Unia Europejska przyspieszyła prace nad przepisami ograniczającymi zawartość kadmu w nawozach. Po ich wprowadzeniu grupa Azoty, trzeci producent nawozów w UE i największa polska firma chemiczna, może stracić nawet 20 proc. przychodów. Zyskają za to rosyjskie koncerny, które są naszym głównym konkurentem na tym rynku. Polski rząd szykuje się na batalię z Brukselą w obronie interesów strategicznej firmy.

Rozporządzenie nawozowe trafiło do komisji w Parlamencie Europejskim, które mają czas do marca na przygotowanie swoich opinii. Deputowani będą nad nim głosować w czerwcu. Nowe regulacje mogłyby wejść w życie od 1 stycznia 2018 r. Ich celem jest zmniejszenie zanieczyszczenia gleby metalami ciężkimi i zachęcenie producentów rolnych do używania nawozów organicznych. Rozporządzenie przewiduje maksymalną zawartości kadmu w nawozach fosforowych na poziomie 60 mg na kilogram. Po trzech latach limit miałby zostać obniżony do 40 mg, a po 12 latach – 20 mg na kilogram. Obecnie polska norma to 90 mg/kg.

– To bardzo wyśrubowane normy i ich wprowadzenie będzie miało znaczący wpływ na wyniki Azotów – ocenia Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. Jak szacuje ekspert, w tym roku Azoty sprzedadzą nawozy fosforowe o wartości 1,7 mld zł, co będzie stanowić ok. 20 proc. obrotów firmy. Ich produkcją zajmują się wchodzące w skład grupy kapitałowej zakłady w Policach.

– Obecnie żaden z unijnych producentów nie może spełnić docelowego limitu proponowanego przez Komisję Europejską. Prace badawcze nad usuwaniem kadmu z fosforytów w procesie produkcji trwają, ale dotąd nie wdrożono opłacalnej ekonomicznie technologii – mówi DGP Wojciech Wardecki, prezes Polic.

>>> Czytaj też: Strategiczne gałęzie przemysłu - czy rząd zawsze musi do nich dopłacać?

Reklama

W 2013 r. Police zainwestowały niemal 30 mln dol. w Senegalu, aby zyskać w nim dostęp do odpowiedniej jakości surowca. Tymczasem tamtejsze złoża fosforytów nie spełnią wygórowanych norm, których chce Komisja. Na koniec zeszłego roku afrykańskie aktywa Polic wyceniane były na 300 mln zł. Przyjęcie rozporządzenia postawiłyby tę inwestycję pod znakiem zapytania.

Stawką jest przyszłość polskiej branży chemicznej

Propozycję rozporządzenia, które ma uregulować zawartość kadmu w nawozach fosforowych, Komisja Europejska zaprezentowała w marcu. Teraz zajmą się nią Parlament Europejski oraz Rada Unii Europejskiej, czyli organ, w którym zasiadają przedstawiciele rządów państw członkowskich. Negocjacyjna gra nad ostatecznym kształtem rozporządzenia właśnie się rozpoczyna.

Według portalu Politico.eu przeciw propozycjom Komisji są Hiszpanie, Portugalia i Irlandia. Jak mówi w rozmowie z nami Jakub Szkopek, analityk mBanku, tempo zmian nie podoba się również Niemcom. Za są Francuzi i Belgowie. Z rozmów przeprowadzonych przez DGP wynika, że istnieją szanse na stworzenie mniejszości blokującej przepisy.

W Strasburgu obowiązuje zasada, że każde rozporządzenie musi być przyporządkowane do prowadzącej je komisji parlamentarnej. To z niej wywodzi się poseł sprawozdawca, który czuwa nad przebiegiem prac. Tymczasem na mocy decyzji konferencji przewodniczących (strasburskiego konwentu seniorów) piecza nad większością rozporządzenia przypadła – często stającej w obronie przemysłu – Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów (IMCO). Jednak z wyłączeniem kontrowersyjnych zapisów dotyczących kadmu, które przypadły Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI).

>>> Czytaj też: Rosjanie już nie chcą Azotów. Oddadzą je po dobroci?

