To 9-mln miasto jest dziś bez wątpienia światową stolicą “soft power”: tylko w 2014 i 2015 roku powstało tu 235 tys. miejsc pracy dla wysoko wykwalifikowanych pracowników – wynika z analiz Deloitte. Dyrektorzy pracujący w Londynie rekrutują się z większej liczby krajów niż w przypadku jakiegokolwiek innego miejsca na świecie. Nawet kosmopolityczny Nowy Jork jest na dalekiej drugiej pozycji.

Wielu obawia się, że tzw. twardy Brexit i opuszczenie wspólnego rynku sprawi, że globalna metropolia trafi na tor wsteczny i cofnie się do niedawnej przeszłości, gdy była coraz mniej znaczącą stolicą upadłego imperium, znana ze swojej punkrockowej muzyki, zamieszek na tle rasowym, mało smacznej kuchni i niedomagającej infrastruktury. Obawa taka pojawia się nie tylko w umysłach bankierów, ale także wielu, którzy odgrywali pewną rolę w ożywieniu tego miasta, począwszy od studentów, a skończywszy na przedsiębiorcach z branży high-tech i szefach kuchni znakomitych restauracji odznaczonych gwiazdkami Michelin.

“Nie ma żadnych wątpliwości, że historyczna potęga Londynu została zbudowana na imigracji” – komentuje Jerry White, historyk, autor wielu książek na temat Londynu. Uważa, że widoczny marsz ku Brexitowi za wszelką cenę w wykonaniu obecnego rządu jest bardzo „dziwny”.

Niewielu wie, jaki zmieni się stolica Wielkiej Brytanii po Brexicie. Być może Londyn zachowa swój urok na przekór wszelkim zmianom i pozostanie stolicą różnych przemysłów opartych o wiedzę, od sektora high-tech po filmowy. Niemniej wyniki referendum wskazują, że ta brytyjska metropolia padła ofiarą własnej wielkości. To przecież rosnący resentyment i niechęć do masowo napływających imigrantów sprowokowała antyunijne nastroje.

Reklama

Obrońcy Brexitu odpowiadają, że właśnie odcięcie się do Unii Europejskiej pozwoli Londynowi stać się prawdziwą globalną metropolią, a nie tylko europejską. I dodają, że imigracja była dokładnie tym, co głosujący w referendum chcieli lepiej kontrolować. Napływ ludzi z kolei doprowadził do wywindowania cen nieruchomości do tego stopnia, że rodowici Londyńczycy nie są w stanie im podołać.

Osiągnięcia miasta mogą zostać utracone, jeśli wyniki ostatniego referendum zostaną zinterpretowane jako głos za wyspiarskością. Londyn w końcu zbudował swoją przewagę nad innym metropoliami dzięki otwartej postawie wobec obcokrajowców.

“Bardzo niepokojąca jest seria ostatnich sygnałów. Chodzi już nie tylko o politykę, ale o życie codzienne – Londyn zamyka się na swój kosmopolityzm, otwartość i różnorodność” – uważa Charles Leadbeater, który pisze na temat zarządzania i innowacji. W jego opinii wizerunek Londynu jako otwartego miasta przynajmniej w połowie odpowiada za gospodarczy sukces tego miasta.

Od hugenotów do hipsterów

Nowożytny Londyn został ukształtowany w XVII i XVIII wieku przez protestanckich hugenotów, którzy zbiegli z Francji, holenderskich kupców, którzy przybyli na Wyspy wraz z Wilhelmem III Orańskim, a później przez Żydów. Pierwszy zarządca Banku Anglii – John Houblon - był prawnukiem hugenockiego uchodźcy. Obecny szef tej instytucji to Kanadyjczyk.
W ostatnim czasie atrakcyjność Londynu dla osób zza granicy była kluczowa dla faktu, że miasto to jest dziś domem dla największej liczby startupów w Europie. Wielka Brytania, a szczególnie Londyn, ma teraz przewagę nad innymi jeśli chodzi o przyciąganie inwestycji z sektora high-tech – uważa James Wise z firmy operującej venture capital – Balderton. Prawie połowa założycieli technologicznych startupów, które zwiększyły swoje finansowanie w 2015 roku, pochodziła zza granicy – wynika z badań Wise’a.

“Ze względu na sposób, w jaki działa oprogramowanie, naturalnym zasobem są w tym przypadku ludzie, a nie jakiś fizyczny surowiec, taki jak ropa. I jeśli w jakikolwiek sposób można zagrozić tym zasobom ludzkim, to właśnie przez twardy Brexit” – dodaje.

Sama perspektywa wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej podkopała istotną przewagę Londynu, która przyciągała obcokrajowców. Otóż pensje były tu o 27 proc. wyższe niż Berlinie i o 18 proc. wyższe niż w Paryżu. Przewaga ta zniknęła wraz z tegorocznym osłabieniem się funta.

Odstraszające wizy

Można zaobserwować także zmniejszanie się zaufania do Wielkiej Brytanii, odkąd Brexit skłania rządzących do ostrej retoryki. Minister spraw wewnętrznych Amber Russ zaproponowała, aby firmy miały obowiązek publikacji listy zatrudnionych obcokrajowców. Pomysł ten po burzliwiej dyskusji, jaką wywołał, został wygaszony.

