Prezydent Rosji Władimir Putin i jego turecki odpowiednik Recep Tayyip Erdogan porozumieli się w poniedziałek w Stambule, w pierwszym dniu Światowego Kongresu Energetycznego, w sprawie budowy dwóch nitek gazociągu Turkish Stream (Turecki Potok).

Poinformował o tym po spotkaniu Putina i Erdogana prezes rosyjskiego Gazpromu Aleksiej Miller. Przekazał on, że zgodnie z osiągniętym porozumieniem obie nitki Tureckiego Potoku powinny być gotowe do grudnia 2019 roku.

Zgodnie z przewidywaniami projekt budowy gazociągu Turecki Potok (Turkish Stream) był głównym tematem rozmów obu przywódców, którzy - jak pisze AFP - postanowili "zamieść pod dywan" dzielące ich różnice zdań w sprawie konfliktu w Syrii.

Putin i Erdogan omawiali też plany dotyczące budowy siłowni atomowej. Rosjanie mają ją zbudować na południu Turcji w miejscowości Akkuyu. Koszt tej inwestycji oceniany jest na blisko 18 mld euro.

Agencja AFP podkreśla, że jest to pierwsza wizyta Putina w Turcji po "odwilży" w stosunkach rosyjsko-tureckich, która nastąpiła w czerwcu, bo wielu miesiącach napięć. Do pogorszenia relacji między Moskwą i Ankarą doszło w listopadzie ubiegłego roku, gdy Turcja zestrzeliła rosyjski bombowiec Su-24, który naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju przy granicy z Syrią.

Reklama

AFP cytuje też analityków rynku naftowego, którzy sceptycznie oceniają rentowność projektu Turkish Stream.

Dzięki temu gazociągowi gaz z Rosji przez Morze Czarne ma docierać do europejskiej części Turcji. Na początku września Gazprom poinformował, że otrzymał wstępne zezwolenie Ankary na realizację tego projektu. Według rosyjskiego koncernu strona turecka oferuje możliwość dostarczania gazu za pośrednictwem Tureckiego Potoku do granicy turecko-greckiej.

Ekspert firmy IHS Energy Andrew Neff ocenił w rozmowie z AFP, że oczekiwania Rosjan i Turków dotyczące rentowności Tureckiego Potoku znacznie przekraczają realne szanse na zyski, a cel, jaki wyznaczyli sobie wspólnicy, czyli zapewnienie pierwszych dostaw gazu w 2017 roku, "jest zbyt optymistyczny".

Rosja i Turcja zaczęły rozmawiać o budowie tego gazociągu pod koniec 2014 roku, gdy Moskwa zrezygnowała z budowy magistrali South Stream (przez Bułgarię) po sprzeciwie Komisji Europejskiej.

Przed rozmową z Putinem Erdogan powiedział, że dalszy rozwój drugiej nitki Turkish Stream zależeć będzie od sytuacji na europejskim rynku gazu.

Zdaniem Neffa, cała ta "odwilż w stosunkach rosyjsko-tureckich" służy Ankarze do wysłania Zachodowi sygnału, że "Turcja może iść swoją własną drogą"; Erdogan jest bowiem rozczarowany reakcją europejskich i amerykańskich partnerów na nieudany zamachy stanu w Turcji, do którego doszło 15 lipca.

Associated Press przypomina, że Putin i Erdogan muszą jeszcze znaleźć kompromis w sprawie Syrii; Moskwa, która zaangażowała się czynnie w tamtejszy konflikt, popiera reżim prezydenta Baszara el-Asada, podczas gdy Ankara liczy na jego obalenie.

Do Stambułu na 23. edycję Światowego Kongresu Energetycznego przyjechali przedstawiciele 85 krajów, w tym 250 ministrów i innych ważnych decydentów ds. energetyki. Pojawią się szefowie resortów gospodarki, przemysłu i ochrony środowiska z 54 krajów - podaje w swym internetowym wydaniu turecki magazyn "Hurriyet".