Odnoszę wrażenie, że rząd koncentruje się na razie na mniej lub bardziej sprawiedliwym dzieleniu biedy – program „Rodzina 500 plus”, „Mieszkanie plus”. Czy starczy państwu czasu i sił, aby zająć się w Polsce tworzeniem bogactwa, czyli powiększaniem tego tortu, który jest do podziału? Dużo się o tym mówi, ale nie widać konkretnych działań, ustaw.
Nie zgodzę się z tezą o dzieleniu biedy. Nasze działania to raczej zmniejszanie napięć społecznych, zmniejszanie nierówności. Elementarna sprawiedliwość jest wysoko na naszych sztandarach. Zresztą międzynarodowe instytucje finansowe, uważane dotąd za mekkę liberalizmu – a mam na myśli Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy – wskazują dziś na potrzebę zmniejszania tych nierówności i dokonywania redystrybucji dóbr. Ma pan oczywiście rację, że musimy to wszystko w budżecie skompensować, i będziemy to robić, zasadniczo uszczelniając system podatkowy. Ale jeśli pyta pan o bogactwo, to powiem, że już jest coraz więcej konkretów realizujących Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Na przykład w ciągu dwóch tygodni Rada Ministrów przyjmie projekty ustaw dotyczące bardzo konkretnych uproszczeń dla przedsiębiorców.
Jakie konkretnie?
Na przykład pakiet wierzycielski, nakierowany na szybsze odzyskiwanie należności. Dziś w uproszczonej procedurze wolno toczyć spory między przedsiębiorcami do wartości 10 tys. zł. Proponujemy podniesienie tego progu do 20 tys. zł. Łączymy to z redukowaniem zatorów płatniczych poprzez wzmocnienie roli rejestru dłużników – wpis do niego będzie się odbywał szybciej. Wprowadzamy konieczność ujawnienia przez dłużnika darowizn i sprzedaży w kręgu rodziny dokonanych do pięciu lat wstecz. Nieujawnienie takich transakcji będzie traktowane jak przestępstwo. Fundamentalnym projektem jest nasza konstytucja dla biznesu, którą będziemy prezentować za miesiąc, podczas Kongresu 590, odbywającego się pod patronatem prezydenta RP. Co jeszcze zmieniamy? Chcemy sprawić, by prawo nie mogło względem przedsiębiorcy działać wstecz w praktyce, a nie tylko w teorii, jak do tej pory; żeby nie było można interpretacji podatkowych zmieniać wstecz, jak to się dzieje dziś np. w przypadku żywności sprzedawanej na wynos. Obowiązywała interpretacja skarbowa, że należy się 5 proc. VAT, a w czerwcu się zmieniła, że jednak 8 proc. Teraz każe się przedsiębiorcom płacić wstecz tę różnicę, i to z odsetkami. Nasza filozofia jest taka: dobrobytu nie można zadekretować, ale można cywilizować prawo i równać tym samym do standardów zachodnich. Pojawia się też w naszych propozycjach regulacja sukcesji przedsiębiorstwa. Dziś 150 firm miesięcznie umiera wraz z przedsiębiorcą. Każdemu życzę 150 lat w zdrowiu, ale prawda jest taka, że niektórzy biznesmeni zaczynający działalność w latach 90. powoli przechodzą w jesień życia albo odchodzą z tego świata. A wraz ze śmiercią właściciela wygasają z automatu umowy z pracownikami, kontrahentami, firma praktycznie przestaje istnieć. Ten obszar uregulujemy tak, by te przedsiębiorstwa płynnie i bezboleśnie przechodziły zmiany właścicielskie, nie tracąc nic ze swojej rynkowej pozycji.
Reklama
Na co jeszcze może liczyć przedsiębiorca?