Jak dotąd Europejczycy mogli swobodnie podróżować i osiedlać się w Wielkiej Brytanii. Po wyjściu kraju z UE być może będą potrzebowali wiz. Dla osób, które pracują w przemysłach kreatywnych, może się to okazać wystarczająco zniechęcające. Wówczas wybiorą oni inne miejsca niż Londyn.

“Szczerze mówiąc, przyjechałem do Wielkiej Brytanii, bo było to dla mnie najłatwiejsze” – przyznaje Claude Bosi, francuski szef kuchni, którego restauracja otrzymała gwiazdkę Michelin. „Gdybym musiał ubiegać się o wizę, może wybrałbym Stany Zjednoczone” – dodaje. W tym roku liczba lokali gastronomicznych, którym przyznano gwiazdkę Michelin, wynosi 66. To cztery razy więcej niż w 1985 roku.

Edukacja wyższa

Strach przed Brexitem odstrasza także chętnych, którzy chcieliby studiować w Wielkiej Brytanii. Londyn może się pochwalić największą liczbą szkół wyższych spośród europejskich miast, a edukacja wyższa do kolejny czynnik sukcesu stolicy Wielkiej Brytanii.

„Internacjonalizm jest głęboko zakorzeniony w naturze tej instytucji, w dużej mierze dzięki Europejczykom” – komentuje Michael Arthur, rektor University College London. Według niego jego uczelnia mogła awansować na siódme miejsce w rankingu uniwersytetów właśnie dzięki otwartym granicom i międzynarodowym sieciom naukowym.

Michael Arthur od referendum spędził dużo czasu na uspokajaniu kadry akademickiej, z której aż 20 proc. pochodzi z krajów Unii Europejskiej. Obcokrajowcy obawiają się o swoją pracę, granty naukowe i dostęp do europejskich sieci naukowych. Tylko pod względem finansowym obywatele z innych krajów stanowią 42 proc. studentów tej uczelni i odpowiadają za 200 mln funtów rocznego dochodu.

Brytyjski filozof Jeremy Bentham, którego zmumifikowane ciało znajduje się zaraz obok gabinetu Arthura, ukuł słowo “międzynarodowy” – zaznacza Michael.

Sieć uniwersytecka to tylko część układanki, dzięki której Londyn wypozycjonował się w taki sposób, że mógł potem korzystać z zalet globalnej gospodarki – uważa Ben Rogers, dyrektor think tanku Centre for London. To mniej więcej wtedy, czyli w latach 80. XX wieku, amerykański profesor z Uniwersytetu Harvarda Joseph Nye ukuł pojęcie „soft power”. Odnosi się ono do zdolności poszczególnych państw do zachęcania ludzi do współpracy, zamiast zmuszania ich.

Wśród innych czynników sukcesu Londynu znajduje się także była premier Margaret Thatcher i jej wielki pakiet deregulacyjny dla sektora finansowego z 1986 roku. To on otworzył Londyn dla banków z USA i z całego świata. Wówczas to niemrawa dzielnica finansowa Londynu zaczęła się przekształcać w siedzibę coraz większej liczby zagranicznych banków – dziś 250.

Dzięki loterii The National Lottery Fund, założonej w 1994 roku, miastu udało się przekierować ponad 6 mld funtów na rozwój galerii i muzeów, które pomogły zbudować brytyjski sektor kreatywny.

Coraz większy ruch do Londynu sprawił, że z czasem otwarto połączenie kolejowe Eurostar z Paryżem i Brukselą pod kanałem La Manche.

To m.in. dlatego w 1996 roku magazyn „Newsweek” mógł napisać, że „Londyn rządzi”, a rok później „Vanity Fair” skonstatowało, że miasto doświadczało kulturowego rozkwitu na miarę lat 60. XX wieku.

Nie jest niczym zaskakującym, że większość mieszkańców Londynu (60 proc.) opowiedziała się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej.

Londyn w latach 1939-1981 utracił ok. 2 mln ludzi. Stratę tę udało się zrekompensować dzięki imigracji. Fakt ten często pomija się w różnych dyskusjach – argumentuje Ian Gordon, były profesor geografii z London School od Economics.

Większość Brytyjczyków, którzy głosowali za Brexitem, protestowali również przeciw Londynowi. Nie jako konkretnemu miejscu. Brytyjczycy urodzeni w Londynie, którzy nie przeszli wyższej edukacji, zostali zostawieni sami sobie. Niezdolni do konkurencji o lepiej płatne miejsca pracy i drogie mieszkania, obarczyli winą obcokrajowców.

Niestety pogardliwy ton, w który wpisuje się dziś Wielka Brytania, można usłyszeć od przedstawicieli najwyższych władz. Theresa May stwierdziła niedawno, że kosmopolityczni obywatele Londynu tak naprawdę nie są obywatelami żadnego państwa ani miasta.

>>> Czytaj też: Wielka Brytania tylko dla Brytyjczyków? Retoryka Londynu jest coraz ostrzejsza