Szkoła odrzuca pozew jako zbędny i pozbawiony faktyczny podstaw. Ayan Jamaal Ahmednuur nie stawiła się osobiście w sądzie rejonowym dzielnicy Praga 10, gdyż według źródła z jej otoczenia bała się negatywnej atmosfery. Proces wywołał znaczne zainteresowanie publiczności, obserwować go przyszli niektórzy przeciwnicy islamu, a także dziesiątki uczennic pozwanej szkoły, które deklarowały poparcie dla swej dyrektorki.

Według pozwu w trakcie dwóch rozmów z dyrekcją szkoły w czerwcu i lipcu 2013 roku Somalijka zgodziła się, że po rozpoczęciu nauki nie będzie nosić hidżabu podczas praktyk pielęgniarskich. Nie mówiono wtedy jakoby o zakazie noszenia go na terenie szkoły. Jednak w pierwszym dniu nauki Ahmednuur wezwano do dyrekcji, gdzie miała otrzymać polecenie zdjęcia hidżabu ze względu na wymogi szkolnego regulaminu - czemu Somalijka się sprzeciwiła.

"Zaproponowała rozwiązanie alternatywne, takie, że miałaby osłoniętą jedynie szyję, ale dyrektorka to odrzuciła" - powiedziała adwokatka Somalijki Radka Korbelova Dohnalova, dodając, iż młoda kobieta musiała wypełnić dokument o zakończeniu nauki.

Reklama

Natomiast reprezentujący szkołę adwokat Radek Suchy twierdzi, że Somalijka nie złożyła na czas potrzebnych dokumentów i dlatego decyzja o dopuszczeniu jej do nauki straciła ważność. Szkołę opuściła z własnej woli, a "histerię" wokół całej sprawy miało jakoby wywołać sprawozdanie rzeczniczki praw obywatelskich Anny Szabatovej, która według szkoły obciążyła ją winą jeszcze przed rozpoczęciem swego dochodzenia. Także czeska inspekcja szkolna uznała ostatecznie skargę na dyskryminację za uzasadnioną.

Somalijka korzysta z azylu w Czechach od 2011 roku. Według jej adwokatki, w ojczyźnie doświadczała przeciwności losu jako kobieta, którą wbrew jej woli miano wydać za członka zbrojnych milicji i jako samotna matka. "Całe życie żyła z zakrytą głową. Zakładała, że w naszym kraju, który sam siebie nazywa demokratycznym i pluralistycznym, będzie mogła w końcu żyć zgodnie ze swymi przekonaniami i będzie mogła się tu uczyć. Tego jej odmówiono" - zaznaczyła Korbelova Dohnalova.

Dyrektorka szkoły Ivanka Kohoutova powiedziała, że rozmowy z Somalijką odbywały się "w bardzo przyjemnej atmosferze", a Ahmednuur nie miała wtedy na głowie hidżabu. Pierwszego dnia nauki wywołała ją przez radiowęzeł, gdyż wbrew umowie nie przyniosła rano żądanych dokumentów - zezwolenia na pobyt w Czechach i świadectwa posiadania wykształcenia podstawowego. "Była bardzo agresywna, tupała nogami, powiedziała +nie będę przychodzić+, co mnie zaskoczyło" - relacjonowała sądowi dyrektorka. O zakazie noszenia hidżabu jakoby w ogóle nie mówiły.

"Później przyniosła oświadczenie o rezygnacji z nauki, wpisując tam jako przyczynę noszenie hidżabu" - zeznała Kohoutova. Na pytanie, czy uczniowie szkoły mogliby przychodzić na zajęcia z przedmiotów teoretycznych z zakrytą głową, odpowiedziała, że ze względów bezpieczeństwa nie może robić różnic między uczniami. "Dyskryminowalibyśmy w ten sposób innych" - podkreśliła.

Sąd odroczył postępowanie do 18 stycznia, kiedy to zeznawać ma jako świadek kobieta, która doprowadziła Ahmednuur i ubiegającą się również o naukę Afgankę na pierwsze spotkanie z dyrekcją szkoły. (PAP)