Ostatnie wypowiedzi Rosji i Arabii Saudyjskiej wskazują zdaniem analityków na zwiększenie szans na ograniczenie podaży ropy. Jednak równowagę podażowo-popytową mogą w przyszłym roku zaburzyć tacy producenci jak Libia, Nigeria i Irak. Nawet jeśli porozumienie zostanie z powodzeniem wprowadzone w życie, wzrastające ceny i zmiana warunków fundamentalnych mogą skłonić kraje spoza OPEC do zwiększenia wydobycia.

Ceny ropy wzrosły w poniedziałek do najwyższych poziomów od lipca 2015 roku. To efekt reakcji rynków na informacje o chęci współpracy pomiędzy Rosją a Arabią Saudyjską. Władimir Putin wyraził chęć wsparcia OPEC w procesie stabilizacji rynku surowca, natomiast minister energii i przemysłu Arabii Saudyjskiej Khalid Al-Falih ma nadzieję, że ceny wzrosną do końca roku do 60 dol.

Bank twierdzi, że ceny surowca mogą sięgnąć w pierwszych trzech miesiącach 2017 roku około 45 dol. za baryłkę, natomiast późniejsze wzrosty powinny zostać zahamowane w ostatnim kwartale przyszłego roku przez mniejszych producentów, którzy zareagują na wzrost cen.

Ceny surowca wzrosły od momentu porozumienia państw OPEC ws. ograniczenia produkcji (do 32,5-33 mln baryłek dziennie) o 15 proc. Grupa spotka się ponownie w listopadzie w celu ustalenia szczegółów. Do rozmów mają zostać dołączeni przedstawiciele krajów spoza OPEC, w tym między innymi Rosja i Azejberdżan.

Reklama

Szanse na stabilizację sytuacji rynkowej będą jednak nadal niskie, jeśli Libia i Nigeria (które nie zaaprobowały zeszłomiesięcznej umowy) będą produkowały o 500 tys. baryłek dziennie powyżej ustalonych poziomów.

Brak rynkowego konsensusu może popchnąć ceny w okolice 43 dol. Goldman szacuje, że w ostatnim kwartale tego roku rynek będzie zmagał się z nadpodażą.

>>> Czytaj też: Putin popiera OPEC. Rosja jest gotowa ciąć produkcję ropy