Podam kilka przykładów, żeby pokazać, że to zmiany, które naprawdę uproszczą życie wielkiej rzeszy przedsiębiorców. Wyobraźmy sobie, że hipotetyczny Kowalski idzie do urzędu i składa wniosek o wydanie pozwolenia na budowę. Po upływie ustawowego terminu – 65 dni – wciąż jednak nie otrzymał decyzji. Pan Kowalski może składać zażalenia na bezczynność urzędu, ale w żaden sposób nie przyśpieszy to postępowania. Nowe przepisy sprawią, że brak reakcji urzędu w terminie będzie oznaczał „milczącą zgodę” urzędu. Pan Kowalski będzie mógł spokojnie przystąpić do budowy. Co więcej, wyobraźmy sobie teraz, że w powyższym przykładzie Kowalski jednak otrzymuje po 65 dniach decyzję starosty, ale jest ona negatywna. Składa więc odwołanie do wojewody, który uchyla decyzję i przekazuje sprawę staroście do ponownego rozpoznania, co znacznie wydłuża postępowanie. Po zmianie przepisów, jeśli pan Kowalski będzie odwoływał się od otrzymanej decyzji, to zasadą będzie, że urząd wyższego stopnia będzie ostatecznie rozstrzygał sprawę, wydając pozwolenie.
Faktycznie, to dość zasadnicze zmiany w postępowaniu administracyjnym...
Chcemy też wprowadzić rewolucję w zakresie kar administracyjnych. Zacznijmy znowu od hipotetycznej sytuacji: Kowalski ma na swojej działce uschnięte drzewo, które zagraża jego życiu. Postanawia je wyciąć. Po kilku miesiącach urząd gminy nakłada na niego karę 100 tys. zł za wycięcie drzewa bez zezwolenia. W Polsce było wiele takich przypadków. Pewien rolnik z województwa warmińsko-mazurskiego za wycinkę topoli bez zezwolenia musiał zapłacić 101 tys. zł, zaś właściciel działki w Łodzi za usunięcie buka otrzymał karę w wysokości 150 tys. zł. Na gruncie nowych przepisów urzędy, nakładając karę, będą musiały wziąć pod uwagę różne okoliczności, np. wagę naruszenia przepisów, stopień winy pana Kowalskiego czy jego stan majątkowy. Urząd będzie uprawniony nawet odstąpić od nakładania kary.
Kiedy możemy liczyć na zapowiadaną klauzulę ochrony uzasadnionego oczekiwania podatnika? Tę, która zakłada, że rozstrzygnięcie urzędnika – nawet jeśli się później zmieni – chroni podatnika przed ponoszeniem skutków tej zmiany wstecz?
Tak zwana klauzula pewności prawa już jest gotowa i znajduje się w pakiecie „100 ułatwień dla firm”, a konkretnie w projekcie o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego przedsiębiorców. Projekt ten już został przesłany przez Ministerstwo Rozwoju do rządu i w ciągu dwóch tygodni klauzula pewności prawa powinna być przyjęta przez Radę Ministrów. Potem zadbamy o szybką ścieżkę legislacyjną w Sejmie i może już od nowego roku klauzula ta stanie się standardem w relacjach firma – państwo.
Podobnie miała zadziałać klauzula in dubio pro tributario (rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika), która już od stycznia obowiązuje. Z marnym efektem.
Tak, czytałem te doniesienia, że urzędnicy tylko 13 razy rozstrzygnęli wątpliwości na korzyść podatnika, a tysiące razy na niekorzyść. Byłbym jednak sceptyczny w ocenie, że to źle. Przeglądałem dziesiątki tych zapytań o zastosowanie klauzuli. One są tak konstruowane – co oczywiste – żeby dla podatnika było jak najkorzystniej. Taka jest dynamika dialogu z urzędem. Ale my nie możemy przesadzić w drugą stronę. Logika systemu podatkowego polega jednak na tym, że podatki trzeba zapłacić. Dodam jednak, że wspomniana już klauzula pewności prawa będzie pomocna przedsiębiorcom w rozstrzyganiu wątpliwości na ich korzyść.
W Estonii obowiązują przepisy, zgodnie z którymi przedsiębiorca płaci CIT dopiero, gdy wypłaca dywidendę. Dopóki zyski inwestuje w rozwój firmy, nie płaci. Tam działa to od dziesięciu lat. I Estonia osiągnęła w tym czasie dwukrotnie wyższy wzrost PKB na osobę niż Polska. Co więcej, mają też dwukrotnie wyższy przyrost wpływów do budżetu. Nie wydaje się panu, że to byłoby dobre rozwiązanie dla Polski? W skali od 1 do 100 dałbym mu 90 punktów.
