Zapytana, czy Europa stoi u progu nowej zimnej wojny, Mendras odpowiedziała: "Europejczyków w sposób oczywisty nęci powrót do znanych sytuacji. Jest w tym również nadzieja, że obecna konfrontacja pozostanie +zimna+ i że zbrojne konflikty toczyć się będą poza Europą, jak za czasów sowieckich".

"Od upadku muru berlińskiego Rosja jest samotna, nie ma solidnego sojusznika. Jej relacji z Kazachstanem nie da się porównywać do więzi między Francją a Niemcami czy z NATO. Byłe supermocarstwo pozostaje potęgą militarną, ale jego PNB jest niższy od włoskiego, a społeczeństwo, pełne wątpliwości, przygotowuje się na zubożenie i zamknięcie w sobie" - oceniła politolog.

Według Mendras "osłabienie Rosji jest niepokojące", gdyż "władze, czując narastający stan oblężenia, są gotowe do wszelkiego rodzaju +ucieczek do przodu+". Rosyjski prezydent Władimir Putin "nie dopuszcza już najmniejszego sprzeciwu, nawet z najbliższych mu kręgów, a to oznacza, że może podjąć każdą decyzję, a więc i popełnić błędy” - podkreśliła ekspertka.

"Sytuacja strategiczna jest nieprzewidywalna", gdy "z jednej strony mamy samotny kraj rządzony przez autokratę, zdecydowanego zmieniać (istniejące) układy, a z drugiej (...) NATO, UE i kraje próbujące wyrwać się spod rosyjskiego jarzma, takie jak Ukraina i Gruzja” – tłumaczyła Mendras.

Reklama

Jej zdaniem "zbrojna ucieczka do przodu nie jest racjonalna pod względem strategicznym". "Rosyjski reżim schodzi coraz głębiej do defensywy” – oceniła dodając, że "Putin, by utrzymać się u władzy, wdał się w militarne awantury, które niepokoją społeczeństwo", a "uczucia patriotyczne rozpalił (wśród Rosjan) jedynie +powrót+ Krymu".

Francuska politolog nie sądzi, by celem Putina był "podbój terytorialny czy przygotowanie wojny przeciw krajom NATO". "Mała wojna z Ukrainą" miała jej zdaniem na celu utrzymania wpływu nad tym, co Moskwa nazywa "sferą uprzywilejowanych interesów". Jak oceniła, Putin i jego generałowie stoją wobec "ogromnej sprzeczności". "Chcieliby odzyskać dawną potęgę, zastraszając i używając siły, ale brak im środków, a nawet ochoty, by zetrzeć się militarnie z Zachodem" - zaznacza.

Groźby Putina są nie do zrealizowania "z braku możliwości finansowych i wojskowych" – przekonywała politolog; jak powiedziała, Rosja nie chce ponownego podboju Gruzji i Ukrainy, jednak stara się osłabić te kraje i mieć tam zależnych od siebie ludzi. "Kreml ma nadzieję, że strach przed wojną na ich granicach spowoduje, że Europejczycy na to pozwolą" - dodała Mendras.

"To więcej niż ochłodzenie stosunków dwustronnych, to całkowity zwrot" - podkreśliła Mendras, komentując odwołanie wizyty Putina w Paryżu.

>>> Czytaj też: Wielka Brytania tylko dla Brytyjczyków? Retoryka Londynu jest coraz ostrzejsza