inny niż kolejny protest. Wierzymy w to, że przedstawiciele ZNP zechcą wspólnie z nami wypracować rozwiązania korzystne dla nauczycieli" - napisała rzeczniczka MEN.

Przesłanym PAP komentarzu MEN do zapowiedzi protestów nauczycielskich Ostrowska podkreśliła, że uczniowie, nauczyciele i rodzice zasługują na dobrą szkołę na miarę XXI wieku. Oceniła, że nie sprawdziło się założenie reformy edukacji z 1999 r., że wdrożone wówczas gimnazjum będzie metodą na wyrównanie szans edukacyjnych uczniów oraz podniesie jakości nauczania.

MEN podkreśliło, że nie przewiduje zwolnień nauczycieli i nie podziela obaw wyrażanych w tej sprawie przez ZNP. "Reforma systemu edukacji jest dokładnie przemyślana i zaplanowana na wiele lat. Zmiany będą wprowadzane ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. (...) Przedstawione kierunki zmian w oświacie nie spowodują zmniejszenia liczby uczniów, zmianie ulegnie jedynie miejsce kontynuacji nauki. W związku z tym nauczyciele obecnie zatrudnieni w gimnazjach będą niezbędni do prowadzenia zajęć w szkołach nowego systemu" - zapewniła Ostrowska.

Reklama

Dodała, że minister edukacji Anna Zalewska dostrzega konieczność wzmocnienia dialogu ze środowiskami zainteresowanymi sprawami oświaty na statusu zawodowego nauczycieli oraz pracowników oświaty niebędących nauczycielami.

Zalewska oceniła w piątek, że postulaty związków są przez MEN spełniane, a w resorcie ma powstać specjalny zespół ds. najważniejszych problemów nauczycieli. Jego spotkanie - z udziałem związkowców, przedstawicieli samorządów i ministrów, którzy są organami prowadzącymi dla niektórych typów szkół - zaplanowano na poniedziałek na godz. 11.00 w Warszawie.

Broniarz powiedział, że weźmie udział w takim spotkaniu, ale nie oznacza to odwołania pikiet i protestu.

O powołanie takiego zespołu minister w piątek wystąpiła do premier Beaty Szydło. Minister chce w nim rozmawiać o "wszystkim, co ważne dla nauczyciela". "Nie tylko o podstawach programowych (...) i podręcznikach, ale o wynagrodzeniach, o tym, jak powinien wyglądać etat, doskonalenie zawodowe nauczycieli, awans zawodowy, dodatki" - zapowiedziała na piątkowej konferencji.

W połowie września do konsultacji trafiły dwa projekty ustaw: zupełnie nowej ustawy Prawo oświatowe oraz ustawy wprowadzającej Prawo oświatowe. Prawo oświatowe regulować ma kwestie związane z ustrojem szkolnym, czyli m.in. strukturą szkolnictwa. Ma też częściowo zastąpić obecnie obowiązującą ustawę o systemie oświaty. Resort edukacji zapowiadał w jej miejsce przygotowanie kolejnych ustaw, m.in. dotyczących finansowania oświaty (ma być gotowa ok. 2018 r.).

Zgodnie z propozycją rządu od 2017 r. mają funkcjonować 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum, szkoły branżowe w miejsce zasadniczych szkół zawodowych; zlikwidowane zostaną gimnazja.

Żadnej akcji protestacyjnej nie ogłosiła oświatowa Solidarność. Do wsparcia i udziału w poniedziałkowym proteście wzywali politycy opozycji, m.in. Nowoczesnej, PSL i PO.

W piątek Zalewska mówiła, że "prezes Broniarz jest politykiem", a protesty ZNP "to zaplanowana wspólnie z KOD-em akcja", na co - jej zdaniem - wskazuje towarzystwo lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego. "Nie wiem, czy wszyscy członkowie ZNP wyrazili zgodę na zapisanie ZNP do KOD-u" – powiedziała Zalewska.

W sobotę Broniarz zapewnił w oświadczeniu, że jedynym organizatorem poniedziałkowych pikiet jest ZNP, a łączenie ich z osobą Kijowskiego jako współorganizatora jest bezpodstawne. ZNP domaga się od minister przeprosin i sprostowania - za pośrednictwem PAP - "nieprawdziwych informacji przekazanych dziennikarzom" na konferencji prasowej w piątek. (PAP)