Ta decyzja nie jest kapitulacją, lecz ma na celu znalezienie rozwiązania - oświadczył przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Henry Ramos Allup. Sygnalizowano, że procedura zostanie zawieszona, aby dać więcej czasu na rozmowy rządu z opozycją.

Jednocześnie opozycja ogłosiła, że wstrzymuje planowany na czwartek marsz na pałac prezydencki w Caracas. Decyzja zapadła na prośbę Watykanu, który podjął się roli mediatora w wątłym dialogu rozpoczętym w niedzielę między prezydentem a jego politycznymi przeciwnikami.

Jednym z warunków kontynuowania dialogu było uwolnienie więźniów politycznych. We wtorek poinformowano o zwolnieniu trzech działaczy opozycyjnych więzionych od ponad miesiąca. Według opozycji za kratkami przebywa jednak jeszcze ok. 100 oponentów Maduro.

W niedzielę poinformowano, że w ramach rozmów z opozycją, podjętych dzięki mediacji Watykanu, prezydent Maduro przybył do jednego z muzeów w Caracas, by spotkać się tam z liderami Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD).

Reklama

Opozycja oskarża szefa państwa o prowadzenie polityki gospodarczej, która wywołała nie tylko szalejącą inflację, ale i niedobory żywności oraz innych podstawowych artykułów.

Maduro o kryzys gospodarczy oskarża swych oponentów; powtarza też często, że ma ona powiązania z zagranicą, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi, które "chcą go obalić". Zarzuca opozycji, że "chce położyć łapę na naftowym bogactwie Wenezueli" - pisze BBC.

Opozycji, która walczy o odwołanie prezydenta, zależało na tym, by referendum w tej sprawie odbyło się przed 10 stycznia 2017 roku, gdyż jeśli do tego czasu Wenezuelczycy odsunęliby Maduro od władzy, w kraju zorganizowano by przedterminowe wybory prezydenckie.

Jeśli głosowanie zostałoby przeprowadzone później, to Wenezuelę czekałaby niewielka zmiana, bo Maduro zostałby zastąpiony przez wiceprezydenta i następne wybory odbyłyby się dopiero pod koniec 2018 roku. (PAP)