Obiecuję, że przyjrzę się temu przypadkowi, tym bardziej że odpisy czy ulgi reinwestycyjne w różnych formach funkcjonują też w innych państwach UE. Ale wypada też powiedzieć, że mamy w Polsce z CIT wielki problem. Pozwolę sobie dla odmiany ja zadać panu prezesowi pytanie: przez osiem lat przychody firm w Polsce wzrosły o 100 proc., zyski o 70 proc. Dlaczego w tym czasie wpływy z CIT spadły o 20 proc.?
To dlatego, że zachodnie korporacje, które wchodzą na nasz rynek, przez lata sprzedają po kosztach. Nie płacą CIT, bo nie mają zysku, a przy tym obniżają ceny, więc polski konkurent też nie ma zysku. Siłą rzeczy nie płaci podatku.
Ale zyski są, wzrosły o 70 proc. Mechanizm, który pan przedstawił, na pewno w wielu miejscach miał miejsce, ale statystycznie on się nie broni. Wpływy z CIT wynosiły osiem lat temu 33 mld zł, a kiedy PiS wrócił do władzy, tylko 27 mld zł. Gdzie ten CIT się podział? Podatki trzeba płacić w Polsce, a nie rozliczać się na Cyprze. Znam firmy zagraniczne, które nieraz uczciwiej płacą tu podatki niż niektóre polskie. Bądźmy szczerzy: fakt, do tej pory państwo wiele razy podstawiało nogę przedsiębiorcom, ale i wielu przedsiębiorcom należała się żółta kartka za grę niezbyt fair. Oni też muszą zrozumieć, że jedziemy na jednym wózku i najwyższa pora zrezygnować z egoizmów. Z takiej właśnie postawy bierze się siła najsprawniej działających gospodarek świata.
Panie premierze, mamy problem z VAT. Czesi wprowadzili fajną prostą zasadę podzielonej płatności: przedsiębiorca płaci dostawcy netto, a VAT wpłaca na osobne konto kontrolowane przez służby skarbowe. To rozwiązuje problem!
Nasi fachowcy z Ministerstwa Finansów mówią jednak, że split payment w skali całej gospodarki nigdzie nie został wdrożony. Sprawdzę, jak to się odbyło w Czechach. Uszczelnienie VAT to dla mnie jedno z głównych zadań, bo sytuacja jest tragiczna. Komisja Europejska stwierdziła, że mamy lukę rzędu 50 mld zł. W najbliższych tygodniach wdrażamy więc nowelizację ustawy o VAT, obowiązuje już pakiet paliwowy, przygotowujemy pakiet akcyzowy. Mogę też pana zapewnić, że skrupulatnie przyglądamy się i tej podzielonej płatności (split payment), i innym zabezpieczeniom przed wyłudzeniami VAT. Prawda jest jednak taka, że nie istnieje jedno cudowne remedium na zjawisko unikania VAT. Otwarcie granic siłą rzeczy umożliwia nadużycia, np. przy fikcyjnym eksporcie. Tu też pracujemy nad zmianami, usprawnieniu Służby Celnej służyć ma budowa Krajowej Administracji Skarbowej. Dla mnie to najwyższy priorytet. W ciągu 6–12 miesięcy w tym obszarze będzie się naprawdę dużo działo.
Rząd ma ambitne plany, ale – z całym szacunkiem – sam tego nie zrobi. Jak chcecie zaangażować do tych reform np. urzędników czy wymiar sprawiedliwości?
Dotyka pan zjawiska „Polski resortowej”. Tu jestem więcej niż umiarkowanym optymistą. Proszę zauważyć, że takie projekty jak „Od papierowej do cyfrowej Polski” czy „Mieszkanie plus” przełamują naszą resortowość i są już realizowane ponad murami resortów, wspólnie. Podobnie jest z pakietem „100 ułatwień dla firm”, tu bardzo efektywnie układa się nam współpraca np. z ZUS czy Ministerstwem Rodziny i kilkoma innymi urzędami centralnymi. Nie mówię, że jest łatwo przełamywać budowane przez 26 lat mury polskiej resortowości, ale mówię, że jesteśmy pierwszą ekipą, która to praktycznie robi. Podkreślam jednak – to nie rząd wykona Plan Odpowiedzialnego Rozwoju. Głównym aktorem muszą tu być przedsiębiorcy. Wierzę, że ten plan jest właśnie dla nich i ma pobudzać oddolną przedsiębiorczość, a nie narzucać dodatkowe regulacje.