Młodzi prawnicy stanęli w pierwszym szeregu frontu walki o ochronę konserwatywnej moralności polskiego prawodawstwa.
Początek roku. Konferencja naukowa na wydziale prawa jednej z największych polskich uczelni. Średniej wielkości aula pełna gości i słuchaczy. – Konferencja była niezwykle merytoryczna. Wygłaszano referaty, dyskutowano. Nie było jakichkolwiek odniesień politycznych. Aktywnie uczestniczył w niej jeden z dziekanów – relacjonuje jedna z ekspertek obecnych wówczas w auli. Organizatorami konferencji byli: wydział prawa tejże uczelni oraz Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Kilka miesięcy po tej konferencji owa ekspertka przyznała mi, iż z wielkim zdziwieniem przyjęła informację, że to właśnie instytut stoi za projektem ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne.
Początki formowania się Ordo Iuris to rok 2011, kiedy to Sejm odrzucił inicjatywę obywatelską dotyczącą ochrony życia ludzkiego już od zarodka. W 2012 r. grupa konserwatywnych prawników utworzyła Centrum Prawne Ordo Iuris, które rok później stało się Instytutem. Ale walka z aborcją to niejedyny front, na jakim działa ta instytucja. Instytut do tej pory m.in. sprzeciwiał się ratyfikowaniu przez Polskę tzw. konwencji przemocowej Rady Europy czy walczył z refundacją in vitro. Na celowniku OI znalazł się też Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich – członkowie instytutu żądają jego dymisji, argumentując, że jest lobbystą ruchu LGBT. Sam instytut określa się mianem jednego z „najbardziej opiniotwórczych think tanków w kraju, który cieszy się prestiżem zarówno w Polsce, jak i za granicą”.

Obrońca Chazana

Instytutowi Ordo Iuris prezesuje mecenas Jerzy Adam Kwaśniewski (rocznik 1983). – Moją rolą było od samego początku tworzenie struktur interwencji procesowej, programów spraw precedensowych instytutu. Od pierwszych miesięcy występowaliśmy w obronie autonomii rodziny, wolności badań naukowych, wolności gospodarczej i wolności słowa – wspomina Kwaśniewski. Prezes Ordo Iuris jest też partnerem w kancelarii adwokackiej Parchimowicz & Kwaśniewski. Wśród ich klientów są m.in. banki BKO BP i HSBC, a także liczne spółdzielnie mieszkaniowe w Warszawie.
Reklama
Choć studia prawnicze skończył ledwie dziewięć lat temu – na listę adwokatów został wpisany w 2011 r. – Kwaśniewski jest już dobrze znany w branży. Kilka lat temu prof. Bogdan Chazan uczynił go swoim obrońcą w sporach sądowych. Lekarz został zwolniony przez prezydent Warszawy z funkcji dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny po tym, gdy odmówił pacjentce wykonania legalnej aborcji. – Zakończyły się już wszystkie postępowania w tej sprawie z wyjątkiem sprawy z zakresu prawa pracy – mówi prezes Ordo Iuris, by po chwili przypomnieć wszystkie historie sądowe prof. Chazana. – Prokuratura nie dopatrzyła się podstaw dla prowadzenia postępowania. Premier Leszek Miller przeprosił pana profesora za zniesławiające go wypowiedzi. Piotr Ikonowicz został za swoje niedopuszczalne słowa skazany w pierwszej instancji. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej samorządu lekarskiego nie dopatrzył się przewiny profesora – wymienia. I rozczarowany dodaje: – Niestety, te wszystkie rozstrzygnięcia nie wpłynęły na zdolność do zawarcia ugody przez prof. Hannę Gronkiewicz-Waltz. Sprawa jest wciąż w toku.
Krucjata przeciwko aborcji i bycie obrońcą prof. Chazana to niejedyne zajęcia, jakim para się mecenas Kwaśniewski. W 2015 r. został powołany na stanowisko prezesa Polskiej Rady Winiarskiej. Czym zajmuje się to szacowne gremium? – Organizacja wspiera swoich członków w prowadzonej działalności, koordynuje specjalistyczną pomoc ekspercką i prawną oraz prowadzi szkolenia, jej celem jest prokonsumencki rozwój runku winiarskiego w Polsce – wyjaśnia Kwaśniewski. To oficjalnie. Tajemnicą poliszynela jest, że Polska Rada Winiarska lobbuje na rzecz zmian w akcyzie na cydr – korzystniejszych dla producentów tego alkoholowego napoju z jabłek.

