Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego (izby niższej parlamentu) Claude Bartolone ocenił, że kandydatura obecnego prezydenta stwarza dla lewicy ryzyko „wykreślenia z wyborów na prezydenta”.

Z kolei premier Manuel Valls, cytowany w środowym wydaniu dziennika „Le Figaro”, miał powiedzieć, że „był lojalny” wobec Hollande'a. Użyty przez niego czas przeszły jest według autorek artykułu znaczący. „Dziś rano (Valls i Bartolone) pogrzebali Hollande’a” – przytaczają słowa jednego z prominentnych deputowanych Partii Socjalistycznej.

W wywiadzie radiowym w środę Valls przyznał, że „wprost powiedział” prezydentowi, że władza „to poszanowanie zaufania, to oczywiście poszanowanie tajemnicy”, co media odebrały jako aluzję do niedawno wydanej książki z wywiadami Hollande’a, która wywołała krytykę w obozie socjalistycznym. Książka zatytułowana „Prezydent nie powinien tego mówić” zawiera wiele niedyskrecji, pejoratywnych opinii o politykach socjalistycznych i opinii sprzecznych z oficjalną linią rządu.

Komentatorzy sceptycznie oceniają szanse premiera na wygraną w wyborach prezydenckich. Dziennik „Liberation” pisze w środę, że jeśli Valls zostanie kandydatem socjalistow na prezydenta, to jego „druzgocąca klęska (w wyborach) zahamuje jego karierę polityczną”. „Le Figaro” w komentarzu ocenia, że jeśli wybór kandydata miałby się rozstrzygnąć między Hollande'em a Vallsem, to „na jedno wychodzi”.

Reklama

Tygodnik „Le Point” na stronie internetowej przewiduje, że ogłoszony we wtorek znaczący spadek bezrobocia we wrześniu „spowoduje powrót Hollande’a” do wyścigu o urząd prezydencki. Artykuł kończy się jednak stwierdzeniem, że niskie notowania prezydenta to rezultat nie tylko jego rządów, ale „w tym samym stopniu, a być może bardziej” także społecznego braku akceptacji dla „jego osobowości”.

W kontekście możliwych „zastępczych” kandydatatów socjalistycznych na prezydenta prasa wymienia oprócz Vallsa także minister ochrony środowiska Segolene Royal i byłą minister sprawiedliwości Christiane Taubira. Obie deklarują, że nie zamierzają kandydować.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)