Gdzie dwóch się bije tam trzeci może dużo stracić. Chiny i Rosja walcząc o wpływy w Eurazji podporządkowują sobie rynki, których brak może dużo kosztować UE. Ich dominacja dla UE będzie oznaczać utratę roli i znaczenia - przestanie być liczącą się siłą w regionie.

Kilkadziesiąt lat temu światową potęgą był ten kraj, który kontrolował oceany. Największe sukcesy na tym polu odnosiły Stany Zjednoczone. W dzisiejszej geopolityce mamy kilku pretendentów do roli światowych mocarzy – hegemonem będzie ten, kto podporządkuje sobie Eurazję.

Szacuje się, że Eurazję zamieszkuje 75 proc. światowej populacji, a na jej terenie znajduje się 65 proc. globalnego bogactwa. Przez Eurazję przebiegają najważniejsze szlaki handlowe – morskie i lądowe, którymi transportowane są surowce o strategicznym znaczeniu. Łatwo stąd wyprowadzić tezę, że kto kontroluje Eurazję, ten ma kontrolę nad gospodarką światową.

Od kilku lat Rosja i Chiny nie ustają w staraniach, by objąć jak największy obszar Eurazji swoimi wpływami – przy czym wykorzystują zupełnie inne narzędzia i inaczej widzą swoją rolę, gdy kontrolę uda się im ustanowić.

Eurazjatycka Unia Gospodarcza vs Nowy Jedwabny Szlak

Reklama

Celem Rosji jest włączenie jak największej liczby państw do zainicjowanej w 2014 r. Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG). Choć istnieje od dwóch lat, dotychczas zainteresowała swoją ofertą zaledwie 5 państw (obok założycieli – Rosji, Białorusi i Kazachstanu, członkami są Armenia i Kirgistan), co można uznać za porażkę Rosji, która – wbrew twierdzeniu, że jest to związek równouprawnionych państw – rozdaje karty w tym układzie sił. Moskwa przeznaczyła wiele środków na uruchomienie projektu i przekonanie opinii publicznej, że kwestią kilku lat jest doprowadzenie do sytuacji, w której Unia ta stanie się siłą o znaczeniu zbliżonym do Unii Europejskiej. Mimo to EUG wciąż ma znaczenie marginalne.

O słabości projektu integracji, który proponuje Rosja, decyduje obawa państw regionu, że ich przyłączenie się do Unii wcześniej czy później doprowadzi do uzależnienia ich od prawa i zasad pisanych w Moskwie. Przykładem niech będzie unia celna, która miała być wzorowana na zasadach obowiązujących w Unii Europejskiej, lecz w praktyce sprowadziła się do tego, że państwa członkowskie zrównały swoje stawki celne do poziomu obowiązującego w Rosji.

Nawet Białoruś i Kazachstan (były współautorami koncepcji Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej) starają się dystansować od inicjatywy głębszej integracji. Odrzuciły na przykład propozycję podjęcia prac nad wspólną walutą.

Zupełnie inaczej swoją szansę na zajęcie dominującej pozycji w Eurazji widzą Chiny, które w 2013 r. zaczęły promować projekt geopolityczny, znany jako Nowy Jedwabny Szlak (koncepcja znana jest także pod nazwą „Jednego pasa, jednej drogi” (One Belt, One Road). Jest to nawiązanie – i próba reaktywacji w zupełnie nowych warunkach gospodarczych i politycznych – dawnej drogi handlowej, która między III w.p.n.e. a XVII w.n.e. wiodła z Chin do Europy.

Celem Chińczyków nie jest budowanie jakichś trwałych sojuszy politycznych, a jedynie stworzenie szlaków lądowych i morskich, które połączą Chiny z partnerami oraz porozumień handlowych, które umożliwią Państwu Środka bardziej nieskrępowany handel z krajami przez które ów szlak przebiega – więc również z państwami Unii Europejskiej. Chiny chcą nie tylko eksportować swoje produkty, ale także kupować towary z zagranicy (dużym zainteresowaniem cieszy się np. europejska żywność).

Interesy do pogodzenia

Oba projekty diametralnie się od siebie różnią. Z jednej strony jest podporządkowana interesom Rosji unia gospodarcza, z drugiej – szeroka inicjatywa chińska, która nie zmusza zaangażowanych państw do podejmowania żadnych szczególnych zobowiązań czy wprowadzenia zmian do prawodawstwa.