Radykalizm i wrażliwość

Twarz projektowi „Stop aborcji” dała dr Joanna Banasiuk (rocznik 1984). To ona dwa razy z sejmowej mównicy referowała założenia obywatelskiego projektu przygotowanego przez Ordo Iuris. Wystąpienia 32-letniej prawniczki, wiceprezeski instytutu – stanowcze, merytoryczne, prezentowane z dużym spokojem i klasą – zrobiły spore wrażenie na dziennikarzach.
– Abstrahując od poglądów, niezłe to wystąpienie pani Banasiuk – pisał na Twitterze Michał Majewski, były szef działu śledczego tygodnika „Wprost”. – Wielkie wrażenie zrobiła na mnie pani Joanna Banasiuk. Nie podzielam jej radykalizmu, ale szanuję wrażliwość i talent w pokazaniu swych racji – komplementował Waldemar Kuczyński, ekonomista i dziennikarz. – Staram się nie zwracać uwagi na opinie i komentarze, choć w tym wypadku spotkało mnie niezwykle dużo bardzo dobrych reakcji. Okazało się, że wiele osób oczekiwało właśnie takiego przekazu – przyznaje skromnie dr Banasiuk.
Jest adiunktem na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku; uczelnia informuje, że obecnie przebywa na urlopie. Swoją rozprawę doktorską poświęciła współtwórczości i jej skutkom w prawie autorskim. Praca ta była kilkukrotnie nagradzana, m.in. przez Światową Organizację Własności Intelektualnej (WIPO). We wrześniu Jarosław Gowin, minister nauki, przyznał Banasiuk stypendium dla „wybitnych młodych naukowców”. Przez trzy lata wiceprezeska Ordo Iuris będzie dostawać z tego tytułu ponad 5 tys. zł miesięcznie. Razem z nią nagrody od Gowina otrzymało 167 innych naukowców. Jeszcze w trakcie studiów Banasiuk odbyła roczne stypendium naukowe na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Munsterze. Ukończyła również z wyróżnieniem studia muzyczne w Akademii Muzycznej Fryderyka Chopina. – Skrzypce na Wydziale Instrumentalno-Pedagogicznym – precyzuje.
Jak prawniczka zajmująca się własnością intelektualną trafiła do Ordo Iuris? – Z instytutem jestem związana od samego początku jego działalności, od 2012 r., kiedy jeszcze funkcjonowaliśmy jako Centrum Prawne – opowiada Banasiuk. Sama nie widzi nic złego w łączeniu pracy na uczelni z działalności w OI. – To pozwala na dywersyfikację zainteresowań i wszechstronny rozwój – wyjaśnia spokojnie.
Po wystąpieniach Banasiuk na mównicy sejmowej w mediach pojawiły informacje, że młoda prawniczka współpracuje też z białostockim Opus Dei. To organizacja działająca w Kościele katolickim, której celem jest „rozpowszechnianie głębokiej świadomości powszechnego powołania do świętości i uświęcającej wartości codziennej pracy”. Sama Banasiuk stanowczo się od niej odcina. – Nie jestem członkiem Opus Dei. Znam wprawdzie tę formę duchowości katolickiej i bardzo ją sobie cenię, zwłaszcza nacisk, jaki kładzie na rzetelność wykonywanej pracy zawodowej, jednak nie jestem w żaden formalny sposób zaangażowana w jakiekolwiek struktury Opus Dei. Nie może być tu wątpliwości – odpowiada, a mediom zarzuca „dezinformację”. – Odbieram to jako zawoalowaną formę ataku na mnie, zważywszy na to, że informację tę upowszechnia „Gazeta Wyborcza” – ucina.