– To nie jest dobre rozwiązanie dla Polski. Komisja ENVI bardzo często popiera ambitne propozycje w zakresie ochrony środowiska – przekonuje w rozmowie z DGP współpracownik jednego z polskich europosłów. Dodaje jednocześnie, że i tak na tym wczesnym etapie wykazaliśmy się zręcznością w zawiłościach strasburskich procedur. Chodzi mianowicie o to, że Jerzy Buzek opóźnił, na ile się da, decyzję konwentu seniorów o wyborze komisji przewodzącej. – Dało nam to czas na wybadanie pozycji innych krajów członkowskich. W tym czasie do Brukseli przyjechał także wicepremier Mateusz Morawiecki, który uczulał polskich eurodeputowanych na znaczenie tego rozporządzenia dla polskiego przemysłu – mówi nasz rozmówca.

Bardzo wcześnie, bo już w kwietniu i w maju, swoje sceptyczne stanowisko przekazały parlamentowi senacka komisja spraw zagranicznych oraz MSZ. Na witrynie internetowej Parlamentu Europejskiego można przeczytać, że posłem sprawozdawcą dla rozporządzenia jest Adam Szejnfeld. Były minister gospodarki powiedział DGP, że właśnie złożył rezygnację z tej funkcji.

– Powodem mojej decyzji był podział kompetencji pomiędzy poszczególne komisje PE w taki sposób, że najbardziej kontrowersyjna część, dotycząca limitów zawartości kadmu, znalazła się w kompetencjach innej komisji. W efekcie mogłoby dojść do sytuacji, w której jako poseł sprawozdawca prezentowałbym w tym zakresie cudzą opinię – mówi nam poseł. – Tak naprawdę parlament zajął się tą kwestią dopiero w ub. tygodniu, bo podział kompetencji pomiędzy komisje i ustalenie harmonogramu prac jest dopiero ich faktycznym początkiem. W ubiegłym tygodniu przeprowadziłem też w Brukseli warsztaty – odpowiednik konsultacji społecznych – na ten temat – dodaje.

Rozporządzenie jest kontrowersyjnie także z tego powodu, że ratując unijne środowisko, działa w interesie rosyjskiej chemii. To właśnie Rosja dysponuje złożami fosforytów, które charakteryzują się niską zawartością kadmu. Większość europejskich firm zaopatruje się w surowiec m.in. w północno-zachodniej Afryce, w tym Maroku i – jak Grupa Azoty – w Senegalu. Nawozy wyprodukowane z afrykańskich fosforytów nie będą jednak w stanie spełnić wyśrubowanych wymagań.

– Musimy skupić się na dostępności surowca dla europejskich producentów. Tak się dziwnie składa, że jedynym surowcem, który będzie spełniał wymogi Komisji, jest surowiec rosyjski, zmonopolizowany przez kilka wielkich firm z tego kraju. Być może to przypadek, a być może nie – mówi europoseł Jarosław Wałęsa, który uczestniczy w pracach nad rozporządzeniem.

– Pomysł ograniczenia zawartości kadmu w nawozach pojawił się już kilkanaście lat temu. Wykorzystując nasze uczestnictwo w branżowych organizacjach na poziomie europejskim, staraliśmy się walczyć o takie regulacje, które dla polskiego przemysłu chemicznego byłyby jak najkorzystniejsze – mówi Paweł Jarczewski, były prezes Grupy Azoty. – Ograniczenia w dostępie do surowców będących źródłem fosforu spowoduje podwyżkę cen nawozów, czego efekty odczują głównie unijni farmerzy – mówiła z kolei portalowi Politico.eu minister radca Hanna Will-Szczepankowska z polskiego przedstawicielstwa w Brukseli.

Z zaproponowanymi przez Komisję rozwiązaniami jest jeszcze jeden problem – naukowy. Jak tłumaczy prof. Wiesław Szulc ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, z prowadzonych na tej uczelni od kilkudziesięciu lat badań wynika, że stężenie kadmu w nawożonej glebie rośnie bardzo wolno. – Trzeba byłoby kilkuset lat, żeby przekroczyło ono normy obecnie obowiązujące w Polsce – tłumaczy naukowiec.

>>>> Czytaj też: Azoty budują centrum badawcze w Tarnowie. Inwestycja pochłonie 88 mln zł