Nie należy oczekiwać, by Rosja i Chiny chciały współpracować przy realizacji konkurencyjnych projektów. Mimo to do pewnego stopnia potrzebują siebie nawzajem, czego dowodem jest przyjęcie w trakcie szczytu Rosja-Chiny w maju 2015 r. wspólnego oświadczenia o współpracy przy realizacji Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej i Nowego Jedwabnego Szlaku. Rosjanie wyrazili poparcie dla chińskiej inicjatywy, natomiast Chińczycy zadeklarowali gotowość zawarcia porozumienia o współpracy handlowo-gospodarczej z EUG. Rozważano nawet możliwość utworzenia strefy wolnego handlu Chiny – EUG, ale sens takiego posunięcia jest wątpliwy, gdyż w praktyce doprowadziłby do zdominowania EUG przez chińską gospodarkę. Szczyty rosyjsko-chińskie odbywają się w ostatnich latach na bardzo często i przyjmowane są na nich tak różne deklaracje, że w zasadzie trudno ocenić rzeczywiste intencje ich autorów.

Zdaniem analityków European Council on Foreign Relations, którzy poświęcili ostatni raport analizie projektów Chin i Rosji w Eurazji, to zwłaszcza Rosja potrzebuje współpracy z Chinami. Moskwa ma nadzieję, że Pekin uzna EUG za partnera w rozmowach dotyczących Jedwabnego Szlaku. Dla Unii miałoby to duże znaczenie prestiżowe. Wobec regularnie przedłużanych przez Zachód sankcji, Rosja potrzebuje dostępu do chińskiego kapitału i inwestycji. Na razie bowiem Pekin jest zainteresowany rozwijaniem współpracy gospodarczej tylko w wybranych przez siebie sektorach (energetyka, infrastruktura kolejowa).

Rosja stara się przekonać Chiny o swoim otwartym nastawieniu do azjatyckiego partnera. Została więc trzecim – po Chinach i Indiach – udziałowcem Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (Asian Infrastructure Investment Bank, AIIB).

Zadaniem Banku jest finansowanie inwestycji – głównie w Azji. W zamyśle twórców ma się on stać alternatywą dla międzynarodowych instytucji finansowych takich jak MFW czy Bank Światowy.

W maju 2016 r. prezydent Putin przedłożył propozycję, by z funduszy AIIB finansować także inwestycje na terenie Rosji, przede wszystkim na terenach graniczących z Chinami i Koreą Północną. A jednak komentujący tę prośbę z ramienia AIIB Jin Liqun choć powiedział, że możliwość taka nie jest wykluczona, to dał do zrozumienia, że nie jest to wielce prawdopodobne.

“Wobec ograniczonych środków, musimy podejmować przemyślane decyzje” – oświadczył.

UE zdecydowanie w cieniu

Autorzy raportu European Council on Foreign Relations wskazują, że jak dotąd Unia Europejska nie zajęła wyraźnego stanowiska ani wobec Nowego Jedwabnego Pasa, ani rosyjskiej Unii, choć w interesie wspólnoty leży uczestnictwo w procesach odbywających się w Eurazji.

Chiny ze swojej strony zgłosiły akces do finansowego wsparcia tzw. planu Junckera, a sam jego twórca, Jean – Claude Juncker, temu pomysłowi przyklasnął.

W wywiadzie dla agencji Xinhua na początku 2016 r. szef Komisji Europejskiej powiedział, że nie widzi żadnych przeszkód w połączeniu europejskiego planu wspierania dużych inwestycji z chińskim planem odbudowy Szlaku Jedwabnego: „Musimy zaangażować się i upewnić, że nasze plany pasują zarówno na poziomie makro, jak i operacyjnym. (…) Jeśli możemy współpracować – a mam taką nadzieję – widzę ogromne korzyści zarówno dla Chin, jak i UE”, powiedział.

A jednak zdaniem European Council on Foreign Relations brak jest dziś wyraźnego stanowiska Brukseli, co może doprowadzić do niepożądanego z punktu widzenia UE dalszego zbliżenia Rosji i Chin. Zbudowanie przez nie trwałego porozumienia na różnych polach może doprowadzić do tego, że znaczenie UE bardzo zmaleje i przestanie być siłą liczącą się w regionie.

