Drogę do kolejnej odsłony totalnej inwigilacji otwiera nowa wersja projektu przepisów dotyczących konfiskaty rozszerzonej przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości. W założeniu mają one pozwolić na przejmowanie majątków, jakich często przez lata dorobili się przestępcy. Ale bardzo prawdopodobne, że projektowane regulacje rykoszetem uderzą też we właścicieli firm prowadzących swoją działalność zgodnie z prawem. Niewykluczone, że ich konsekwencje odczują nawet osoby, które nie są przedsiębiorcami, a ich związek z majątkiem przestępczym polega na tym, że np. kupiły kradziony samochód.

Resort Zbigniewa Ziobry postanowił bowiem przyznać służbom nowe, rozległe uprawnienia dotyczące zakładania podsłuchów, nagrywania prywatnych rozmów telefonicznych, kontrolowania treści e-maili czy śledzenia internetowej aktywności. I idą one jeszcze dalej niż kompetencje, jakie dała im głośno oprotestowana ustawa inwigilacyjna.

Projekt rozszerza bowiem katalog przestępstw, w przypadku których służby jeszcze przed wszczęciem śledztwa będą mogły prowadzić kontrolę operacyjną. Podejmowanie tego rodzaju czynności ma być dopuszczalne także wtedy, gdy są podejrzenia, że doszło do złożenia nieprawdziwego zeznania lub fałszywego oskarżenia, tworzenia fałszywych dowodów, zatajania dowodów niewinności czy utrudnienia prowadzenia śledztwa.

– To kolejna ingerencja ustawodawcy w prawo do prywatności – nie pozostawia wątpliwości Marcin Wolny, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i autor opinii prawnej na temat poprzedniej wersji projektu. – I jest ona o tyle mocniejsza, że będzie dotyczyła bardzo dużej liczby przypadków, potencjalnie obejmując nawet czyny błahe – dodaje ekspert.

Reklama

– Tak daleko idąca ingerencja w prywatność powinna być dopuszczalna tylko w przypadku podejrzenia popełnienia poważnych przestępstw. Składanie fałszywych zeznań czy utrudnianie prowadzenia postępowania to rzeczywiście istotne przestępstwa, ale czy są one na tyle groźne, żeby przyznawać służbom aż tak szerokie uprawnienia? Mam co do tego duże wątpliwości – przyznaje Wojciech Klicki, prawnik w Fundacji Panoptykon.

>>>> Czytaj też: Górnictwo pod rządami PiS: Uwertura się skończyła. Będzie opera czy operetka? [OPINIA]