Kompromitacja i pokaz klasy Francuzów - tak wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki odniósł się do informacji, że organizatorzy paryskich targów przemysłu zbrojeniowego Euronaval 2016 uznali, że status polskich delegacji, biorących udział w targach, nie będzie już oficjalny.

Chodzi o targi, które rozpoczną się w najbliższy poniedziałek w Paryżu i potrwają do 21 października. O decyzji organizatorów poinformowało na stronie internetowej m.in. wPolityce. W Euronavalu 2016 ma wziąć udział ponad 390 wystawców z 34 krajów. Decyzja ta - według mediów - oznacza, że żadnej delegacji z Polski nie będzie przysługiwać bezpłatne zakwaterowanie, samochód z oficerem towarzyszącym oraz oficjalny program spotkań.

Kownacki pytany był w środę w TVN24 czy ta decyzja - po zakończeniu negocjacji ws. śmigłowców wielozadaniowych Caracal - oznacza wojnę dyplomatyczną na linii Paryż-Warszawa.

"To jest raczej kompromitacja i pokaz klasy Francuzów niż jakakolwiek wojna dyplomatyczna. To strona francuska dawno temu zapraszała nas oficjalnie, teraz nas wyprasza" - powiedział wiceminister. Dodał, że można znaleźć inną, dyplomatyczną formę odpowiedzi.

Kownacki dodał, że dla strony polskiej to "tak naprawdę niewielka strata". "Na tych targach między innymi mieliśmy prowadzić poważne rozmowy z jedną ze stoczni francuskich w sprawie produkcji dla nas okrętów nawodnych, podwodnych. Byli także inni konkurenci. My jesteśmy tutaj zainteresowani współpracą także z innymi państwami, być może nawet łatwiej podjąć decyzje w takiej sytuacji" - powiedział.

Reklama

Dopytywany, czy ze strony polskiej będą jakieś retorsje wobec Francuzów, powiedział: "Ten chłód został wywołany - bo ja rozumiem pewną logikę polityczną - prezydent Francji musi bronić miejsc pracy we Francji. Rząd francuski musi bronić swojego biznesu, natomiast pewne gesty są zupełnie niepotrzebne i świadczą o małostkowości tych ludzi. Dla nas dużo łatwiej będzie dzisiaj rozmawiać z innymi partnerami, którzy są i od początku byli dużo bardziej atrakcyjni".

4 października Ministerstwo Rozwoju poinformowało o zakończeniu rozmów z Airbus Helicopters ws. umowy offsetowej dotyczącej kontraktu na zakup śmigłowców Caracal. Resort wskazał, że kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej zabezpieczającej w należyty sposób interes ekonomiczny i bezpieczeństwo państwa polskiego. Po tej informacji prezydent Francji Francois Hollande odłożył planowaną wizytę w Polsce. Szef MSZ Witold Waszczykowski oświadczył jednak, że polsko-francuskie konsultacje międzyrządowe nie zostały odwołane, tylko przełożone na inny termin.

Airbus Helicopters wystosował list otwarty do premier Beaty Szydło, w którym podkreślił, że offset oferowany przy zakupie Caracali odpowiadał wartości dostawy z podatkiem, zakładał transfer technologii do państwowych spółek i stworzenie tysięcy miejsc pracy. Równocześnie dyrektor generalny Airbus Group Tom Enders zapowiedział, że koncern będzie domagał się odszkodowania za zerwanie przez polski rząd negocjacji ws. zakupu 50 śmigłowców Caracal.

Prowadziliśmy negocjacje prawidłowo i w dobrej wierze; nie zerwaliśmy ich, ale zakończyliśmy zgodnie z zatwierdzonym przez obie strony harmonogramem - skomentował to wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki. Jego zdaniem nie ma podstaw do roszczeń odszkodowawczych.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział w środę w "Sygnałach Dniach", że Airbus Helicopters może wziąć udział w kolejnym przetargu "na śmigłowce, podczas którego może przedstawić ofertę korzystną dla Polski i obronności naszego kraju".

Negocjacje umowy offsetowej rozpoczęły się 30 września ub.r. Jej zawarcie było warunkiem podpisania kontraktu o dostawie wiropłatów. W kwietniu 2015 r. MON w przetargu na 50 wielozadaniowych śmigłowców do końcowego etapu zakwalifikowało śmigłowiec H225M (wcześniejsze oznaczenie EC725) Caracal produkcji Airbus Helicopters (poprzednio Eurocopter).

Wielonarodowa europejska firma nie ma w Polsce zakładów związanych z produkcją wiropłatów, do grupy Airbus należą natomiast zakłady na warszawskim Okęciu. W razie wygranej w przetargu Airbus Helicopters zapowiadała montaż wiropłatów w Polsce i uruchomienie linii produkcyjnej w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi; firma deklarowała, że zamówienia będą związane nie tylko z kontraktem na śmigłowce wielozadaniowe dla polskiej armii. Decyzji sprzeciwiały się m.in. PiS i związki zawodowe działające w zakładach, których oferty zostały wtedy odrzucone – PZL Mielec należących do amerykańskiej korporacji Sikorsky z maszyną Black Hawk i PZL Świdnik będących własnością AgustaWestland (obecnie Leonardo Helicopters) proponujących maszynę AW149.