Bank centralny ostrzegał już od jakiegoś czasu, że nie może prowadzić efektownej polityki sterowania poziomem inflacji z powodu pogłębiających się nierówności i zaniku rosyjskiej klasy średniej, która tradycyjnie jest najbardziej wrażliwa na zmiany stóp procentowych i cen. Za prezydentury Władimira Putina dochody i popyt krajowy obumierają w bezprecedensowym tempie.

Ujawnione w środę dane pokazały, że sprzedaż detaliczna spadła we wrześniu 21. miesiąc z rzędu. Według szacunków Bloomberga obniżyły się też roczne realne dochody rozporządzalne (o 7 proc.).

Konsumpcja Rosjan spada, bowiem zarobki nie rosną w tak dużym tempie jak koszty życia. Wypchnęło to z klasy średniej w ciągu ostatnich dwóch kryzysowych lat 14 mln Rosjan- wynika z badania przeprowadzonego przez Sberbank. Upadek grupy, która podwoiła swoją liczebność w epoce naftowego boomu oznacza odwrócenie trendu powstałego za rządów Putina. Większość osób o średnim poziomie wynagrodzeń liczy na rządowe programy pomocowe oraz obawia się o swoją dużą wrażliwość na zmiany w polityce fiskalnej państwa.

- Osłabienie klasy średniej jest niekorzystne w kontekście walki z inflacją, ponieważ ryzyko związane z prowadzeniem polityki fiskalnej zwiększa się – mówi Oleg Kouzmin, były doradca banku centralnego. – Popyt będzie bardziej wrażliwy na decyzje budżetowe, odkąd każda forma pomocy będzie miała duży wpływ na wydatki gospodarstw domowych – dodaje.

Reklama

Słabość klasy średniej oznacza spadek konsumpcji oraz osłabienie wzrostu gospodarczego, co sygnalizowało wielokrotnie MFW.

Wiarygodność banku centralnego została mocno nadwątlona. W 2015 roku wzrost cen przewyższył prognozy po raz czwarty z rzędu. Politycy, którzy obawiają się o realizację osiągnięcia 4-proc. celu inflacyjnego do końca 2017 roku zobowiązali się do utrzymania do końca roku niezmienionych stóp procentowych.

>>> Polecamy: Kolosalne zakupy cudzoziemców. Kto wydaje najwięcej?