Rosja zablokowała w sobotę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przygotowaną przez Francję rezolucję w sprawie Syrii, która przewidywała natychmiastowe zawieszenie broni w Aleppo i zakończenie lotów wojskowych nad całym miastem.

Spośród 15 państw członkowskich Rady przeciwko przedstawionej przez Francję rezolucji zagłosowały jedynie Rosja i Wenezuela; Chiny i Angola wstrzymały się od głosu. Pozostałe 11 państw opowiedziało się za przyjęciem projektu.

Jak oświadczył ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin, głównym powodem rosyjskiego weta był nakaz wstrzymania bombardowań Aleppo.

W kolejnym głosowaniu RB odrzuciła również rosyjską propozycję. Tekst ten także przewidywał zaprzestanie walk w Syrii, jednak w dokumencie nie wspomniano o bombardowaniach.

Propozycja Moskwy została odrzucona, ponieważ nie oddano wystarczającej liczby głosów za projektem: dziewięciu członków - w tym Francja, USA i Wielka Brytania - sprzeciwiło się jego przyjęciu, a Angola i Urugwaj wstrzymały się od głosu. Oprócz Rosji za tym rozwiązaniem opowiedziała się Wenezuela, Chiny i Egipt.

Reklama

W reakcji na rosyjskie weto wobec francuskiej propozycji szef MSZ Francji Jean-Marc Ayrault oświadczył, że Rada Bezpieczeństwa ONZ "musi podjąć natychmiastowe działania, aby ocalić Aleppo". "Jeśli nie zrobimy czegoś dla tego miasta - kontynuował - niedługo będzie ono zrujnowane i zapisze się w historii jako miasto, którego mieszkańcy zostali pozostawieni na pastwę oprawców". "Jeśli społeczność międzynarodowa się nie obudzi, będzie za to współodpowiedzialna" - ostrzegł.

"Rosja stała się jednym z głównych sprawców terroru w Aleppo" - ocenił zastępca ambasadora USA przy ONZ David Pressman, mówiąc przed Radą Bezpieczeństwa, że taktykę, którą stosuje Moskwa, "częściej przypisuje się bandytom niż rządom". Jego zdaniem Rosja "specjalnie pozwala na to, by w Syrii nadal mordowano". A tak naprawdę - dodał - Moskwa "w dokonywaniu tych morderstw sama uczestniczy". Od Moskwy powinno się wymagać, aby "mniej mówiła, a więcej działała w celu powstrzymania tej rzezi" - mówił Pressman w RB ONZ.

>>> Czytaj też: Eksperci: Syria ogniskiem nowej zimnej wojny. Kreml stosuje taktykę spalonej ziemi

Z kolei rosyjski ambasador nazwał sobotnie głosowania jednym "z najdziwniejszych spektakli w historii Rady Bezpieczeństwa". "Mając na uwadze, że kryzys w Syrii jest w fazie krytycznej - mówił Czurkin przed Radą - gdy niezwykle ważna jest koordynacja politycznych wysiłków społeczności międzynarodowej, taka strata czasu jest nie do przyjęcia".

Jeszcze przed głosowaniem prezydent Francji Francois Hollande mówił, że kraj, który zawetowałby francuski projekt rezolucji ws. Syrii, "byłby zdyskredytowany w oczach świata i odpowiedzialny za kolejne okrucieństwa" w ogarniętej wojną Syrii. Z kolei Ayrault zapowiadał, że głosowanie będzie "chwilą prawdy" dla członków Rady, a w szczególności dla Rosjan.

Jak zauważa agencja Reutera, Rosja w ciągu ponad 5 lat trwania wojny syryjskiej już po raz piąty zawetowała przyjęcie rezolucji ws. tego konfliktu. Poprzednie cztery razy Moskwę wsparł Pekin, który tym razem wstrzymał się od głosu.

Aby rezolucja została przyjęta, potrzeba co najmniej dziewięciu głosów za i jednocześnie żadne państwo nie może zawetować propozycji. Prawo weta mają stali członkowie RB: Chiny, Francja, Rosja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.

We wrześniu, krótko po załamaniu się tygodniowego rozejmu, wspierana przez szyickie milicje i rosyjskie lotnictwo armia syryjska rozpoczęła nową ofensywę w celu odbicia z rąk zbrojnej opozycji wschodnich dzielnic Aleppo, leżącego na północy Syrii. Nowy etap działań zbrojnych objął bombardowania miasta, jedne z najcięższych w ponad pięcioletniej historii konfliktu, który według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka pochłonął już co najmniej 300 tys. istnień i doprowadził do największego kryzysu humanitarnego od czasów II wojny światowej.

>>> Czytaj też: Fox News: Rosja rozmieściła w Syrii zaawansowany system obrony powietrznej