"Poszukujemy mechanizmów, które w sposób trwały będą wiązały środowisko naukowe ze środowiskiem gospodarczym" - powiedział w piątek wiceminister nauki Piotr Dardziński, prezentując program doktoratów wdrożeniowych na konferencji prasowej w Warszawie. "Osoby, które zastanawiają się nad karierą naukową, często stają przed dylematem: czy zostaną na uczelni i będą poświęcać się swojej pasji, czy przejdą do biznesu, będą zarabiały więcej, ale nie będą naukowcami. Chcieliśmy ten dylemat zlikwidować, wytworzyć sytuację, w której będą mogły robić jedno i drugie" - mówił wiceminister nauki.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwo Wyższego przygotowało więc program doktoratów wdrożeniowych. Doktoraty tego typu mają na celu rozwiązanie konkretnego problemu przedsiębiorcy. Prowadzone są w systemie dualnym, co oznacza, że doktorant pracuje nad rozprawą w jednostce naukowej i w przedsiębiorstwie.

"Doktorant byłby zatrudniony na pełny etat w przedsiębiorstwie. Program doktoratu będzie jednak realizowany w jednostce naukowej. Od nas doktorant dostaje stypendium: 2 tys. 450 zł, przy czym pracodawca powinien mu wypłacić co najmniej pensję minimalną" - zapowiedział wiceminister nauki.

Dodatkowo - jak powiedział Dardziński - pracodawca będzie miał możliwość odliczenia 50 proc. kosztów zatrudnienia od podstawy opodatkowania. "Jakie są korzyści dla przedsiębiorcy? Po pierwsze zatrudnia sobie wykwalifikowanego pracownika. Po drugie dostanie od nas środki, aby ten wykwalifikowany pracownik był jeszcze bardziej usatysfakcjonowany finansowo. Po trzecie ustala agendę badawczą, która jest dla niego interesująca, a koszty całego procesu będzie mógł w dużym stopniu odliczyć sobie od podatku" - wyliczał wiceminister nauki.

Reklama

Jednostka naukowa, nadzorująca proces pisania doktoratu, będzie zaś otrzymywała zryczałtowaną dotację na pokrycie kosztów wykorzystania aparatury badawczej. "Przewidujemy, że w większości przypadków badania nie będą prowadzone w przedsiębiorstwie, ale na uczelniach. Ponieważ to one będą ponosiły koszty, to my te koszty chcemy rekompensować" - mówił Dardziński.

Resort nauki planuje, że z programu mogłoby skorzystać maksymalnie 500 osób rocznie. "To bardzo ambitna liczba. Liczymy na to, że wskaźnik obrony tych doktoratów będzie wysoki" - zaznaczył Dardziński. "Chcielibyśmy w maksymalnie szybkim tempie wypromować nową kadrę, nowych naukowców, którzy będą mieli zarówno kompetencje naukowe, jak i praktyczne" - zaznaczył wiceminister nauki.

Propozycja resortu nauki daje też możliwość uzyskania - na podstawie osiągnięć w pracach wdrożeniowych - uprawnień równoważnych z uprawnieniami doktora habilitowanego. Z tej możliwości będą mogły skorzystać jednak jedynie jednostki naukowe, które mają uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego.

Projekt nowelizacji ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki zostanie teraz poddany konsultacjom społecznym. Później ma trafić do Sejmu jako projekt rządowy. "Chcielibyśmy, aby nowa rekrutacja na studia doktoranckie w roku akademickim 2017/18 była przeprowadzona według nowego trybu. Aby tak się stało, przepisy powinny wejść w życie wcześniej. Chcielibyśmy, aby była to wiosna 2017 roku" - zapowiedział Dardziński.

>>> Czytaj też: Reforma oświaty: nie będzie furtki dla nieprzeciętnych szkół