Brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson skrytykował we wtorek rosyjskie działania w Syrii, sugerując, że część z nich powinna być zbadana przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze jako możliwe zbrodnie wojenne.

Wystąpienie Johnsona w debacie o sytuacji w Syrii było jego pierwszym oficjalnym przemówieniem parlamentarnych w roli ministra spraw zagranicznych od objęcia tego stanowiska w połowie lipca.

Szef brytyjskiej dyplomacji podkreślił, że 275 tys. Syryjczyków mieszkających w kontrolowanej przez rebeliantów wschodniej części Aleppo znajduje się "w ciągłej sytuacji oblężenia", jednej z największych i najbrutalniejszych od rozpoczęcia wojny domowej w Syrii w 2011 roku.

"Każdy szpital we wschodnim Aleppo był zbombardowany; część więcej niż jednokrotnie, a wiele z nich zostało trwale wyłączonych z użytku. Regularność i precyzja, z jaką są one atakowane, zdają się nie pozostawiać wątpliwości, że jest to działanie celowe" - powiedział Johnson.

Jak dodał, jest zwolennikiem postawienia odpowiedzialnych za te bombardowania przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. "Koła sprawiedliwości mielą powoli, ale dokładnie" - podkreślił, przypominając, że w ostatnich latach zapadały wyroki skazujące za zbrodnie wojenne nawet sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu lat.

Reklama

Johnson ocenił, że te same kary powinny być zastosowane wobec tych, którzy świadomie atakują konwoje humanitarne. Przypomniał tym samym doniesienia o wrześniowym bombardowaniu konwoju z pomocą humanitarną, w którym zginęło około 20 osób.

"Dostępne zdjęcia satelitarne nie pozostawiają wątpliwości, że do ataku doszło z powietrza, po zapadnięciu ciemności, co według samych Rosjan wyklucza udział lotnictwa Asada. (...) Wszystkie dostępne dowody wskazują na rosyjską odpowiedzialność za to okrucieństwo" - ocenił.

Brytyjski minister spraw zagranicznych dodał, że jest "zaniepokojony tym, że wyczerpuje się złość opinii publicznej" w związku z sytuacjami, do których dochodzi w Syrii. "Chciałbym zobaczyć demonstracje przed rosyjską ambasadą w tej sprawie; gdzie jest Koalicja Zatrzymać Wojnę?" - pytał Johnson, nawiązując do Stop the War Coalition, prorosyjskiej organizacji pozarządowej krytykującej zachodnie interwencje zbrojne.

Jak dodał, jego zdaniem "jeśli Rosja będzie nadal podążać tą drogą, to temu wielkiemu krajowi grozi to, że stanie się pariasem".

"Robimy wszystko co możemy, aby pokazać działania Rosjan i zbudować zrozumienie wśród społeczności międzynarodowej dotyczące tego, co dzieje się w Syrii" - powiedział. "To nie jest antyrosyjska kampania, nie robimy tego z powodu wrogości wobec Rosjan" - dodał.

Jednocześnie Johnson zwrócił uwagę na potencjalne trudności z ustanowieniem strefy wolnej od lotów nad Syrią, aby uniknąć podobnych bombardować w przyszłości. "(Brytyjski) rząd nie popiera lądowej interwencji zbrojnej, a nie da się ustanowić strefy wolnej od przelotów, o ile nie jest się w stanie zestrzelić samolotów i helikopterów (które ją naruszają - PAP)" - powiedział.

Ambasada Rosji w Londynie zareagowała na słowa szefa brytyjskiej dyplomacji na Twitterze, pisząc m.in., że blokowanie przez Rosję rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii ma na celu "uniknięcie powtórzenia błędów z Libii".

"Wiadomość od Ministerstwa Obrony Rosji do Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii: nasze osiągnięcia w Syrii to tysiące wyzwolonych wiosek, dziesiątki tysięcy ton dostarczonej pomocy humanitarnej. Co osiągnęła Wielka Brytania?" - napisano.

>>> Czytaj też: Generał Poznichir: Rosja i Chiny wspólnie zareagują na tarczę antyrakietową USA