Z oficjalnych danych wynika, że o ile we wrześniu do Bułgarii z Turcji docierało 450-500 nielegalnych migrantów tygodniowo, to w dniach 6-13 października było ich 734.

Według ekspertów cytowanych w poniedziałek przez agencję prasową Bgnes nowa unijna służba graniczna, która 6 października rozpoczęła swoją działalność właśnie na granicy bułgarsko-tureckiej, nie jest w stanie powstrzymać napływu migrantów do Bułgarii. Dane MSW wskazują, że migranci praktycznie nie mają problemu z dostaniem się do kraju; trudności napotykają dopiero na przejściu z Serbią, która od lata bardzo poważnie wzmocniła ochronę granicy. Dla większości migrantów wejście na terytorium Serbii jest już praktycznie niemożliwe.

Od początku roku do 13 października na granicy z Serbią zatrzymano blisko 10,2 tys. osób, z których ok. 4,3 tys. nie zarejestrowało się w Bułgarii. Łącznie w tym roku zatrzymano i zarejestrowano w kraju już 16 tys. migrantów. W ubiegłym roku odsetek niezarejestrowanych migrantów spośród zatrzymanych na zachodniej granicy był o 30 proc. wyższy.

W przepełnionych ośrodkach dla migrantów przebywa ok. 5,1 tys. osób, a w ośrodkach zamkniętych dla osób uważanych za niebezpieczne lub których tożsamości nie ustalono znajduje się ponad 1,8 tys. osób. Liczba miejsc została zwiększona o 300, lecz nadal nie jest wystarczająca; ponadto warunki tam są bardzo trudne. Lokalne media donoszą, że w obozach pojawiły się choroby zakaźne, m.in. świerzb.

Reklama

Ponad 70 proc. nielegalnych migrantów w całej Bułgarii stanowią Afgańczycy i Pakistańczycy, prawie wyłącznie młodzi mężczyźni w wieku 18-35 lat, którzy stwarzają problemy w stosunkach z miejscową ludnością.

W ostatnim tygodniu media poinformowały o kilku napadach na młode kobiety, dokonanych przez przedstawicieli tych narodowości. MSW niechętnie potwierdza te dane, lecz w wywiadzie telewizyjnym w niedzielę mer Sofii Jordanka Fandykowa nie zaprzeczyła, że takie incydenty miały miejsce i poinformowała, że rozpoczęto ewakuację samotnych mężczyzn z trzech sofijskich ośrodków. Nie podała jednak, gdzie mają być umieszczeni, skoro ośrodki na prowincji są przepełnione.

Według danych cytowanych w poniedziałek przez dziennik "Sega" od początku roku do Bułgarii dotarło ok. 100 osób podejrzanych o powiązania z Państwem Islamskim; przeważnie podróżują na Bliski Wschód, choć zdarzają się przypadki przepływu do Europy Zachodniej. Chodzi o obserwowanych obywateli państw unijnych, notowanych w systemie informacyjnym państw strefy Schengen. Według bułgarskich władz nie jest to podstawą do zatrzymania. Latem zatrzymano i przekazano Francji dwóch obywateli tego kraju – krewnego jednego z zamachowców z redakcji tygodnika "Charlie Hebdo" oraz podejrzanego o terroryzm.