Stażyści nie są od parzenia kawy

Kwaśniewski i Banasiuk to najbardziej rozpoznawane twarze Ordo Iuris pojawiające się w mediach. Ale niejedyne. Przed rokiem częstym gościem różnych audycji telewizyjnych, włącznie z programem śniadaniowym w TVN, bywała Karolina Dobrowolska (lat 25). To młoda prawniczka, doktorantka w Katedrze Historii Doktryn Polityczno-Prawnych na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W instytucie pełni funkcję analityka. Często wypowiadała się na temat Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, a także o in vitro. Konwencję nazywała na łamach portalu Jagielloński24.pl „antyrodzinną i uderzającą w kobiecość”. Z kolei gdy Ewa Kopacz wprowadzała państwowe wsparcie dla in vitro, Dobrowolska oburzała się na wPolityce.pl, że „ustawa jest skandaliczna i sprzeczna z fundamentalnymi gwarancjami dotyczącymi ochrony ludzkiego życia, zdrowia, godności ludzkiej”. Jeszcze rok temu Dobrowolska była bardzo aktywna na Twitterze. Jesienią nie zabierała głosu w sprawie projektu aborcyjnego, jej konto od kwietnia zamarło. Być może była zajęta innymi sprawami, w lipcu wyszła za mąż.
Inna z analityczek instytutu, Karina Walinowicz (lat 28), nadal bardzo chętnie komentuje najnowsze doniesienia związane z akcjami Ordo Iuris. Na Twitterze pisze o sobie „prawnik, profesjonalna tancerka, konserwatywna katoliczka”. Czynnie wspierała biały protest kobiet opowiadających się „za życiem”. Do tej pory pojawiała się niemal wyłącznie w prawicowych mediach, np. gościła w kościelnej Salve TV czy TV Republika.
Pod informacjami prasowymi wysyłanymi do mediów podpisuje się również Tymoteusz Zych (rocznik 1986), doktor nauk prawnych i wykładowca akademicki, współautor m.in. raportu ze wskazaniami, jak zwiększyć dzietność w Polsce.
Co łączy działających w instytucie? Ortodoksyjny wręcz konserwatyzm w poglądach, mniejsza lub większa aktywność w mediach i przede wszystkim – młody wiek. Żadne z nich nie skończyło jeszcze czterdziestki. – Do Ordo Iuris przyciągnęło ich zapewne to samo, co mnie, oraz to samo, co zjednuje nam liczne grono przyjaciół i darczyńców: odczucie skutecznej obrony bliskich nam wszystkim wartości konstytucyjnych, takich jak wolność, w tym wolność słowa, wolność sumienia, wolność gospodarcza czy obrona przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka wraz z prawami podstawowymi, w tym prawną ochroną życia – uważa prezes Kwaśniewski.
Doktor Banasiuk przyznaje, że młodzi prawnicy od początku współpracy z OI rzucani są na głęboką wodę. – Włączamy ich w bezpośrednią działalność centrum analitycznego i interwencji procesowej – mówi wiceprezes instytutu. I dodaje: – Po prostu nasi stażyści nie parzą kawy.
Karolina Dobrowolska nie chciała wypowiedzieć się na temat swojej współpracy z Ordo Iuris. Karina Walinowicz, po długich namowach, uległa. Trudno nie zauważyć ogromnego poczucia misji, z jakim prawniczka wypowiada się na temat instytutu. – Wszystkie sprawy, którymi zajmujemy się w Ordo Iuris, są równie ważne. Wszelkie działania dotyczące małżeństwa, rodzicielstwa i rodziny, ale nie tylko, także kwestie wolności religijnej i sumienia, wolności słowa, wolności gospodarczej, nakierowane na badanie i kształtowanie orzecznictwa i praktyki prawnej zgodnej z konstytucyjnym porządkiem RP są we wszystkich tych kontekstach tak samo istotne i wymagają równie intensywnego zaangażowania – ocenia.

