Jednostki napotkały w Bartelli silny opór ze strony dżihadystów. Aby powstrzymać ich atak, bojownicy IS rozstawili snajperów, dokonywali ostrzałów z moździerzy, użyli samochodów pułapek i przydrożnych bomb.

Według Szaghatiego po stronie irackiej było dwóch rannych żołnierzy i żadnej ofiary śmiertelnej, a dżihadyści stracili co najmniej 15 bojowników. "Po Bartelli jest Mosul, jeśli Bóg pozwoli" - dodał generał.

Wcześniej w czwartek premier Iraku Hajder al-Abadi mówił, że siły irackie idą na Mosul "szybciej niż myśleliśmy i szybciej niż planowano".

Od poniedziałku trwa ogłoszona przez władze w Bagdadzie ofensywa na Mosul - ostatni bastion IS w tym kraju. Dżihadyści opanowali to miasto dwa lata temu. Z Wielkiego Meczetu w Mosulu proklamowali kalifat, obejmujący kontrolowane przez nich obszary Iraku i Syrii.

Reklama

Od czterech dni wojska irackie i siły kurdyjskie opanowują tereny wokół Mosulu przed zmasowanym atakiem na samo miasto. Reuters pisał, że oczekuje się, iż będzie to największa bitwa w Iraku od czasu inwazji z 2003 roku pod wodzą USA.

Celem obecnego etapu ofensywy - jak informowało dowództwo sił kurdyjskich - "jest oczyszczenie (z dżihadystów) pewnej liczby okolicznych wiosek i przejęcie kontroli nad strategicznymi obszarami, by jeszcze bardziej ograniczyć swobodę poruszania się (bojowników) IS".

Z powietrza oddziały irackiej armii i siły kurdyjskie wspiera międzynarodowa koalicja pod wodzą USA, w której skład wchodzi obecnie ok. 60 państw. Koalicja przeprowadza głównie naloty, szkoli lokalne siły, a także zapewnia im broń i sprzęt.

Premier Abadi zapowiedział, że do zamieszkanego głównie przez sunnitów Mosulu wkroczą tylko iracka armia rządowa i policja. Zdaniem ekspertów takie zapewnienia mają uciszyć obawy, że operacja może przerodzić się w konflikt o podłożu religijnym. (PAP)

ulb/ mc/