Chodzi o trzy projekty przygotowane przez: Kancelarię Prezydenta, posłów PO oraz Kukiz'15. Pierwsze czytanie tych dokumentów miało miejsce w czwartek wieczorem w Sejmie.

Nowak wyjaśnił, że na razie rząd nie przyjął stanowiska w sprawie projektów, ale zostanie ono przedstawione w czasie prac nad nimi w komisji.

"Wszystkie te projekty mają pozytywne rzeczy. Zdaje się, że projekt pana prezydenta zawiera ich najwięcej. Natomiast na pewno rząd będzie się kierował zachowaniem stabilności systemu finansowego, ponieważ naruszenie tej stabilności będzie dotyczyło 38 milionów Polaków, nas wszystkich" - powiedział Nowak.

Odniósł się także do pytania, czy rząd poprze szybką ścieżkę legislacyjną. "Ja bym podszedł do sprawy inaczej. Podpiszemy się pod mądrymi rozwiązaniami, które nie naruszą stabilności finansowej naszego systemu" - powtórzył.

Reklama

Zwrócił uwagę, że w Komitecie Stabilności Finansowej, w skład którego wchodzi prezes NBP, minister finansów, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i przewodniczący KNF powołano grupę roboczą pracującą nad rozwiązaniami, które nie naruszą stabilności systemu finansowego, przywrócą równowagę stron i postarają się ten problem rozwiązać.

"Prace będą trwały do lutego 2017 r. Są jeszcze trzy miesiące. Przy kwestii tak ważnej, gdzie każde rozwiązanie to jest jakby chodzenie po grani, gdzie można się poślizgnąć w jedną, czy drugą stronę. To może zniszczyć system finansowy, a tego byśmy nie chcieli" - powiedział.

Projekty dotyczące kredytów frankowych mają unormować sytuację, w której wahania kursów i zawyżona wysokość spreadów wpływała na wysokość rat kredytów bankowych i zwiększała obciążenie kredytobiorcy.

Na przestrzeni lat, kwoty z tego tytułu stanowiły znaczące obciążenie dla gospodarstw domowych, a ich uszczerbek powodował brak możliwości finansowania innych potrzeb, można przeczytać w uzasadnieniu do projektu prezydenckiego.

Złożony w sierpniu projekt prezydencki przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.

Projekt Kukiz'15 ustawy o "restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów" zakłada, że kredyty w złotych i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotych.

W myśl projektu PO kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Miałoby ono następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Z programu miałyby korzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Kolejnym warunkiem miało być kryterium powierzchni nieruchomości - w przypadku mieszkania jego powierzchnia nie może przekraczać 100 m kw., a w przypadku domu 150 m kw. Kryterium powierzchni nie dotyczyłoby rodzin z trójką i więcej dzieci. Aby skorzystać z możliwości, jakie daje ustawa, kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu, chyba że ma inny lokal mieszkalny lub jego część, nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu. (PAP)