Mowa o Bilibino daleko na wschodzie Rosji. Miejsce to jest znacznie bliżej Alaski niż moskiewski Plac Czerwony, a średnie temperatury zimą wynoszą tu do -37 stopni Celsjusza. Miasto wyróżnia się jeszcze pod jednym względem. Otóż jest najdroższym miejscem w Rosji jeśli chodzi o koszt żywności.

Centrum Reform Gospodarczych i Politycznych (CEPR) z Moskwy przygotowało zestawienie cen podstawowych produktów spożywczych niezbędnych do przyrządzenia klasycznego rosyjskiego barszczu w 17 miastach Moskwy.

I tak, aby kupić składniki niezbędne do przyrządzenia barszczu, mieszkańcy Bilibino muszą wydać aż 628 rubli (39,6 zł). W Moskwie koszt zakupu tych samych składników jest 4 razy mniejszy. Z kolei najtańszy rosyjskim miastem okazał się Niżny Nowogród. Tutaj koszt przyrządzenia barszczu to 63 ruble, czyli równowartość prawie 4 zł.

Skąd bierze się tak duża polaryzacja jeśli chodzi o koszty życia w Rosji? Badacze zajmujący się tą sprawą wskazują na charakterystyczną dwutorowość rosyjskiej gospodarki. Podczas gdy bezrobocie w skali kraju wynosi 5 proc., to są miejsca, gdzie sięga ono aż 30 proc. Różnice pewnych wskaźników są tak wielkie, że zbadaniem tej sprawy zajął się rosyjski bank centralny. Instytucja chciała znaleźć region, który stałby się punktem odniesienia dla badań nad inflacją w całym kraju. Znajdujące się w Czukockim Okręgu Administracyjnym Bilibino świetnie nadaje się do tej roli.

Reklama

Pomimo, że do 2008 roku region był zarządzany przez miliardera Romana Abramowicza, właściciela klubu Chelsea, to dostawy dóbr w przypadku Czukockiego Okręgu Administracyjnego zależą głównie od połączeń lotniczych. Co więcej, nie funkcjonuje tu żadna sieć supermarketów.

Według szefa CEPR Nikołaja Mironowa, Bilibino jest symbolem warunków, w jakich żyje 6 mln Rosjan z Dalekiego Wschodu. „Im dalej na wschód, tym gorzej pod względem różnorodności i cen” – wyjaśnia Mironow. "Barszcz ma zbyt wiele składników, aby je dostarczać do Bilibino. Mieszkańcy tego miasta jedzą jagody i dziczyznę" – dodaje.

>>> Czytaj też: Rodzi się nowe centrum gospodarcze Afryki. Ten rynek może być większy niż amerykański [MAPA]