Warszawa, 26.10.2016 (ISBnews/ easyMarkets) - W środę, po 2 dniach umocnienia, złoty pozostaje stabilny w relacji do euro, szwajcarskiego franka i funta, lekko zyskując jedynie do dolara. W dalszym ciągu brakuje jednak czynników mogących wesprzeć polską walutę. Jest natomiast szereg ryzyk zachęcających do jej wyprzedaży.
Środowe przedpołudnie upłynęło pod znakiem spokojnego handlu na krajowym rynku walutowym. O godzinie 11:47 kurs EUR/PLN testował poziom 4,3210 zł, CHF/PLN 3,99 zł, GBP/PLN 4,8305 zł, a USD/PLN 3,9565 zł. W pierwszych trzech przypadkach oznacza to stabilizację blisko poziomów z wczorajszego zamknięcia. W ostatnim zaś kontynuację zapoczątkowanego w poniedziałek spadku notowań dolara z poziomu 3,9840 zł. Ten ruch w dół na dolarze o prawie 3 gr nie jest jednakże efektem wewnętrznej siły złotego. To prosta reakcja na korekcyjne osłabienie amerykańskiej waluty na świecie. Dziś traci on m.in. do euro, szwajcarskiego franka, japońskiego jena, a nawet brytyjskiego funta, co również jest realizacją zysków.
Perspektywy złotego, pomimo jego umocnienia z początku tygodnia, nie wyglądają najlepiej. W dalszym ciągu brakuje czynników mogących go wesprzeć. Jest natomiast szereg ryzyk, które mu ciążą. Te podstawowe to perspektywa grudniowej podwyżki stóp procentowych przez Fed (co będzie prowadzić do odpływów kapitałów z rynków wschodzących) i pogarszające się z miesiąca na miesiąc postrzeganie polskiej gospodarki.
Obecnie prawdopodobieństwo podwyżki stóp w USA w grudniu oceniane jest na poziomie 79% i systematycznie rośnie. Należy sądzić, że podczas przyszłotygodniowego posiedzenia (1-2 listopada), Fed wyraźnie wskaże na taki scenariusz, co będzie dodatkowym impulsem nie tylko do wzmocnienia dolara, ale też do odpływu kapitałów z rynków wschodzących w kierunku amerykańskich aktywów.
Złotemu też ciążą czynniki krajowe. Przede wszystkim gorsze od oczekiwanych wyniki polskiej gospodarki. Dotychczas opublikowane dane makroekonomiczne sugerują, że w III kwartale wzrost gospodarczy nie tylko nie odbił, ale być może nawet ukształtował się poniżej 3-3,1% osiągniętych w pierwszych dwóch kwartałach tego roku. Częściowo takie wnioski potwierdził sam GUS informując, że tempo wzrostu było trochę niższe niż w poprzednich okresach.
Inwestorzy zdają sobie sprawę z tych wszystkich zagrożeń. Widać to było wczoraj, gdy po początkowym spadku, niższe wyceny walut do złotego, wykorzystywali oni do ich kupna. To każe liczyć się z tym, że lepsze zachowanie złotego z początku tygodnia jest tylko ruchem korekcyjnym, a w kolejnych dniach może on tracić na wartości. Dlatego też pierwsze dni listopada prawdopodobnie przyniosą powrót nie tylko szwajcarskiego franka, ale również dolara powyżej psychologicznej bariery 4 zł. W tym samym czasie notowania EUR/PLN w dalszym ciągu powinny pozostawać w przedziale 4,30-4,33 zł, w jakim poruszają się od 1,5 tygodnia. Niemniej jednak do końca roku spodziewamy się wzrostu kursu euro do 4,40 zł.
Dziś rynki bez emocji przyjęły informację, że senackim kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Rady Polityki Pieniężnej (RPP) został Rafał Sura. Zastąpi on na tym stanowisku Marka Chrzanowskiego, który z Rady przeszedł na stanowisko prezesa Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Ten rynkowy spokój w żaden sposób nie zaskakuje. Układ sił w RPP nie zmieni. Dlatego aktualne pozostają oczekiwania, że stopy procentowe w Polsce pozostaną niskie do I kwartału 2018 roku, gdy spodziewana jest ich podwyżka o 25 punktów bazowych (główna stopa wzrosłaby wówczas do 1,75%). W naszej opinii na podwyżkę zaczekamy nieco dłużej, bo przynajmniej do połowy 2018 roku. Nie wykluczamy ponadto, że w międzyczasie pojawią się spekulacje nt. ich obniżki. Korzystny klimat dla takich spekulacji pojawi się już wiosną przyszłego roku, gdy okaże się, że inflacja nie odbija tak mocno ja zakładano, w dalszym ciągu jest duży problem z inwestycjami, a konsumpcja nie chce przyspieszać.
Marcin Kiepas
główny analityk easyMarkets
(ISBnews/ easyMarkets)