"Określanie bieżącego kursu politycznego odwoływaniem się do przeszłości nie jest tradycją nową, a co się tyczy Iwana Groźnego - to w ogóle jest czysto stalinowską. Właśnie za Stalina Iwan Groźny po raz pierwszy i jedyny został zrehabilitowany jako mądry władca, opierający się na zasadach narodowych, który umocnił władzę państwową" - piszą "Wiedomosti".

W komentarzu redakcyjnym w poniedziałek dziennik przypomina, że film Siergieja Eisensteina "Iwan Groźny" z roku 1944 "był świadomie tworzony jako manifest artystyczny stalinowskiej polityki zagranicznej i wewnętrznej", a Stalin osobiście dyskutował z reżyserem, jak widzowi wyjaśnić okrucieństwo tytułowego bohatera. "Ale za Stalina nie doszło do postawienia pomnika carowi mordercy" - zauważa gazeta.

Komentując pojawienie się w Orle pomnika, który odsłonięto uroczyście w piątek, dziennik zauważa, że "w 2016 roku nawet gubernatorom z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej niezręcznie jest stawiać pomniki Stalina". Natomiast "można swobodnie stawiać pomniki ulubionego cara Stalina, który rozsławił jednego z najokrutniejszych władców Rosji jako swojego historycznego +ojca+" - dodaje gazeta. Z KPRF wywodzi się gubernator obwodu orłowskiego Wadim Potomski.

"Mamy do czynienia nie z rewizją historii, lecz z kolejną +wojną pamięci+. Pomniki stają się ripostami w sporze politycznym na temat prawa siły" - oceniają "Wiedomosti". Dziennik zwraca również uwagę, że już pojawiły się propozycje, by powstał pomnik zamordowanego przez Iwana Groźnego metropolity Filipa. Tak więc, "pomniki szybko tracą swoje znaczenie" i "demontowanie ich może się okazać równie proste, jak ich postawienie" - konkluduje dziennik. (PAP)

Reklama