W ciągu ostatnich kilku miesięcy amerykańscy nacjonaliści obrali sobie dziwaczny cel – markę jogurtu. Jogurt Chobani jest bojkotowany, a założycielowi tej firmy – Mahdi’emu Ulukaya – kilkukrotnie grożono śmiercią. Powód? Firma zatrudnia uchodźców i chce, aby inne firmy w USA postępowały podobnie - czytamy w opinii redakcyjnej agencji Bloomberg.

Na poziomie osobistym groźby te są karygodne. Na poziomie konkretnych polityk, w najlepszym razie są kontrproduktywne, a w najgorszym - nieszczere. Bo jeśli ktoś uważa, że uchodźcy nie powinni być ciężarem dla amerykańskich podatników i powinni lepiej się integrować z Amerykanami (dwa główne zarzuty wobec uchodźców), to powinien jak najbardziej wspierać ich zatrudnienie.

W Chobani pracuje ponad 2000 osób. Wśród nich znajduje się wielu byłych uchodźców. Stanowią oni ok. 30 proc. pracowników w tej prywatnej firmie, które produkuje jogurty w Twin Fallus w stanie Idaho.

Mimo to krytycy marki uważają, że muzułmanie chcą infiltrować USA i odebrać nisko płatne miejsca pracy amerykańskim pracownikom. Tymczasem stopa bezrobocia w Twin Falls wynosi 3,3 proc. – to mniej niż średnia dla USA i mniej niż średnia dla stanu Idaho.

Co więcej, największą grupą uchodźców w Idaho w 2016 roku była grupa chrześcijan z Demokratycznej Republiki Konga. Stan ten znalazł się wśród 10 stanów, które najchętniej przyjmują uchodźców – na długo przed tym, zanim w 2012 roku Chobani otworzyło tu swoją fabrykę.

Reklama

W tym roku USA przyjęły ok. 85 tys. uchodźców – to znikoma liczba w porównaniu do populacji ponad 300 mln osób. Uchodźcy wkraczają na amerykański rynek pracy jako grupa o wyższych umiejętnościach niż ci, którzy przybyli do Stanów ze względu na możliwość łączenia rodzin. Zarówno amerykańska gospodarka jak i sami uchodźcy korzystają na tym, gdy uda im się znaleźć produktywną pracę.

Administracja prezydenta Baracka Obamy zachęca firmy, aby oferowały uchodźcom szkolenia i więcej miejsc pracy. Dziś kładzie się nacisk na to, aby uchodźcy osiągnęli samowystarczalność i rozpoczęli pracę tak szybko, jak to tylko możliwe. Wyższy poziom finansowania i wsparcia ze strony państwa w zakresie nauki języka i certyfikacji mógłby sprawić, że uchodźcy z tytułem inżyniera nie byliby zatrudniani jako dozorcy. Uchodźcy powinni mieć także większy dostęp do programów federalnych, mających na celu zachęcanie do osiedlania się i rewitalizację terenów, na których żyją imigranci w miastach, takich jak np. Detroit, Cleveland czy Denver.

Żadne z tych rozwiązań nie jest ani straszliwie drogie, ani kontrowersyjne. I o ile pewne debaty wokół amerykańskiej polityki imigracyjnej są uzasadnione, to w tym przypadku zamiast protestować przeciw zatrudnianiu imigrantów, krytycy powinni jeść wytwarzane przez uchodźców jogurty i cieszyć się, że są zatrudnieni.

>>> Czytaj też: Szwecja boi się fali imigrantów. Kraj przedłużył kontrole na granicach do 2017 roku