We własnym interesie Unia powinna dążyć do utrzymania między Rosją i Chinami współzawodnictwa – a może ten stan osiągnąć poprzez znalezienie dla siebie niszy, której nie wypełni żaden inny konkurencyjny projekt integracyjny.

„Państwa regionu cenią sobie dostęp do rynku europejskiego i mają nadzieję, że Europa obroni je przed rosyjską oraz, w mniejszym stopniu, chińską kontrolą” – piszą autorzy raportu i dodają, że tym, co oferuje Unia Europejska, a czym nie dysponują Rosja ani Chiny, są sprawnie działające, nieskorumpowane instytucje.

Aby nie zrezygnować – na własne życzenie – z rozdawania kart w Eurazji, Unia Europejska powinna:

– ustalić zasady współpracy inwestycyjnej z Chinami

– promować unijne inwestycje na obszarze „Jednego pasa, jednej drogi” i umożliwić państwom członkowskim oraz Europejskiemu Bankowi Odbudowy i Rozwoju inwestowanie,

– nie ustawać w przekonywaniu chińskich inwestorów, by finansowane przez nich przedsięwzięcia jak najpełniej realizowały potrzeby europejskich odbiorców,

– wzmacniać obraz Unii Europejskiej jako najważniejszego partnera handlowego w Eurazji,

– ustanowić ramy współpracy z Eurazjatycką Unią Gospodarczą, nie rezygnując jednocześnie z zacieśniania współpracy z poszczególnymi krajami ją tworzącymi,

– dołożyć starań, by zapobiec sytuacji, w której jeden kraj będzie kontrolował wszystkie szlaki przepływu energii w Eurazji. Niewykluczone, że Unia powinna przystąpić do prac nad stworzeniem stworzeniem swojego własnego gazociągu.

Wprawdzie Unia boryka się z różnymi problemami natury wewnętrznej, ale nie powinno to rzutować na jej umiejętność robienia wieloletnich strategii, które obejmują także kraje nie należące bezpośrednio do wspólnoty. Jedwabny Szlak i EUG to projekty zaprogramowane na dekady, oba są w początkowej fazie rozwoju, więc nie jest za późno, by Unia Europejska przygotowała strategię.

Region zróżnicowanych potrzeb

Do ciekawych wniosków może doprowadzić analiza dominujących kierunków współpracy różnych krajów Eurazji. Kazachstan, jeden z założycieli EUG, mocno się dziś dystansuje od tego projektu, a wobec braku perspektyw na ożywienie gospodarki Rosji (która jest głównym partnerem handlowym), wyraża coraz większe zainteresowanie tym, co oferują Chiny.

O ile główni eksporterzy surowców są w stanie skorzystać ze współpracy w ramach EUG, to małym i średnim przedsiębiorcom nie przynosi to praktycznie żadnych wymiernych korzyści. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu Astana wierzyła, że Unia to wielka szansa – przede wszystkim za sprawą nieskrępowanego dostępu do 170-milionowego rynku. Kraj ten ma ambicje stać się centrum biznesowym i transportowym Azji Centralnej, co może się nie udać, jeśli będzie go ograniczała Rosja, która sama chce odgrywać wiodącą rolę w tej przestrzeni. Co innego Chiny, które są gotowe rozbudować infrastrukturę drogową i kolejową i współpracować przy wydobyciu gazu. Kazachstan ma ponadto nadzieję, że Chińczycy pomogą w przygotowaniu Światowej Wystawy Expo w 2017 r.

Innym przykładem „nieoczywistej współpracy” jest Azerbejdżan, kraj tradycyjnie traktowany jako sojusznik Rosji. Obawiając się, że EUG to projekt raczej polityczny niż gospodarczy, nie skorzystał z zaproszenia. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że głównym partnerem handlowym Azerbejdżanu wcale nie jest Rosja, a Unia Europejska: handel z nią odpowiada za 52 proc. eksportu i blisko 32 proc. importu (dane za lata 2011-2014).

To znak, że walka o wpływy w Eurazji jest na etapie, który pozwala przyjąć bardzo skrajne scenariusze dla jej wyniku.

Autor: Martyna Kośka