Niskie ceny surowców sprawiają, że państwa Afryki szukają nowych modeli wzrostu. Prym pod tym względem wiedzie Wspólnota Wschodnioafrykańska, która już niedługo może stać się gospodarczym centrum kontynentu.

Niższe ceny surowców doprowadziły do poważnych konsekwencji w Afryce. Dla państw eksporterów surowców spadek cen oznaczał osłabienie wzrostu. Weźmy pod uwagę Nigerię – największą gospodarkę Afryki i jednocześnie największego afrykańskiego eksportera ropy. PKB Nigerii skurczył się o 2,1 proc. w II kw. 2016 roku, natomiast pierwszym kwartale gospodarka skurczyła się o 0,4 proc. Dostosowanie się do nowych realiów rynku zajmie Nigerii trochę czasu.

Trzeba jednak pamiętać większość afrykańskich gospodarek nie opiera się na ropie. Dla nich niższe ceny surowców oznaczają wyższy wzrost i zwiększenie standardów życia.

Tania ropa podkopuje stare modele rozwoju

Wśród tych, którzy tracą, znalazły się państwa eksportujące ropę na zachodzie, w centrum oraz na południu Afryki. Z kolei do grupy wygranych można zaliczyć państwa Afryki wschodniej, które notowały wzrosty i próbują integrować swoje gospodarki, aby utworzyć większy, regionalny rynek.

Reklama

Tymczasem w latach 2010-2014 wzrost gospodarczy w Afryce Subsaharyjskiej wynosił średnio 5,2 proc. Po załamaniu się cen ropy w 2014 roku wzrost spowolnił do 3,4 proc. w 2015 roku. W 2016 roku wzrost będzie równie słaby. Niższy poziom wzrostu to w dużej mierze odbicie sytuacji w trzech krajach eksportujących ropę – Nigerii, Angoli i RPA. Tylko te trzy kraje odpowiadają za ok. 60 proc. wzrostu PKB w regionie Afryki Subsaharyjskiej, a ich populacja stanowi mniej niż 30 proc. osób zamieszkujących Afrykę.

Potrzeba nowych źródeł wzrostu

Wraz ze spadkiem znaczenia eksportu surowców, afrykańskie gospodarki muszą szukać nowych źródeł wzrostu. Pomocne w tym procesie mogą być głębsza integracja, wzmocnienie rynków oraz poprawa infrastruktury. Prym pod tym względem wiodą państwa wschodniej Afryki.

Afrykański Bank Rozwoju w raporcie "Africa Regional Integration Index Report" ocenił, że Wspólnota Wschodnioafrykańska (tworzą ją Burundi, Kenia, Rwanda, Sudan Południowy, Tanzania i Uganda) jest obecnie najlepiej radzącym sobie gospodarczo regionem Czarnego Lądu. W raporcie czytamy, że Wspólnota ta zrobiła największe postępy jeśli chodzi o zmniejszenie transgranicznych barier dla handlu i działań gospodarczych. Co więcej, Wspólnocie Wschodnioafrykańskiej w największym stopniu udało się dokonać integracji handlu i produktywności.

Większa integracja to większe rynki, które umożliwiają większą specjalizację i działanie na zasadzie gospodarki skali. To z kolei może przyczynić się do zwiększenia produkcji, niezbędnej do osiągnięcia wzrostu i stabilności makroekonomicznej.

Gospodarki państw Afryki wschodniej są zasadniczo niewielkie. Dochody pracowników są niskie - większość ludzi zarabia równowartość zaledwie kilku dolarów amerykańskich dziennie. Z tego powodu zagraniczni inwestorzy skupiali się na większych gospodarkach, takich jak Angola, Nigeria czy RPA oraz na takich firmach, jak banki, browary czy cementownie, zlokalizowanych blisko rynku.

Niektóre globalne firmy szukały ostatnio możliwości rozwoju w Kenii. Niemiecki Volkswagen planuje otwarcie fabryki w Nairobi – ogłosił tamtejszy rząd we wrześniu. To jeden z przejawów tego, że gospodarka Kenii radzi sobie całkiem nieźle. PKB tego kraju w II kw. 2016 roku wzrosło o 6,2 proc. Dodatkowo kraj uwolnił przepływ dóbr, osób, kapitału i usług w regionie, chcąc poprzez to wzniecić zainteresowanie wschodnioafrykańskim wspólnym rynkiem.

Szlaki transportowe, takie jak Standard Gauge Railway, także zachęcają inwestorów. Pierwszy etap budowy tego szlaku z miasta portowego Mombasa do Nairobi zostanie zrealizowany przez kenijską firmę państwową dzięki chińskiemu finansowaniu. Odcinek ten o długości 472 km ma być otwarty w lipcu 2017 roku. Docelowo szlak kolejowy ma wieść do Kampali w Ugandzie, Kigali w Rwandzie oraz Bujumbury w Burundi. Gdy budowa szlaku zostanie ukończona, będzie on służył nie tylko 44 mln Kenijczyków, ale 160 mln osób zamieszkujących Wspólnotę Wschodnioafrykańską.

Dalsze inwestycje w transport w średnim okresie, takie jak planowana budowa korytarza transportowego od portu w Lamu do Południowego Sudanu i Etiopii oraz rozbudowa linii kolejowej Standard Gauge Railway mogłyby zwiększyć zasięg rynku państw Afryki wschodniej o Demokratyczną Republikę Konga i szybko rosnącą Etiopię. I choć rozbudowa połączeń do zachodnich części Demokratycznej Republiki Konga zajmie trochę czasu, to dzięki trasom do tego kraju oraz do Etiopii rynek zwiększy się o 180 mln potencjalnych klientów. W sumie mógłby powstać rynek większy niż amerykański oraz – z czasem i przy uwzględnieniu różnic we wzroście populacji – większy niż europejski.

Gdy już państwa Afryki przestawią się na niskie ceny surowców, afrykańskie centrum gospodarcze może przesunąć się na wschód kontynentu.

>>> Czytaj też: Dług publiczny w Europie. Polska wśród liderów wzrostu zadłużenia [INFOGRAFIKA]