W rozmowie z "Die Zeit" Chodorkowski przyznał, że od lat nie rozmawiał z Putinem. "Mam wrażenie, że niewiele się zmienił. Oczywiście stał się bardziej doświadczonym (politykiem). Dawniej okazywał szacunek wysokim rangą politykom z Zachodu. Dziś uważa, że są słabi" - tłumaczy mieszkający za granicą były szef Jukosu.

Jego zdaniem jedynym wyjątkiem jest kanclerz Niemiec Angela Merkel. "Merkel jest dla Putina osobą niebezpieczną. Próbował wywierać na nią presję, ale się przeliczył" - powiedział Chodorkowski dziennikarzom "Die Zeit".

Wywiad ukaże się w najnowszym, dostępnym od czwartku wydaniu tygodnika. Redakcja udostępniła wcześniej PAP pełną treść rozmowy.

"Zdaniem Putina o wszystkim decydują pieniądze, nie wierzy w żadne instytucje ani zasady. Jest przekonany, że o wszystkim decydują pojedynczy ludzie i że można ich kupić lub przestraszyć" - kontynuował. Jego zdaniem Putin wszędzie wietrzy spiski. "Nie można zawierać z nim żadnych umów, ponieważ jest przekonany, że powoływanie się na ustawy i istniejące instytucje jest oszustwem" - wyjaśnił.

Reklama

"Pojedynczy eksperci rozumieją to bardzo dobrze, także Merkel. Pytanie brzmi, czy rozumie to establishment. Mam co do tego poważne wątpliwości" - powiedział Chodorkowski.

Rosyjskie elity chcą zawrzeć z Europą kompromis albo ją "pogrzebać". "Putin wolałby, by Unia Europejska się rozpadła, co umożliwiłoby mu prowadzenie negocjacji oddzielnie z każdym krajem, wywieranie na nie wpływu za pomocą prawicowych i lewicowych ekstremistów" - uważa. "Jeżeli Europa pozostanie twarda i zjednoczona, Putin będzie musiał zawrzeć z nią kompromis" - powiedział Chodorkowski.

Chodorkowski mieszka obecnie poza Rosją; w 2013 roku został ułaskawiony przez Putina i dzięki niemieckiemu pośrednictwu wyjechał za granicę. W 2005 roku został skazany na 10 lat i 10 miesięcy łagru za domniemane przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy. Zarzuty postawiono mu, gdy popadł w konflikt z Putinem, oskarżył jego otoczenie o korupcję i zaczął finansowo wspierać partie opozycyjne.

Po aresztowaniu Chodorkowskiego jego koncern doprowadzono do bankructwa. Warta niegdyś 40 mld dolarów spółka została znacjonalizowana, a większość aktywów przekazano Rosnieftowi, koncernowi naftowemu kierowanemu przez Igora Sieczyna, jednego z najbliższych współpracowników Putina. Chodorkowski nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i twierdził, że aresztowanie i proces były karą za jego ambicje polityczne.

>>> Czytaj też: Jak się dziś żyje na Krymie? Ludzie kochają Putina. I Donalda Trumpa