Merytoryczni, ale z poglądami

Choć w mediach o Ordo Iuris jest głośno, niewiele osób chce o nich rozmawiać. – Nie komentuję ich działalności – uciął Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. Ewa Kulik-Bielińska z Instytutu Batorego przyznaje, że nie współpracowała nigdy z Ordo Iuris. – Z wyrywkowych informacji w mediach rozumiemy, że fundacja ta działa na rzecz: wprowadzenia pełnego zakazu aborcji i penalizacji osób dokonujących aborcji, wprowadzenia zakazu zapłodnień metodą in vitro, wprowadzenia zakazu możliwości uznawania związków partnerskich zawieranych w innych krajach UE, odebrania praw osobom pozostającym w związkach partnerskich/niemałżeńskich – wymienia Kulik-Bielińska i dodaje, że jeśli te działania to wyraz programu instytutu, nie może się z nimi zgodzić. – One zmierzają bowiem do ograniczenia praw i wolności współobywateli – wyjaśnia.
Promotorka rozprawy doktorskiej Banasiuk nie jest skora do rozmowy na temat swojej dawnej podopiecznej. Pytanie o ekspertkę Ordo Iuris wyraźnie wzburzyło prof. Joannę Sieńczyło-Chlabicz. – Nie rozumiem, co to ma do rzeczy. Proszę się pytać tej pani, a nie mnie. Ja nie współpracuję z panią doktor. Do widzenia – ucięła Sieńczyło-Chlabicz i odłożyła słuchawkę.
Na krótką recenzję działań Ordo Iuris zgodził się za to Borys Budka, prawnik, poseł Platformy Obywatelskiej. – Od strony warsztatowej ci prawnicy są przygotowani bardzo profesjonalnie. Reprezentują wysoki poziom – ocenia były minister sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz. Również na Budce dobre wrażenie wywarło wystąpienie Joanny Banasiuk w Sejmie. – Brak agresji, kultura, sposób wypowiedzi. Zdecydowanie lepiej wygląda to w debacie publicznej, gdy ktoś prezentuje taki poziom – uważa poseł Platformy. Jest jednak krytyczny wobec poglądów konserwatywnych prawników. – Szkoda, że są słynni nie z warsztatu prawniczego, a z prób „skodyfikowania” pewnego określonego światopoglądu – recenzuje Borys Budka.

Związki z PiS

W mediach Ordo Iuris nazywany jest think tankiem Prawa i Sprawiedliwości. Istnieje pewien związek między instytutem a PiS-em. To osoba dr. Aleksandra Stępkowskiego, profesora nadzwyczajnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Stępkowski w listopadzie 2015 r. został wiceministrem spraw zagranicznych. Za długo nie popracował w rządzie PiS. W sierpniu 2016 r. został zdymisjonowany. „Gazeta Wyborcza” sugerowała, że powody takiej decyzji mogły być dwa: błąd przy zaangażowaniu Komisji Weneckiej w spór o Trybunał Konstytucyjny, a także szeroko rozumiane sprawy światopoglądowe. Bo to właśnie Stępkowski wcześniej pełnił funkcję prezesa Ordo Iuris (zrezygnował z niej w grudniu 2015 r.) i był zaangażowany w stworzenie obywatelskiego projektu ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. „Wyborcza” donosiła, że politycy PiS namawiali Stępkowskiego do wycofania projektu, ale ten pozostał nieugięty. – Wiarygodność tego periodyku jest dość powszechnie znana. Nikt ze mną na temat „Stop aborcji” nie rozmawiał, dlatego nie miałem okazji nikomu niczego odmówić – odpowiada na zarzuty Stępkowski.
Sam instytut odżegnuje się od bycia think tankiem PiS. – Nie jesteśmy podmiotem politycznym, ale analitycznym – wyjaśnia prezes Ordo Iuris. Jeszcze bardziej stanowczy w obronie instytutu przed konotacjami z partią rządzącą jest Stępkowski. – To całkowite nieporozumienie. Określenie takie byłoby zasadne w sytuacji, gdyby Ordo Iuris było utrzymywane przez PiS, tak jak Platforma Obywatelska finansuje Instytut Obywatelski. Nic takiego natomiast nie ma miejsca, co też wywołuje chyba irytację tej partii – mówi były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Beaty Szydło.
Prawnicy z Ordo Iuris nie wykluczają, że w przyszłości którakolwiek z partii może korzystać z ich opracowań czy analiz. Oczywiście pod warunkiem posiadania przez nią programu co najmniej zbieżnego z celami OI.