Jeden z banków ponoszących koszty masowego przewalutowania „frankowych” kredytów (UniCredit), niedawno pozwał państwo chorwackie przed Międzynarodowym Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID). Rządząca w Chorwacji centroprawica obecnie próbuje odwieść pozostałe banki od zamiaru składania podobnych pozwów. Niezależnie od swojego finału, ten spór między bankami i chorwackim rządem, może zaszkodzić rodzimym „frankowcom”.

Masowa konwersja „hipotek” na pewno zwiększy ryzyko pozwów

Tytułem wstępu warto przypomnieć, że niedawno zakończona konwersja zadłużenia chorwackich „frankowców”, była przedwyborczą decyzją lewicy. Mimo zatwierdzonego przewalutowania niemal wszystkich kredytów „frankowych” na euro (po kursie z podpisania umowy), socjaldemokraci nie wygrali ubiegłorocznych i tegorocznych wyborów. Na najbardziej radykalne rozwiązanie kredytowego problemu, prawdopodobnie nie zdecydowaliby się przedstawiciele obecnie rządzącej koalicji centroprawicowej (HDZ + Most).

Konwersja kredytów przeforsowana przez Socjaldemokratyczną Partię Chorwacji, kosztowała banki 1 mld euro, czyli dwukrotność ich rocznego zysku – tłumaczy Andrzej Prajsnar, z portalu RynekPierwotny.pl. Dzięki dokapitalizowaniu, chorwacki sektor bankowy utrzymał wysoki wskaźnik wypłacalności (21% w 2015 r.), ale jego rentowność spadła znacznie poniżej zera (patrz poniższa tabela). Trzeba zwrócić uwagę, że już wcześniej chorwackie banki notowały znacznie gorsze wyniki od ich polskich odpowiedników. Ta sytuacja była związana z trudnościami gospodarczymi Chorwacji.

Reklama

Ze względu na inną skalę działania, krajowe banki notują znacznie wyższe zyski, niż podobne instytucje w Chorwacji. W dwóch minionych latach, zysk netto polskiego sektora bankowego wyniósł odpowiednio 3,79 mld euro (2014 r.) oraz 2,74 mld euro (2015 r.). Trzeba jednak pamiętać, że konwersja „frankowych” kredytów w Polsce dotyczyłaby nawet 500 000 umów, a nie 55 000 (tak jak w przypadku Chorwacji). Wśród najbardziej radykalnych wariantów pomocy dla rodzimych „frankowców”, można znaleźć również takie, których koszt wynosi powyżej 200% - 300% rocznego zysku sektora bankowego.

W kontekście ewentualnych pozwów, czasem podnoszony jest argument, że Polska jako jedyny kraj UE, nie ratyfikowała Konwencji Waszyngtońskiej dotyczącej rozstrzygania sporów inwestycyjnych (1965 r.). Opisywana sytuacja nie chroni jednak naszego kraju przed pozwami międzynarodowych inwestorów. Dobre przykłady to kosztowny spór Skarbu Państwa z Eureko oraz batalia między Polską i udziałowcami Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Ten drugi arbitraż toczył się przed wspomnianym już Międzynarodowym Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych w Waszyngtonie.

Na Węgrzech rząd Orbana udobruchał banki obniżką podatku …

Zwolennicy masowego przewalutowania kredytów mogą się pocieszać, że węgierskie banki nie wystosowały pozwów przeciwko państwu. Rzeczywiście jest to prawda. Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja dotycząca Węgier oraz Chorwacji była nieco inna. Węgierskim bankom oprócz konwersji po bieżącym kursie CHF/HUF (średnia od 16 czerwca do 7 listopada 2014 r. albo wartość z 7 listopada 2014 r.), udało się wynegocjować zmniejszoną obniżkę zadłużenia byłych „frankowców” (przeciętnie o 20% - 25%). Bardzo ważną kwestią była również redukcja podatku bankowego, która obowiązuje od 1 stycznia 2016 r. Warto podkreślić, że rząd Orbana prawie o połowę obniżył roczną stawkę podatkową dla dużych banków (z 0,53% aktywów do 0,31% aktywów). Kolejna obniżka wspomnianego podatku (od 0,21% aktywów), będzie miała miejsce 1 stycznia 2017 r. Nie znamy kulisów negocjacji pomiędzy węgierskimi politykami i przedstawicielami banków. Wydaje się jednak bardzo prawdopodobne, że obniżka obciążeń podatkowych była nagrodą dla sektora bankowego za przeprowadzenie konwersji i brak pozwów przeciwko państwu.

Nie można wykluczyć, że obniżony podatek bankowy również w Polsce będzie narzędziem służącym do osiągnięcia kompromisu pomiędzy rządem i kredytodawcami. Pole do negocjacji wydaje się spore, gdyż krajowa stawka opodatkowania bankowych aktywów, obecnie jest najwyższa wśród krajów Unii Europejskiej. W takiej sytuacji, kulisy ewentualnych negocjacji między bankami i rządem będą niejawne, a opinia publiczna dowie się tylko o końcowych ustaleniach.